ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ich życiu dziÄ™ki sztuce elokwencji Hannah i jej matki, Élisabeth Hupert. DziÄ™ki dziwnemu zjawisku
z pogranicza magii i poczty pantoflowej wiadomości docierały do piekarni, wyprzedzając samo
zdarzenie, którego dotyczyły. Bagietki i najświeższe wiadomości, od świtu do zmierzchu. W ten oto
sposób jedynymi mieszkańcami Błękitnej Zatoki, którzy do piątku nie zostali powiadomieni, że
ponoć coÅ› zaiskrzyÅ‚o pomiÄ™dzy Ismaelem Hupertem a Irène Sauvelle, byÅ‚y ryby i sami
zainteresowani. Nieważne, czy rzeczywiście coś się między nimi wydarzyło. Krótki rejs z Plaży
Anglika do Domu na Cyplu już znalazł się w annałach owego lata 1937 roku.
Pierwsze dni sierpnia w Błękitnej Zatoce minęły rzeczywiście jak z bicza trzasł. Simone w
końcu zdołała w pełni zapanować nad swoimi obowiązkami w Cravenmoore. Lista spraw
niecierpiących zwłoki była bardzo długa. Już samo odnowienie kontaktów ze sklepikarzami i
hurtownikami, uporządkowanie rachunkowości i prowadzenie korespondencji Lazarusa
wystarczały, by wypełnić jej dzień, prawie nie zostawiając czasu na spanie i oddychanie. Dorian,
wyposażony w rower, który Lazarus sprezentował mu w pierwszych dniach pobytu, przeistoczył
się w posłańca. Po paru dniach znał każdy kamień i każdą wyrwę na drodze do miasteczka.
Codziennie rano Simone zaczynała swój dzień pracy od udzielania odpowiedzi na listy i
dokładnego segregowania przysłanej korespondencji, ściśle stosując się do wskazówek Lazarusa.
Zciągawka, złożona na pół kartka, służyła w każdej chwili za ratunek, na wypadek gdyby zdarzyło
jej się zapomnieć któregoś z dziwnych poleceń pryncypała. Ciągle miała w pamięci swój trzeci
dzień pracy, kiedy niewiele brakowało, by odruchowo otworzyła jeden z listów nadanych z Berlina
przez Daniela Hoffmanna. W ostatniej chwili przypomniała sobie, że przecież nie wolno jej tego
robić.
Przesyłki od Hoffmanna nadchodziły zazwyczaj co dziewięć dni, z punktualnością niemal
idealną. Pergaminowe koperty zawsze były opatrzone lakową pieczęcią z herbem w kształcie  D .
Simone bardzo szybko nauczyła się oddzielać je od pozostałych przesyłek, nie przykładając już
wagi do szczególności tematu. W pierwszych dniach sierpnia jednak stało się coś, co sprawiło, iż
znów poczuła się zaintrygowana korespondencją swego pryncypała z tajemniczym panem
Hoffmannem.
Simone weszła wczesnym rankiem do gabinetu Lazarusa, by zostawić na jego biurku
najnowsze faktury i rachunki. Lubiła robić to z samego rana, zanim fabrykant zabawek uda się do
swojego studia, żeby nie musieć odrywać go od zajęć. Armand miał w zwyczaju rozpoczynać swój
dzień pracy od przeglądania faktur. Przynajmniej dopóki zdrowie mu na to pozwalało.
Owego ranka w gabinecie Lazarusa unosił się zapach tytoniu, który zdradzał, że fabrykant
zabawek pracował do pózna w nocy. Simone, odkładając dokumenty na biurko, zauważyła jakiś
dziwny kształt, tlący się pośród popiołów. Zaciekawiona podeszła do kominka i poruszyła
pogrzebaczem dogasające resztki, które okazały się stertą przewiązanych papierów niestrawionych
do końca przez ogień. Poczuła się głupio, myszkując w tych popiołach, i już miała wychodzić z
pokoju, gdy dostrzegła na jednej z kartek lakową pieczęć z literą  D . Więc były to listy. Lazarus
wrzucił w ogień listy od Daniela Hoffmanna. Nie mój interes, pomyślała Simone, nic mnie nie
obchodzi, dlaczego to zrobił. Odłożyła pogrzebacz i przyrzekła sobie nigdy więcej nie wtykać nosa
w osobiste sprawy pryncypała.
* * *
Deszcz szemrzący o szyby zbudził Hannah ze snu. Była północ. Pokój tonął w błękitnym
półmroku, a światła dalekiej burzy, która rozszalała się nad morzem, zmieniały pomieszczenie w
chiński teatr cieni. Metaliczne tykanie jednego z mówiących zegarów Lazarusa - oczy na wiecznie
uśmiechniętej twarzy, spoglądające to w jedną, to w drugą stronę bez chwili przerwy - dochodziło
uporczywie ze ściany. Hannah westchnęła. Nienawidziła nocy w Cravenmoore.
W świetle dziennym dom Lazarusa Janna zdawał się przeogromnym muzeum cudów i
osobliwości. Jednak wraz z nadejściem nocy setki mechanicznych istot, maskowate twarze
zabawek i automatów zmieniały się w widmową faunę, która nigdy nie spała, zawsze czujna,
uśmiechnięta, bacznie obserwująca wszystko niewidzącymi oczyma.
Lazarus sypiał w jednym z pokojów zachodniego skrzydła, przyległym do sypialni żony.
Poza gospodarzami i samą Hannah w domu zamieszkiwały setki tworów skonstruowanych przez
fabrykanta, które zajmowały każdy wolny kąt. W ciszy nocy Hannah słyszała wyraznie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta