[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie lękała, kiedy wziął ją na ręce. Zaczęła się bać, gdy poniósł
ponad wodą, ku ciemności. Bała się, że na zawsze będzie
musiała w niej pozostać, w tej ciemności, gdzie jest kryjówka
bestii. Nigdy się stamtąd nie wydostanie. Nigdy ...
Jęknęła cicho, zaczęła rzucać głową po białej poduszce.
- Nie ... nie ...
Wtedy usłyszała głos wydobywający się z tej ciemności, ale głos
pełen dobroci, starający się dodać jej otuchy.
- Nie bój się, jesteś tu bezpieczna. Śpij i o nic się nie martw.
Wcale nie była bezpieczna. Wiedziała o tym, wiedziała, że
powinna stąd uciec, zanim nie będzie za późno. Gdyby nie była
taka słaba, gdyby tylko ciało zechciało jej posłuchać ... Ale w
gardle wszystko było opuchnięte i piekło, jakby powpychano jej
tam żarzące się węgle. Miała wrażenie, jakby ją całą gotowano
żywcem. A za chwilę trzęsła się z zimna.
Ktoś próbuje ją zabić. Trzeba uciekać. Trzeba .. Łagodny głos
znów przemówił, ale słów nie rozumiała. Ktoś uniósł nieco rej
głowę, czuła, jak do gardła spływa słodki, palący napój. Kiedy
przełknęła, poczuła przejmujący ból. Zaczęła rzucać głową na
wszystkie strony, żeby dać do zrozumienia, że ona więcej nie
chce. '
- Nie ...
- Jeszcze kropelkę, dziecko. To pomoże C1 zasnąć i odpędzi złe
sny.
Przełykała jeszcze trzykrotnie, za każdym razem walcząc z
bólem, ale potem poczuła, jak cała się odpręża i zapada w sen.
Okłamali ją. Złe sny powróciły, tym razem jeszcze gorsze. Leżała
w wielkim łożu w nieznanej komnacie. Nie mogła się poruszać,
jakby krępowały ją niewidzialne więzy. Słyszała, jak klucz powoli
obraca się w zamku. Drzwi otwarły się. I zobaczyła go, stojącego
w kręgu białego światła.
Oczy były żółte, nos nienaturalnie długi, zęby wydatne i ostre.
Twarz drapieżnika, twarz wilka. Przeraziła się.;. ale jednocześnie
poczuła coś jeszcze. Zapragnęła go, tego wilka. Zapragnęła w
osobliwy sposób. Chciała, żeby ją objął, chciała poczuć wokół
siebie silne, ciepłe ramiona ...
U niosła obie ręce w błagalnym geście. Przerażona tym, co robi.
Czuła, jak łoże ugina się pod jego ciężarem, szyję owionął ciepły
oddech. Słowa pieściły ucho. - Jestem twój, moja piękna. Moja
słodka istoto z morza ...
Chciała krzyczeć, krzyczeć bez przerwy, póki on od niej nie
odejdzie. Ale nie było ani krzyku, ani słów. Opór znikł, opadł z
niej, jak skóra, którą zmienia wąż.
- Chodź do mnie, ukochana ...
Łzy spłynęły po policzkach. Całym jej ciałem wstrząsnął szloch.
Ale nadal żadne słowo odmowy nie uleciało z jej ust.
To sen, to tylko zły sen ... Niebawem się obudzę i znów będę w
domu. Nic teraz nie jest rzeczywiste ... Nic ...
Wparła dłonie w materac, rozcapierzyła palce. Łoże pod nią było
solidne, prawdziwe. Ostrożnie uniosła powieki. Płomień świecy
zamigotał. Nabrała głęboko powietrza. Zapach wosku wypełnił
nozdrza.
_ Och, nie ... - szepnęła z rozpaczą· - Ty nie możesz być
rzeczywisty.
_ Jestem. Naprawdę jestem. Twoje ciało wie o tym. Tylko twój
umysł nie chce się z tym pogodzić.
Nagle poczuła jego usta na swoich. Jakież to było piękne
wrażenie - wysyłało całą kaskadę doznań, jego dłonie błądziły po
jej ciele, pieściły ...
Jawa czy sen?
_ Należysz do mnie, moja piękna. Morze mi ciebie podarowało.
Kiedy odzyskasz siły, wrócę do ciebie. Dam ci rozkosz, której
pragniesz. Czekaj na mnie ...
Znów uniosła powieki. Stał już daleko od niej.
Zjawa, duch przeklęty i nikczemny, zaledwie cień. Czarne włosy i
czarna opończa zlewały się z czernIą nocy.
Jeszcze tylko cichy, daleki szept:
- Wrócę do ciebie ...
Kiedy obudziła się, całą komnatę wypełniało łagodne światło
poranka. Nie miała pojęcia, jak długo spała, kilka godzin czy
kilka dni. Wiedziała tylko, że musi uciekać stąd jak naj prędzej. Z
tego miejsca rodzącego złe, odurzające sny.
- Nie możesz tu zostać, Anne - zaszeptała i z wielkim wysiłkiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]