ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dolna połowa istoty Otchłani spadła na ziemię po stronie ludzi, druga - u
stóp Luciena Charrona. Nie popłynęła nawet kropla krwi; upiorne rany na
okaleczonym ciele zostały od razu zasklepione przez potężną energię Tarczy.
W powietrzu uniósł się smród spalonego ciała.
Lucien spojrzał na odcięty tułów, wiedząc, że jest odpowiedzialny za
śmierć demona. Zerknął na Toma, który lekko potrząsnął głową, jakby
czytając w myślach przyjaciela.
- Powinniśmy iść - powiedział Irlandczyk i spojrzał w górę ulicy.
Uszli zaledwie kilkanaście kroków, gdy usłyszeli przed sobą cichy jęk.
Zatrzymali się i zobaczyli, jak kobieta - ta sama, którą Robert widział
wcześniej uciekającą nieporadnie przed zombie - wydobywa się spod
leżącego na niej ciała mężczyzny. Nie było wątpliwości, że jest nieżywa, a
przynajmniej powinna być. Nikt nie mógłby przeżyć podobnych obrażeń.
Niewidzące szare oczy, w których zgasło życie, wyzierały z beznamiętnej
twarzy. Kobieta wydała cichy zwierzęcy odgłos, coś pomiędzy głośnym
westchnieniem a jękiem, i powoli wstała.
- Ach, chrzanić to - mruknął Tom.
Głowa zombie odwróciła się w stronę, z której dochodził głos, i potwór,
krzyknąwszy w sposób mrożący krew w żyłach, ruszył w kierunku
Irlandczyka.
- Też masz wrażenie, że to będzie  jeden z tych dni ?! - zawołał Tom do
Luciena.
Mężczyzna, który leżał na kobiecie, również zaczął się ruszać.
- Zdaje się, że nasze obawy się potwierdziły  odrzekł wampir i postąpił
do przodu, ściskając mocniej maczetę.
- Już się budzą.
Tom skinął głową i stanął obok szefa.
- Bierzmy się zatem do pracy.
25
Duch Helde pławił się w czystej magii. Jej ciało pozostało w Leroth, lecz
prawie tego nie odczuwała. Musiała się zanurzyć głęboko w czarnej magii
potrzebnej do utrzymania Tarczy, a by to uczynić, była zmuszona opuścić
ciało i umysł. Tamto drugie miejsce było niebezpieczne i nie należało w nim
spędzać zbyt wiele czasu. Tworzyły je wiązki złożonej czarnej energii
pozostającej poza jakimkolwiek konwencjonalnym zrozumieniem, Helde zaś
potrafiła je interpretować, nadając im postać czegoś, co jej umysł był w stanie
pojąć.
Była teraz ogromnym pająkiem usadowionym w środku wielkiej sieci,
która rozchodziła się pod nią w każdym kierunku i znikała w ciemności. A w
tym atramentowym mroku czaiły się dziwne złowrogie stworzenia: istoty,
które chętnie pożarłyby ją, gdyby choć na moment straciła koncentrację.
Słyszała ich gardłowe pomruki, kiedy szeptały do siebie, obserwując ją
czujnie. Nie miała prawa tam przebywać, nawet na krótko. Adepci czarnej
magii odwiedzali to miejsce za każdym razem, gdy posługiwali się swoimi
umiejętnościami, lecz zwykle była to krótka wizyta potrzebna, by mogli
zaczerpnąć z energii tego miejsca i posłużyć się swoją magią. Za każdym
razem wyglądało ono inaczej: raz był to ciemny las, kiedy indziej grota w
głębi Ziemi albo mroczny świat podmorski - tysiące różnych wizji. Za to
zawsze znajdowały się tam te stworzenia, gotowe, by się pożywić.
W tej chwili panowała nad sytuacją, ale wiedziała, że nie byłoby dobrze
odsłonić się choćby na moment.
Zerknęła na jedną z nici, między którymi tkwiła. Czarne sznury grubości
ludzkiego ramienia drżały i wibrowały, mięsiste i lepkie w dotyku, a pod ich
giętką powierzchnią coś wiło się, jakby sieć pełna była żywych istot, które
próbowały wydostać się z labiryntu. Tkwiła nieruchomo, koncentrując całą
swoją moc na utrzymaniu Tarczy i starając się nie zwracać uwagi na
złowrogie stworzenia czyhające w próżni.
Helde wyczula Hag, zanim jeszcze stara czarodziejka znalazła się w
pobliżu ochronnej kopuły nałożonej na Leroth. Wiedziała, że Hag nadchodzi
i że nie jest sama, a także że spróbuje uczynić wyłom w barierze. Jej zada-
niem było temu zapobiec.
Poczuła drżące napięcie na krawędzi sieci, gdy Hag rozpoczęła swoje
czary. Nawet najdrobniejsze wibracje płynęły po niciach pajęczyny przez jej
długie nogi do ciała pokrytego licznymi włoskami i czujnikami, które wy-
chwytywały każdy ruch. W ten sposób odczuwała nieudane próby
uwięzionych ludzi, którzy rzucali się na Tarczę, usiłując uciec. Lecz w tym
wypadku było inaczej. Nigdy się nie spotkały, ale w momencie gdy Hag
otworzyła swój umysł, energie obu czarownic zwarły się i teraz każda
wiedziała dużo o przeciwniczce, potrafiła poznać umiejętności tej drugiej.
Hag była doświadczoną czarodziejką i Helde zdawała sobie sprawę z tego, jak
trudno będzie utrzymać Tarczę, jeśli tamta spróbuje ją pokonać.
Chwila uwagi poświęconej starej Hag niemal kosztowała Helde porażkę.
Jedna z istot Otchłani wykorzystała moment i zaatakowała; wypadła z
ciemności i pomknęła ku niej, szczerząc zęby. Czarodziejka zareagowała w
ostatniej chwili i zasłoniła się magią, udaremniając atak. W tej samej chwili
jakiś człowiek rzucił się na niewidzialną barierę, a Hag wykorzystała to i
rozproszenie Helde, by podwoić wysiłki. Z ust Helde popłynął przerazliwy
krzyk. Zdołała odpędzić mroczną istotę z powrotem w ciemność, ale już było
za pózno. Hag znalazła lukę w jej obronie i utworzyła przejście w ścianie
Tarczy.
Ogromny pająk opuścił środek sieci i przemieścił się do miejsca, w którym
nastąpiło jej uszkodzenie. Szybko tam dotarł. Zaczął wytwarzać nowe nici,
grube i czarne, za pomocą swoich kądziołków umieszczonych z tyłu
odwłoka, i posługując się wszystkimi nogami, wplótł nowe nici w miejsce
poszarpanych strzępów. Była to ciężka praca. Teraz, gdy już dokonała
wyłomu w barierze, Hag była w stanie utrzymać otwór i równie szybko jak
Helde naprawiała zniszczenia, stara czarodziejka na zewnątrz ponownie je [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta