[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nazywa się Nanessa Layton - mówi Adele i uśmiecha się złośliwie, jak tylko ona potrafi. - Była
projektantem wnętrz gdzieś w Londynie. Podobno bardzo dobrym. Nick zamówił u niej projekt
wystroju mieszkania, no i tak się to wszystko zaczęło. To musi być bardzo gorący romans, skoro
rzuciła wszystko i pozwoliła się zamknąć w takiej zabitej dechami dziurze jak Southwood Cottage.
Adele przerywa na chwilę swój wywód i bacznie mi się przygląda. Widocznie chce sprawdzić, jakie
wrażenie zrobiły na mnie te rewelacje.
- Widać, że jedno bez drugiego nie może się obejść - ciągnie zadowolona z siebie i z mojej reakcji. -
Ona nie płaci czynszu ani żadnych rachunków. Nick reguluje jej należności.
- Skąd ty to wszystko wiesz? - pytam, bo to zbyt straszne, żebym mogła uwierzyć, zwłaszcza takiej
jędzy jak Adele.
- Nick trzyma jej rachunki w biurku. Możesz sprawdzić, jeśli mi nie wierzysz. Górna szuflada po
prawej. Chyba że po ślubie schował to w jakimś trudniej dostępnym miejscu. Pewnie nie byłby
zadowolony, gdyby się to wydało.
- Skoro tak bardzo się kochają - mówię, bo wciąż jej nie wierzę - to czemu ożenił się ze mną, a nie z tą
swoją Nanessa?
- Ona już ma męża, tylko nikt nie wie, gdzie on się podziewa. Bo ja wiem - Adele wzrusza ramionami -
może z jakiegoś powodu nie może się z nim rozwiezć. A Nick musi mieć legalną żonę i ty doskonale
się do tej roli nadajesz: młoda, zdrowa i bez pamięci zakochana. Ze świecą by nie znalazł drugiej
takiej.
- Ależ ty jesteś wredna - mówię cichutko.
- Jestem po twojej stronie, kociątko. Adele uśmiecha się fałszywie. - Chciałam cię tylko ostrzec, bo
przecież na tej jednej się nie skończy. Jego ojciec był taki sam. %7ładnej spódniczce nie przepuścił -
mówi Adele, tak samo jak jeszcze niedawno mówił o nim mój dziadek. - Zostawił za sobą setki
złamanych serc i tyle samo rozbitych małżeństw, włączając w to swoje własne. Twoja teściowa rzuciła
się w wir pracy naukowej, bo nie mogła znieść niezliczonych zdrad i związanych z tym skandali, o
których było głośno w okolicy. Będziesz musiała uzbroić się w cierpliwość...
Zastanawiam się, czy nie z tego powodu dziadek tak się zdenerwował, kiedy zobaczył mnie z Nickiem.
Może i do niego dotarły informacje o tym romansie? Może dlatego kazał mi się trzymać z daleka od
Nicka? Przecież chciał tylko mojego dobra.
- Strasznie mi ciebie żal - trajkocze Adele. - Ty tu na niego czekasz całkiem sama, a on tymczasem
pociesza swoją kochankę.
- Jesteś obrzydliwa - mówię i wychodzę na dwór, byleby dalej od tej podłej baby, żeby nie trzeba było
oddychać tym samym powietrzem co ona.
Idę do swojego mieszkania. Jest już wysprzątane, walizka spakowana, gotowa do wyjazdu na Wyspy
Dziewicze. Zabieram swoją książeczkę czekową i kluczyki od samochodu. Muszę wiedzieć na pewno.
Muszę na własne oczy zobaczyć, czy Adele mnie nie okłamała.
Zdejmuję ślubną suknię, zmieniam koronkową bieliznę na zwykłą bawełnianą. Już nie ma panny
młodej. Została zrozpaczona dziewczyna, zdradzona, zawiedziona, złamana.
Oczywiście wiem, jak dojechać do Southwood Cottage. Przejeżdżałam tamtędy wiele razy. Raz nawet
zobaczyłam w ogrodzie tamtą kobietę: czarnowłosa z twarzą jak madonna na obrazach.
Przez całą drogę modlę się żarliwie, żeby to było kłamstwo, nadzwyczajna obrzydliwa złośliwość
Adele, okrutny żart. Ale gdy dojeżdżam na miejsce, widzę auto Nicka zaparkowane w cieniu drzew.
Ostrożnie wysiadam ze swego samochodu. Nie zamykam drzwi, żeby nie trzasnęły. Podkradam się do
białych sztachet płotu. Słychać jakieś głosy. Wyglądam zza krzaka. Nick jest w ogrodzie z tą kobietą!
Nanessa Layton płacze, a Nick tuli ją do siebie i głaszcze po głowie!
- Nie martw się, kochanie, będzie dobrze - mówi Nick. - Ja zawsze będę przy tobie.
Ona coś mówi, ale nie słyszę słów. Nick spogląda na zegarek, kiwa głową. A potem wchodzą do domu.
Po chwili widzę Nicka w oknie na piętrze. Zaciąga zasłony!
Nie muszę się bać, że mnie zauważy. Jest całkowicie zajęty tą kobietą.
Wracam do samochodu. Nie płaczę. Jestem upokorzona, wdeptana w ziemię. Wiem jedno: nie mogę
już być z tym człowiekiem. Jeśli mam dalej żyć, muszę się nauczyć być bez niego. Najlepiej zacząć od
razu. Schować się gdzieś, gdzie nikt mnie nie znajdzie, zatrzeć za sobą wszystkie ślady.
Cally westchnęła, uniosła twarz do słońca. Udało jej się przeżyć bez Nicka więcej niż rok. Miała
nadzieję, że gdy w końcu się spotkają - co było nieuniknione - on będzie chciał się jej pozbyć
natychmiast. Rozwieść się, zapomnieć, wziąć sobie nową młodą żonę. Ale się przeliczyła i oto znów
jest żoną sir Nicholasa. I ma mu urodzić dziecko!
Miała świadomość, że czeka ją trudne zadanie, być może najtrudniejsze w całym życiu. Wiedziała, że
będzie musiała udawać obojętność, lodowaty chłód i całkowity brak zainteresowania. Bo mimo
krzywdy i upokorzenia, jakich doznała od niego, nadal go kochała i wciąż go pragnęła. Tak jak wtedy
nad rzeką, zanim się pobrali.
Właściwie pragnęła go od chwili, gdy spotkali się po raz pierwszy na skraju Home Wood. A kiedy po
śmierci dziadka, która już sama w sobie była strasznym przeżyciem, bo przecież Cally nie miała na
świecie nikogo oprócz niego, okazało się, że została bez centa i Nick jej zaproponował małżeństwo,
zgodziła się bez wahania.
Dopiero dużo pózniej zdała sobie sprawę, że właściwie wcale nie prosił jej o rękę. Po śmierci dziadka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]