ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dalej. Być może miał to być żart z samej siebie, drwina z własnej próżności*.
 Nazywam się Cordelia Gray. Gdybyś był trzydzieści lat starszy, słyszałbyś o
Grayach. Wtedy nie było człowieka, który by nie słyszał. Ale przez jakiś czas
wszyscy przebywaliśmy w Europie. No, przez parę lat. To uderzające, jak szybko
znika się z pamięci ludzi. Nie powinieneś się wstydzić, że twoja rodzina nie
należała do dobrego towarzystwa. Dobre towarzystwo to kosz z wężami, których
pamięć nie sięga dalej niż własny ogon.
 Miło mi cię poznać  powiedział ostrożnie Edward.
 Cóż, Edwardzie, ta przyjemność jest obopólna.
 Jak dawno powróciliście z Europy?
 Mniej niż miesiąc temu. Przez jakiś czas przebywaliśmy w Newport. Ale mamy
nadzieję, że niedługo przeniesiemy się z powrotem do rodzinnego domu w
Connecticut. Dlatego usiłuję odnalezć nasze dawne obrazy i meble. Tak wiele z
tego rozproszyło się, kiedy musieliśmy wyjechać.
 To imponujące przedsięwzięcie zgromadzić ponownie kolekcję dzieł sztuki.
 Tak. Muszę jednak przyznać, że jak do tej pory, bardzo udane.
 Aż do tej historii z Waldegrave'em  zauważył Edward.
 Aż do tej historii z Waldegrave'em  potwierdziła Cordelia pozwalając, by
futro odsłoniło nieco jej twarz.
Nastąpiła krótka cisza, pełna nie wypowiedzianych słów. Kiedy odezwali się
znowu, uczynili to jednocześnie i wybuchnęli śmiechem.
 Proszę, najpierw ty  zachęcił ją Edward.
 Vane wymawia się identycznie jak vain  próżna (przyp. tłum.).
49
 Boję się, czy to nie zabrzmi natarczywie  powiedziała  ale zastanawiałam
się, czy nie mógłbyś mi pomóc.
 Chodzi ci o skompletowanie twojego zbioru?
 To nie zabrałoby zbyt dużo czasu. Na pewno nie przeszkadzałoby ci w obecnej
pracy. Otrzymasz przyzwoite honorarium. Może przyjechałbyś do Connecticut i
pomógł mi rozmieścić zbiór i go skatalogować.
 To bardzo kusząca oferta. To znaczy brzmi bardzo interesująco. Ale muszę się
zastrzec  nie jestem w stanie wydobyć dla ciebie tego Waldegrave'a. Tego nie
mogę ci obiecać.
 Oczywiście, że nie  powiedziała Cordelia.  Słowa pana Pearsona nie
zostawiają żadnych wątpliwości, a jeżeli w dodatku obraz jest w złym stanie...
cóż, może lepiej zapomnijmy o nim. Ale z radością przyjęłabym twoją pomoc. Czy
sądzisz, że mógłbyś się tego podjąć?
Edward zawahał się przez moment, a potem zgodził się, kiwając radośnie głową.
 Okay. Chyba mi to odpowiada. Jeżeli dasz mi spis twojej kolekcji, omówimy to.
 Muszę iść  powiedziała Cordelia, spoglądając na zegarek.  Jestem umówiona.
Ale w ciągu tego weekendu jesteś w mieście?
 Raczej tak.
 Może w niedzielę spotkamy się na lunchu? Może o dwunastej ? Na Wschodniej
Sześćdziesiątej jest mała restauracyjka, nazywa się Les Images. Będę tam na
ciebie czekała.
 W porządku. Ale to ja zapraszam.
Cordelia podeszła blisko i dotknęła klapy jego marynarki, jak gdyby chciała
przekazać jakieś dodatkowe przesłanie koniuszkami palców.
 Nawet mi to przez myśl nie przeszło. Ja zapraszam.
Dłuższy czas po jej wyjściu Edward stał, patrząc w drzwi. Czuł się jak po
wypiciu zbyt dużej ilości białego wina: miał kwaśny smak w ustach i czuł ucisk
wokół głowy. Ayknął kawy, ale zdążyła wystygnąć, więc skrzywił się z niesmakiem.
Nie ulegało wątpliwości, że nic, z czym spotkał się do tej pory, nie wywarło na
nim takiego wrażenia, jak obecność Cordelii Gray. Czuł się tak, jakby wziął
dawkę oczyszczonej kokainy, choć zdarzyło mu się to tylko dwa razy. Wyobrażał
sobie, że coś takiego przeżywali górnicy,
50
kiedy stopniowo oszałamiał ich czad. Dopiero gdy znów nabierali świeżego
powietrza, uświadamiali sobie, jak bliscy byli uduszenia.
Włączył alarm i zatrzasnął zamki w drzwiach galerii. Potem stał przez chwilę na
progu. Noc była zimna i hałaśliwa, ulice zatłoczone, a czerwone światła
przejeżdżających samochodów tonęły w mokrym, asfaltowym jeziorze. Podszedł do
Piątej Alei. Kołnierz miał podniesiony, ręce w kieszeniach. Przez chwilę wydało
mu się, że ujrzał po drugiej stronie ulicy twarz mężczyzny, który zaglądał
wczoraj po południu przez drzwi galerii, po tym jak Cordelia Gray wyszła.
Przejechała między nimi ciężarówka i twarz zniknęła.
Edward zagwizdał na taksówkę. Trzy ochlapały mu płaszcz, nie zwracając na niego
uwagi. Dopiero czwarta, prowadzona przez wychudzonego Portorykańczyka, który z
wyglądu był po trzech dawkach koksu, zjechała do krawężnika. Gitara Santany
wibrowała na stereo: Samba Pa Ti.
 Apartamenty Wentworth  rzucił Edward.  Róg Zachodniej Sześćdziesiątej
Trzeciej i Dziesiątej.
 Zwijamy się szybciej od kuli  powiedział taksiarz.
Edward wiercił się z tyłu taksówki, zmierzającej w kierunku zachodnim przez
Central Park South; usiłował nie myśleć o jutrzejszym lunchu. W gruncie rzeczy
była tylko panią w średnim wieku. Pani w średnim wieku z jakiejś zakurzonej
rodzinki w Connecticut i jedyne, co ją obchodziło, to jej kolekcja. Więc skąd to
zdenerwowanie? Skąd te myśli o jej oczach, delikatnych, gładkich dłoniach i tym
niewyraznym odgłosie, z jakim jej uda w jedwabnych pończochach tarły jedno o
drugie?
 Zachodnia Sześćdziesiąta Trzecia i co tam było dalej?!  wrzasnął przez ramię
taksówkarz.
ROZDZIAA PITY
New Milford, 13 grudnia
Jechali na północ, zostawiając za sobą Nowy Jork, a wjeżdżając w nieprzeniknioną
ciemność wieczoru. Yincent musiał włączyć światła na autostradzie Major Deegan.
Oświetlały zimny i wrogi świat przyszłości; betonowe przejścia podziemne,
karłowate drzewa i porzucone thunderbirdy, okradzione z kół.
51 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta