ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uwagę. Ona była po prostu perfekcyjna.
Ubrana w czarną spódnicę kończącą się przed kolanami oraz białą
koszulę z nieco podwiniętymi rękawami wyglądała cudnie. Na nogach zaś
miała czarno-białe buciki na niewielkim obcasie. Długie blond włosy
opadały jej na ramiona. W chwili, gdy usiadła w drugim, równie miękkim
i wygodnym fotelu naprzeciwko, rozpoznał w niej Claudię Schiffer.
Uśmiechnęła się w taki sposób, że mógłby się jej przyglądać
w nieskończoność.
 Przyglądasz mi się, jakbym była jakąś boginią, ewentualnie ósmym
cudem świata, ale mnie nie chcesz. To dziwne, ale faktem jest, że
postępujesz wbrew swej naturze.
 Może dlatego, że jestem za tym, aby pewne fantazje pozostały
fantazjami. Bóstwo musi być nieskalane, aby było czczone i podziwiane.
 Cóż za górnolotność! Przy każdym kolejnym spotkaniu jesteś
inteligentniejszy. Podziwiam to w tobie. Przyjdzie jednak taki czas, wcześniej
czy pózniej, że sam rzucisz mi się w ramiona. I, co ciekawe, wcale nie
będzie wtedy potrzeby, bym była bóstwem. A wręcz przeciwnie. Wiesz,
bardzo rzadko się mylę. W zasadzie można by powiedzieć, że w ogóle się
nie mylę, gdyby nie takie indywidua jak ty.  Spojrzała głęboko w oczy
swemu rozmówcy, lecz ten miał tak bardzo pytający wyraz twarzy, że
zdecydowała się kontynuować.  To, co ludzkie, jest proste, a tym samym dla
mnie, jako wyższego bytu, momentami niezrozumiałe, irracjonalne i tym
podobne. Trudno wymagać, aby najnowszy procesor współpracował
z najstarszą kartą graficzną. Brak kompatybilności, rozumiesz?
 Skoro jestem taki głupi i prymitywny, to dlaczego nie możesz mnie
przechytrzyć?
 O jakim przechytrzeniu mówisz? Możesz postawić kolejny krok na
drodze do bycia idealnym, do perfekcji, harmonii, zdążając ku wyższemu
bytowi. Ale ty nie! Uparłeś się, chcąc cały czas dreptać w miejscu. Więc
o jakiej formie przechytrzenia mówisz? Użyłabym tu zgoła innego słowa, na
przykład głupota, ewentualnie ośli upór. Mnie to ni parzy, ni ziębi, chcę być
tylko miła. Chcę, byś został nagrodzony najwspanialszym ludzkim uczuciem,
jakiego taka istota jak ty może doznać. To ma być nagroda za wieloletni trud
obcowania z prymitywnymi bytami. Ale ty tego nie chcesz. To znaczy, jeszcze
nie chcesz. Bo ogólnie rzecz biorąc, jest to nie do uniknięcia.
 W takim razie wolę dostąpić tego zaszczytu pózniej  powiedział Mike
z wyraznie malującym się na twarzy uśmiechem.
 Jak chcesz, poczekam  odpowiedziała z nieziemsko cudnym
uśmiechem na ustach.
 Zaraz, zaraz, to znaczy, że jest reinkarnacja, ewoluowanie, inne
wcielenia?
 Co? Reinkarnacja? Ewoluowanie? Nic nie pojąłeś, ale wyjaśnię ci to.
Otóż nie ma nic! Zadowolony? To, co się teraz dzieje, jest twoim ostatnim
impulsem nerwowym, a ja jestem twoją nadzieją oraz ucieczką przed bólem.
 Teraz to dopiero nic nie rozumiem.
 I nie musisz. Na wszystko przyjdzie odpowiedni czas. Wytłumaczę ci to
na podstawie najprostszej analogii. Owa sytuacja rozgrywa się w momencie
uderzenia cegły w twoją głowę. Jeśli mi ulegniesz, cegła zabije cię. Jeśli nie
 przeżyjesz, a cegła zadraśnie ci tylko głowę, nieco ją rozbijając. Bardziej
łopatologicznie już ci tego nie wytłumaczę.
 Ale dlaczego za każdym razem, kiedy mnie się udaje przeżyć, ktoś
inny ginie?
Widocznie jest mądrzejszy od ciebie. Jest akcja i jest reakcja. Jest
przyczyna, jest i skutek. Tak już jest. Wszystko zmienia się jak
w kalejdoskopie. Ty byś nie przeżył, być może ktoś inny by żył. Ale nie trudz
się, widzę, że chyba nie jest ci dane to zrozumieć.
 I to nakłanianie do ulegnięcia śmierci rozgrywa się w dwóch miejscach
równocześnie?
 W kilku tysiącach miejsc jednocześnie. Tu nie ma czasu, wasze lata,
miesiące, tygodnie i dni nie mają tu znaczenia. One najzwyczajniej nie
istnieją.
