[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Mógłbym przynieść z powrotem węża...
- Może raczej pies - stwierdziła Tippy
stanowczo. - Rory uwielbia psy.
Cash westchnÄ…Å‚.
- Może raczej pies - zgodził się w końcu
z uśmiechem.
ROZDZIAA SIEDEMNASTY
Początek lutego był niezwykle ciepły.
Dziecko Tippy miało się urodzić lada dzień.
Choć jej życie z Cashem i Rorym było
sielanką, martwiła się, bo Cash odebrał tele
fon ze stolicy, o którym pózniej nie wspo
mniał jej ani słowem. Zapewne znowu była to
jakaś oferta brudnej pracy. Pomimo ich miło
ści Cash miewał okresy dziwnego niepokoju;
nawet teraz Tippy nie była pewna, czy jest on
w stanie osiąść na dobre w Jacobsville, a wie
działa, że gdyby zdecydował się wrócić do
życia, jakie prowadził kiedyś, ona nie byłaby
w stanie tego znieść.
Jej życie z kolei było niesłychanie wygod
ne. Joel Harper już dawno skończył swój
film; Tippy zbierała teraz tantiemy za pierw
szą rolę. Joel zaproponował jej kolejną, ale
375
nie chciała podejmować żadnych decyzji
przed urodzeniem dziecka. Choć wielu ko
bietom udawało się łączyć karierę z macie
rzyństwem, Tippy nie była przekonana, czy
tego właśnie chce. Razem z Cashem mieli
więcej pieniędzy, niż mogli wydać; ona sama
przeżyła już swoje dni chwały jako modelka
i aktorka i nie miała ochoty spędzać reszty
życia w złotej klatce, szczególnie, gdy w grę
wchodziły dzieci, którymi trzeba było się
zająć. W Jacobsville czuła, że tu jest jej dom;
tutaj nie osaczały jej hordy reporterów.
Wciąż słynna tu była historia Mata Caldwel
la, który rozpędził na cztery wiatry dzien
nikarzy przed ślubem ze swoją ukochaną
Leslie, która miała za sobą tragiczną prze
szłość, i od tamtej pory dziennikarze koloro
wych pism rzadko pojawiali siÄ™ w tej okolicy.
Na razie Tippy znalazła w Jacobsville
wszystko, co było jej potrzebne do szczęś
cia, i wiedziała też, że jeśli w przyszłości
zechce wrócić do filmu, Cash zrobi wszyst
ko, co w jego mocy, by jej pomóc. Teraz
jednak myślała tylko o zbliżającym się po
rodzie. Lekarz wyznaczył jej dokładną datę,
dzieci jednak rzadko trzymały się kalen
darza. Zastanawiała się, co będzie, jeśli
zacznie rodzić, gdy nikogo nie będzie w po
bliżu.
376
Wody odeszły następnego dnia, przy śnia
daniu.
Rory właśnie zszedł z góry z książkami
w ręku, a Cash zapinał koszulę, gdy Tippy
krzyknęła na widok kałuży obok swoich nóg.
- Nie ma się czym martwić - stwierdził
Cash, widząc jej przestrach. Posadził ją na
krześle i wysłał Rory'ego po ręczniki. - Dzie
cko po prostu zaczyna się rodzić. Jedziemy
do szpitala. Nie martw siÄ™.
Tippy natychmiast się uspokoiła. Rory rzu
cił jeden ręcznik na podłogę i podał jej drugi.
- Pójdę otworzyć samochód - powiedział.
- Dobrze - rzucił Cash. - Zaraz tam bę
dziemy.
Z uśmiechem kota z Cheshire wziął Tippy
na ręce.
- No to jedziemy rodzić - szepnął wesoło.
Tippy objęła go za szyję.
- Och, Cash, taka jestem szczęśliwa!
- Ja też. Czy skurcze już się zaczynają?
- zapytał, gdy Tippy napięła się i jęknęła.
- Tak!
- Oddychaj, kochanie. Oddychaj tak, jak
uczyliśmy się w szkole rodzenia. - Narzucił
jej rytm oddechu i Tippy zaczęła go na
śladować, choć przy każdym skurczu ból
stawał się coraz większy.
Posadził ją na przednim fotelu samochodu.
377
Rory usiadł z tylu i pojechali do szpitala. Po
drodze Cash zadzwonił do Lou Coltrain,
która była ich lekarzem rodzinnym. Lekarka
obiecała, że skontaktuje się z położnikiem
i przyśle go na oddział.
Cash dostał od pielęgniarek fartuch i mas
kę i wszedł na oddział porodowy razem
z Tippy; Rory musiał zostać w poczekalni.
- Mój Boże, mamy już prawie pełne roz
warcie! - wykrzyknÄ…Å‚ lekarz, gdy Tippy zajÄ™
ła miejsce na stołku porodowym. - Już widzę
główkę. Przyj, przyj, to nie potrwa długo!
- Czy to dziewczynka? - zapytał Cash
z nadziejÄ….
Doktor Warner podniósł na niego rozba
wiony wzrok.
- Na razie nie mogę odpowiedzieć, bo
widzę dziecko od niewłaściwego końca.
Cash siedział obok Tippy i trzymał ją za
rękę.
- Jestem tutaj - powtarzał, gdy zaczynała
jęczeć. - Wszystko będzie dobrze. Jeszcze
trochÄ™.
Po niecałych pięciu minutach Tippy trzy
mała już w ramionach umyte i zawinięte
w kocyk dziecko. Cash pochylił się nad nim,
wstrzymujÄ…c oddech.
- Dziewczynka - szepnÄ…Å‚ takim tonem,
jakby odkrył tajemnicę życia. - Dziewczynka!
378
Jedna z pielęgniarek spojrzała na niego ze
zdumieniem.
- Nie chciał pan mieć syna?
- Może pózniej - odrzekł. - Teraz chcia
łem mieć córeczkę z rudymi włosami i zielo
nymi oczami. Taką samą jak moja żona.
Przez kilka następnych godzin Cash nie
mógł się oderwać od Tippy i dziecka. Dopie
ro teraz Tippy odważyła się zadać mu pyta
nie, które dręczyło ją już od kilku dni.
- Nie przyjmiesz żadnej propozycji pracy
z dala od domu, prawda? - wykrztusiła,
patrząc na niego z lękiem.
- Nie! - oburzył się Cash. - Oczywiście,
że nie!
- Przepraszam - westchnęła, ocierając
łzy. - Słyszałam, jak rozmawiałeś przez tele
fon, i tak się bałam, że może nie czujesz się tu
szczęśliwy...
- Jestem bardzo szczęśliwy - zapewnił ją
z czułością. - Odrzuciłem tę propozycję.
Robię się już za stary na takie rzeczy. Właś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]