[ Pobierz całość w formacie PDF ]
podobnymi do kłów tworami z czarnej skały. Po raz pierwszy nie zauważyła przystojnego
kapitana straży, pełniącego wartę u bramy posiadłości Horlbar. Przeszła obojętnie nawet obok
sklepików z perfumami i delikatnymi niczym oddech jedwabiami, magicznymi figurkami i
innymi fantastycznymi rzeczami. Czym były te rzeczy w porównaniu z jedną minutą czasu jej
ojca?
Pomimo niecierpliwości Liriel poczuła się spięta na widok posiadłości Grompha Baenre.
Tutaj się urodziła i tu spędziła pierwsze pięć lat swojego życia, w luksusowych apartamentach
swojej matki, Sosdrielle Yandree, która przez wiele lat była towarzyszką Grompha. To był
przytulny świat, tylko Liriel, jej matka i kilku służących, dbających o nie. Od tego czasu Liriel
zrozumiała, że Sosdrielle -osoba nieczęsto spotykanej urody, lecz pozbawiona talentu magicz-
nego i ambicji niezbędnych, by osiągnąć coś w Menzoberranzan -nie widziała swata poza Liriel i
uczyniła ją centrum swojego życia. Pomimo tego, a może właśnie dlatego, Liriel nie potrafiła
spojrzeć na swój pierwszy dom od dnia, w którym go opuściła, ponad dwanaście lat wcześniej.
Wycięty w olbrzymim stalaktycie dom arcymaga był otoczony silniejszą magią niż
jakichkolwiek dwóch czarodziejów w mieście mogło zebrać razem. Liriel ześlizgnęła się ze
swojego pajęczego wierzchowca, charakterystycznego dla Shobalarów środka transportu - i
ruszyła za milczącym goleniem do wnętrza ciemnej budowli.
Kamienny golem dotknął jednego z poruszających się runo w, które wiły się i zmieniały
na ciemnej ścianie. Drzwi pojawiły się natychmiast. Pokazując gestem, by Liriel szła za nim,
golem zniknął w środku.
Młoda drowka zaczerpnęła powietrza i podążyła za sługą. Pamiętała słabo drogę do
prywatnego gabinetu Grompha. Tutaj po raz pierwszy spotkała ojca i po raz pierwszy odkryła
swój talent i miłość do magii. Wydało się jej oczywiste, że tutaj rozpocznie kolejny rozdział
swojego życia.
Gromph Baenre spojrzał na nią, kiedy weszła do pracowni. Jego bursztynowe oczy,
podobne do jej własnych oceniały ją chłodno.
- Proszę, usiądz - wskazał gestem swojej zgrabnej dłoni o długich palcach na jedno z
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
krzeseł. - Mamy wiele do omówienia.
Liriel w ciszy wykonała polecenie. Arcymag nie przemówił od razu i miała okazję
cieszyć się jego widokiem przez dłuższą chwilę. Wyglądał dokładnie tak, jak go pamiętała:
surowy, lecz przystojny mężczyzna w kwiecie wieku. Nie było to dziwne, jeśli wziąć pod uwagę,
jak wolno starzały się drowy, choć o Gromphie mówiono, że był świadkiem narodzin i śmierci
siedmiu wieków.
Protokół wymagał, by Liriel zaczekała, aż starszy czarodziej przemówi pierwszy, lecz po
kilku chwilach ciszy nie wytrzymała. - Niedługo odbędą się moje Okrwawiny - ogłosiła z dumą.
Arcymag przytaknął ponuro. - Tak słyszałem. Zostaniesz w moim domu aż do czasu
rytuału, bo wiele musisz się nauczyć, a czasu masz
coraz mniej.
Brwi Liriel zmarszczyły się w zdziwieniu. Czyż nie to właśnie robiła przez ostatnich
dwanaście lat? Czy nie zdobyła podstawowych, lecz potężnych umiejętności we władaniu magią
bitewną i bronią drowów? Miecze ją nie interesowały, lecz nikt, kogo znała nie był od niej lepszy
w strzelaniu z łuku, czy z bronią miotaną! Z pewnością wiedziała wystarczająco dużo, by wyjść z
rytuału zwycięsko i z okrwawionymi dłońmi!
Nikły, twardy uśmiech zagościł na ustach arcymaga. - Bycie drowem wymaga czegoś
więcej niż wzięcia udziału w prymitywnej rzezi. Nie jestem jednak do końca pewien, czy Xandra
Shobalar pamięta
ten prosty fakt!
Te zagadkowe słowa zastanowiły Liriel. - Panie?
Gromph nie zadał sobie trudu wyjaśnienia swoich słów. Sięgnął do kosza, który stał pod
biurkiem i wyjął z niego małą, zieloną butelkę. - To jest fiolka zatrzymania. Uwięzi i przechowa
każdą istotę, którą może cię poszczuć Pani Shobalar.
-Ale co z polowaniem! - zaprotestowała Liriel.
Uśmiech arcymaga nie zniknął, ale jego oczy stały się zimne. -Nie bądz głupia -
powiedział cicho. - Jeśli polowanie pójdzie zle, a twoja zwierzyna wezmie nad tobą górę,
uwięzisz j ą za pomocą tej fiolki. Możesz z łatwością rozlać jej krew, wypełniając wymagania,
jakie stawia przed tobą rytuał. Patrz...-powiedział odkręcając przykrywkę i pokazując jej lśniącą
mithrilową igłę, wystająca z niej.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]