 A gdybym ja zmarł, to ci dwaj z tego opuszczonego domu by żyli?
 Być może.
 Chyba nie chcesz powiedzieć, że to ja w jakiś sposób przyczyniłem się
do ich śmierci?
 No pewnie, że nie ty, bo to ja ich pochwyciłam. Mówię ci, to jest jak
kalejdoskop. Na każdego jest najodpowiedniejszy moment, ja go tylko
wykorzystuję.
 A więc to tak wygląda śmierć.
 Tak.
 A twoje koleżanki?
 To tylko moje różne oblicza.
 Czyli?
 Daj spokój nie jesteś w stanie tego pojąć.  Claudia wstała, odłożyła
pusty kubek po szejku, wzięła jedną ze stojących pustych szklanek i nalała do
niej whisky.
 Chcesz?  zapytała.
 Poproszę.
Po chwili podała mu szklankę wypełnioną w jednej trzeciej złocistym
trunkiem.
 Każdy musi coś przeżyć lub czegoś doświadczyć. Może to być ból lub
radość, cierpienie, rozpacz, bogactwo, sukces albo strata. Zawsze też ktoś
człowiekowi w tym pomaga. Trudno to pojąć, ale tutaj nie ma przypadku.
 Zmierć jest piękną blondynką& Kto by pomyślał& Nie trzeba się jej
bać, tylko&
Ledwo Mike na chwilę stracił z oczu Claudię, a ta stała się brunetką.
Spojrzawszy na nią, z powrotem zaniemówił.
 Jestem tylko tym, co jest twoim ideałem. Gwarantuję ci, że nie
chciałbyś zobaczyć mojego prawdziwego oblicza. Nawet twoja ogromna wola
życia nie pozwoliłaby ci przeżyć tego widoku.
Wypity alkohol wyraznie zaczynał działać. Claudia wstała z fotela
i stanęła przy dużej ławie. Tym razem znów była blondynką. Przez chwilę
miał fantazję, by do niej podejść, zedrzeć z niej ubranie, położyć na ławie
i szaleńczo się z nią kochać.
 Teraz już za pózno!  usłyszał.
 Na co za pózno?
 Na to, co chcesz zrobić.
 A skąd wiesz, co chcę zrobić?
 To, co chcesz zrobić, masz wypisane na twarzy i w oczach. Wiem, co
zamierzasz, ale nie zamierzam ingerować. Wolna wola, mój drogi.
Przez chwilę przemknęła mu przez głowę myśl, by rzucić się na nią, nie
dając dojść do słowa. Już miał wstać w celu zmaterializowania swego planu,
gdy uzmysłowił sobie, że takie postępowanie będzie jak najbardziej
odpowiadało jej scenariuszowi. Opuścił głowę, oddychając tak głośno, iż
wywołało to śmiech u Claudii. Cały czas przyglądając mu się z uśmiechem,
powiedziała:
 Do zobaczenia, Michaelu.
 Do zobaczenia  odpowiedział.
Mike znów był w pubie  Rico , obok niego stali jego znajomi. Kasia
trzymała go przerażona za rękę, naprzeciwko stał jeden ze starszych panów,
siedzący kilka stolików dalej. Obok zaś stała, cała blada, jego żona.
 Spokojnie, Heniu. Spokojnie, Heniu  powtarzała w kółko.
Za barem stał właściciel pubu z czterema osobami personelu. Mężczyzna
trzymał przy uchu słuchawkę bezprzewodowego telefonu. Pierwsze odczucie
Mike a podpowiadało mu, że coś musiało się wydarzyć. W chwili, gdy
skierował wzrok na podłogę, sytuacja nieco się wyjaśniła. Leżał na niej
w kałuży własnej krwi jeden z trójki dziewiętnastolatków. Chłopak miał
wbity w szyję nóż, z jego ust wydobywał się przerazliwy charkot.
Najwyrazniej konał. Za chwilę przyjechało pogotowie i policja. Niestety,
zmarł.
Dwóch policjantów zaczęło tymczasem zabezpieczać miejsce zdarzenia,
natomiast dwóch kolejnych funkcjonariuszy przesłuchiwać wszystkie osoby
bawiące w tym czasie w  Rico . Problem polegał na tym, że Mike
kompletnie nic nie pamiętał. Dopiero Michał streścił mu pokrótce, co się
wydarzyło.
Okazało się, że w chwili, kiedy szedł do toalety, podczas mijania stolika
nastolatków, jeden z nich wstał i przystawiając mu nóż do gardła, zażądał
jego telefonu komórkowego oraz portfela. Stanął jak wryty. Szybko
i zdecydowanie zareagował za to jeden ze starszych panów. Chwyciwszy
pusty kufel zadał nim cios w głowę trzymającego nóż napastnika.
Młodzieniec wykonał pchnięcie nożem, zataczając się, w następstwie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta