ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

William Shakespeare Romeo i Julia  Akt czwarty
Nie pomieszało mi zmysłów? Czyli\bym
Po szalonemu nie igrała wtedy
Z kośćmi mych przodków? nie poszła się pieścić
Z trupem Tybalta? i w tym rozstrojeniu
Nie rozbtła\bym sobie rozpaczliwie
Głowy piszczelą którego z pradziadów
Jak pałką? Patrzcie! patrzcie! zdaje mi się,
śe duch Tybalta widzę ścigający
Romea za to, \e go wygnał z ciała.
Stój! stój, Tybalcie!
przytyka flakon do ust
Do ciebie, mój luby,
Spełniam ten toast zbawienia lub zguby.
Wypija napój i rzuca się na łó\ko.
Scena czwarta
Sala w domu Kapuletów. Wchodzi Pani Kapulet i Marta.
PANI KAPULET
Wez te półmiski i wydaj korzenie.
MARTA
Piekarz o pigwy woła i daktyle.
Wchodzi Kapulet.
KAPULET
Zpieszcie się, śpieszcie! Ju\ drugi kur zapiał;
Poranny dzwonek ozwał się: to trzecia;
Dojrzyj ciast, moja Marto; nie szczędz przypraw.
MARTA
Co to za wścibstwo! Idz\e się pan przespać.
Dalipan, jutro się nam rozchorujesz
Z tego niewczasu.
KAPULET
Ani krzty! Do licha!
Nie wysypiałem się dla spraw mniej wa\nych,
A przecie\ nigdy nie zachorowałem.
PANI KAPULET
Wiem ci ja dobrze, wiem; umiał jegomość
Swojego czasu myszkować; lecz teraz
Ja czuwam nad tym, abyś pan nie czuwał.
Wychodzą Pani Kapulet i Marta.
KAPULET
Zazdrosna sztuka!
Wchodzą słudzy z ró\nymi koszami i drzewem.
Hej! co tam niesiecie?
PIERWSZY SAUGA
Rzeczy do kuchni, ale nie wiem jakie.
Ksią\ka pobrana ze strony Tommy Jantarek Str. 80
William Shakespeare Romeo i Julia  Akt czwarty
KAPULET
Zpiesz się.
Wychodzi Słu\ący.
Idz, wasze, suchszych szczap narąbać;
Piotr ci kloc wska\e po temu.
DRUGI SAUGA
Je\eli
O kloca idzie, to dość mnie samego;
Nie potrzebuję się zwracać do Piotra.
Wychodzi.
KAPULET
Masz słuszność; \ywo! Wesołe ladaco!
Sam będziesz klocem. Dalipan, ju\ dnieje
I hrabia będzie tu zaraz z muzyką.
Tak przyrzekł.
Słychać muzykę.
Otó\ idzie; ju\ go słychać.
Hej! śono! Marto! Chodzcie tu! Hej! Marto!
Wchodzi Marta.
Idz, obudz Julkę, ubierz ją co \ywo,
Ja pogawędzę tymczasem z Parysem.
Spiesz się, nie marudz; pan młody ju\ przyszedł.
Co tchu się zwijaj.
Wychodzi.
Scena piąta
Pokój Julii. Julia w łó\ku. Wchodzi Marta.
MARTA
Panienko! Julciu! Jak się to zaspało!
Wstawaj, gołąbku! Wstawaj! Wstydz się, śpiochu!
Panienko! duszko! rybko! Ani mrumru!
Chcesz, widzę, wyspać się za cały tydzień,
Jakbyś wiedziała, \e ci hrabia Parys
Następnej nocy nie da oka zmru\yć.
Odpuść mi Panie, amen! Jak śpi smacznie!
Muszę ją jednak zbudzić. Julciu! Julciu!
Niech no cię hrabia Parys tak zastanie,
To się dopiero zerwiesz. Có\ to? w sukni?
Ju\eś ubrana i znów się pokładłaś?
Dosyć ju\ tego! Julciu! Panno Julio! -
Ha! przez Bóg \ywy! Na pomoc! na pomoc!
Ona nie \yje! O, ja nieszczęśliwa!
Po co mi było się rodzić? Na pomoc!
Choć trochę akwawitu! Panie! Panie!
Wchodzi Pani Kapulet.
PANI KAPULET
Co to za hałas?
Ksią\ka pobrana ze strony Tommy Jantarek Str. 81
William Shakespeare Romeo i Julia  Akt czwarty
MARTA
O dniu niefortunny!
PANI KAPULET
Mów, co się stało?
MARTA
Patrz, pani.
PANI KAPULET
O nieba!
O moje dziecię! o moja pociecho!
Wstań! od\yj albo umrę razem z tobą!
Na pomoc! wołaj pomocy!
Wchodzi Kapulet.
KAPULET
Co za guzdralstwo! Pan młody ju\ czeka.
MARTA
Ona nie \yje; rozstała się z \yciem!
O dniu \ałosny!
PANI KAPULET
O dniu opłakany!
Ona nie \yje, nie \yje, nie \yje!
KAPULET
Puśćcie minie, niech zobaczę... Jak lód zimna;
Krew w niej zastygła; członki jej zdrętwiały...
Dawno ju\ \ycie z tych ust uleciało.
Zmierć ją zwarzyła, jak mróz najpiękniejszy
Pierwiosnek w maju. Nieszczęsny ja starzec!
MARTA
O niefortunny dniu!
PANI KAPULET
O dniu boleści!
KAPULET
Zmierć ta, niszcząca wszystkie me nadzieje,
Glos mi tamuje i zamyka usta.
Wchodzi Ojciec Laurenty i Parys z muzykantami.
OJCIEC LAURENTY
Czy panna młoda ju\ jest w pogotowiu
Iść do kościoła?
KAPULET
Iść, ale nie wrócić:
O synu, w wilię dnia twojego ślubu
Zmierć zaślubiła twą oblubienicę.
Patrz, oto le\y ten kwiat w jej uścisku.
Zmierć jest mym zięciem, śmierć jest mym dziedzicem.
Ksią\ka pobrana ze strony Tommy Jantarek Str. 82
William Shakespeare Romeo i Julia  Akt czwarty
Umrę i wszystko jej oddam, bo wszystko
Oddaje śmierci, kto oddaje ducha.
PARYS
Tak dawnom wzdychał do tego poranku
I taki\ widok czekał mię u mety!
PANI KAPULET
Dniu nienawistny, przeklęty! ohydny,
Stokroć obmierzły, jakiemu równego
W obiegu swoim czas jeszcze nie widział!
Jedno mieć tylko, jedno biedne dziecko,
Jedną uciechę i jedną pociechę,
I tę zabiera śmierć nielitościwa!
MARTA
O smutny, smutny dniu! o dniu \ałosny!
Najopłakańszy, najniefortunniejszy,
Jaki widziałam w \yciu kiedykolwiek!
O dniu! o smutny dniu! O dniu \ałosny!
Nie było nigdy jeszcze dnia takiego.
O! stokroć smutny dniu, stokroć \ałosny!
PARYS
Okrutna, sroga świętokradzka śmierci!
Tyś mię podeszła, obdarła, zgnębiła,
Przez ciebiem niebo stracił, okrutnico!
O Julio! luba! \ycie! ju\ nie \ycie,
Niemniej jednak\e luba i po śmierci!
KAPULET
Zawistny, twardy, niecny, zbójczy losie!
Po có\ ci, po co było tak tyrańsko
Wniwecz obracać naszą uroczystość!
O moje dziecko! raczej duszo moja,
Nie moje dziecko; bo dziecko jest trupem;
I wraz z nim cała pociech mych ostoja,
Cały wdzięk \ycia stał się śmierci łupem!
OJCIEC LAURENTY
Przestańcie! rozpacz nie leczy rozpaczy.
Nadobne dziecię to było własnością
Zarówno nieba, jak i waszą; niebo
Zabrało swoją część; tym lepiej dla niej.
Wyście nie mogli waszej części ziemskiej
Ustrzec od śmierci, ale część jej lepszą
Niebo zachowa w wiekuistym \yciu.
Jej wywy\szenie było szczytem waszych
śyczeń i dą\eń. W nim zakładaliście
Swój raj na ziemi i płaczecie\ teraz,
I rozpaczacie\ widząc ją wzniesioną
Ponad obłoki do istnego raju?
O, zła to miłość jęczeć z \alu wtedy,
Kiedy tym, których kochamy, jest dobrze.
Nie ta dziewica dobrze poszła za mą\,
Co długie lata prze\yła w zamęściu,
Ksią\ka pobrana ze strony Tommy Jantarek Str. 83
William Shakespeare Romeo i Julia  Akt czwarty
Lecz ta, co młodo zamę\ną umiera.
Połó\cie tamę łzom i umaiwszy
To piękne ciało liśćmi rozmarynu,
Ka\cie je; wedle zwyczaju, niebawem
W świątecznych szatach zanieść do kościoła.
Zwiętymi wprawdzie są boleści prawa,
Przecie\ rozsądek z łez się naigrawa.
KAPULET
Cośmy na gody poprzysposabiali,
To musi teraz posłu\yć na pogrzeb;
Weselna uczta zamieni się w stypę,
Dzwięk strun w jęk dzwonów, pieśni w smętne treny,
Mirtowy wieniec martwą skroń otoczy,
Słowem, wszystko się w opak przeistoczy.
OJCIEC LAURENTY
Wyjdzcie stąd, państwo, i ty, hrabio, tak\e,
Niech się gotuje ka\dy odprowadzić
Te piękne zwłoki na wieczny spoczynek.
Snadz niebo na was o coś zagniewane;
Nie jątrzcie\ jego gniewu jeszcze gorzej
Oporem przeciw świętej woli bo\ej.
Wychodzą Kapulet, Pani Kapulet, Parys i Ojciec Laurenty.
PIERWSZY MUZYKANT
Trzeba nam podobno schować dudy w miech i wynieść się za drzwi.
MARTA
Tak, tak, schowajcie swoje instrumenta,
Poczciwi ludzie, nie ma tu co robić.
Wychodzi.
DRUGI MUZYKANT
Mo\eć się jeszcze co znajdzie.
Wchodzi Piotr.
PIOTR
Zagrajcie mi na basetli, panowie muzykanci, zagrajcie mi na basetli, je\eli mi dobrze
\yczycie.
PIERWSZY MUZYKANT
Dlaczego na basietli?
PIOTR
Bo moja dusza gra teraz na drumli. Zagrajcie mi co smętnie skocznego dla
rozweselenia.
PIERWSZY MUZYKANT
Daj nam waść pokój; nie pora teraz do gędzby.
PIOTR
Nie chcecie zatem?
PIERWSZY MUZYKANT
Nie.
Ksią\ka pobrana ze strony Tommy Jantarek Str. 84
William Shakespeare Romeo i Julia  Akt czwarty
PIOTR
Czekajcie, zapłacę wam za to.
PIERWSZY MUZYKANT
Czym takim?
PIOTR
Nie brzęczącą monetą, jak mi Bóg miły! ale bitą monetą; monetą godną rzępołów.
PIERWSZY MUZYKANT
To my się waćpanu równą monetą odpłacimy; monetą godną lokajów.
PIOTR
Wprzód ja wam lokajską klingą zagram po brzuchu.
DRUGI MUZYKANT
Schowaj waćpan swój ro\en, a wydobądz lepiej swój dowcip.
PIOTR [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta