[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Co u was słychać? Wszystko dobrze? Tata odpoczywa? Jakie macie plany na środę?
- %7ładnych. Będziemy w domu.
No tak, a co mieliby robić? Jej rodzice rzadko gdzieś wychodzili, a odkąd wrócili do Ispiki, ich
niegdyś krótkie, acz. częste wypady do Rzymu stały się coraz rzadsze, aż w końcu całkiem ustały.
Samolot wylądował bez opóznienia. Przed wyjściem z lotniska w Katanii stało niewiele
taksówek. Sofia cierpliwie poczekała na swoją kolej.
Jadąc do domu, oglądała przez okno widoki, które zawsze towarzyszyły jej w dzieciństwie w
czasie wakacji. Góry, zieleń, kaktusy. Ta ziemia była nasycona kolorami, wierzchołki gór
kontrastowały z pobliskim morzem. Zapłaciła taksówkarzowi i podeszła do bramy, którą otworzyła
własnym kluczem. Ale kiedy dotarła do frontowych drzwi domu, wolała zadzwonić.
- Kto tam? - usłyszała głos dobiegający zza drzwi.
- Vince, spodziewasz się kogoś?
- Nie, dlaczego?
Sofia uśmiechnęła się, słysząc tę osobliwą rozmowę swoich rodziców. Po chwili usłyszała jakiś
ruch za drzwiami, ktoś przesunął kółeczko zasłaniające wizjer, by zobaczyć, kto dzwoni.
Sofia się uśmiechnęła i pomachała ręką.
- To ja... Sofia.
Zamki otworzyły się z łoskotem.
W drzwiach stanęła Grazia, jej mama.
- Co za niespodzianka! Sofia, nic nie mówiłaś! Jak się cieszę, że przyjechałaś! - Objęły się, po
chwili z salonu przyszedł tata Vincenzo.
- Ale niespodzianka! - Też ją przytulił. Sofia weszła do środka, a rodzice zamknęli za nią drzwi.
- Nie wierzę, że tu jesteś. A gdybyśmy tak do ciebie zadzwonili? Nie zastalibyśmy cię i Andrea
powiedziałby, że pojechałaś do nas. I po niespodziance!
- Andrea nic by wam nie powiedział.
- Ach tak? Ustaliliście to?
Sofia spojrzała na nich z czułością. Postarzeli się, byli parą starszych ludzi i jedyne, co mogłoby
tchnąć w nich odrobinę życia, to wnuk.
- Gdzie jest Maurizio?
- Ach, twój brat jest ciągle w rozjazdach, on i te jego komputery... Dostał dobre zlecenie od
gminy Noto, ale oni chyba kompletnie się na tym nie znają, bo ciągle go wzywają, zawsze mają
jakiś problem! - Uśmiechnęła się do córki.
Tata wyjął jej z ręki podróżną torbę.
- Chodz, zaprowadzę cię do twojego pokoju. - Dzięki, tato, ale dam sobie radę.
- To niedopuszczalne, by kobieta dzwigała walizkę. - Zaniósł jej niezbyt ciężki bagaż do pokoju i
położył na krześle. - Jeśli będzie pani czegokolwiek potrzebować, proszę mnie zawołać.
- Poczekaj... - Mama weszła do pokoju, zanim tata zamknął za sobą drzwi. - Przyniosłam ci
ręczniki. - Położyła na łóżku kilka sztuk. - Rozpakuj się. Czekamy na ciebie w salonie. - Wyszła z
sypialni i zamknęła drzwi, zostawiając córkę samą.
Sofia rozejrzała się wokół. Całe jej nastoletnie życie zostało w tym pokoju, maskotki, plakaty,
zdjęcia. Na stole, pod szybą leżały przysłane jej przez przyjaciół pocztówki z wakacji
przedstawiające piękne odległe miejsca.
Sofia wzięła prysznic. Wytarła się i wskoczyła w wygodny aksamitny dres. Weszła do kuchni,
gdzie mama przeglądała jakiś magazyn. Gdy ją zobaczyła, zamknęła czasopismo i oparła na nim
dłonie.
- Bardzo się cieszę, że cię widzę.
- Ja też, mamo. - Sofia usiadła naprzeciwko niej. Mama patrzyła na nią pytająco.
- Czemu zawdzięczamy tę niespodziankę? Wszystko w porządku? Co z Andreą?
- Wszystko dobrze, mamo. Chciałam tylko spędzić z wami trochę czasu.
- Dawno się nie widzieliśmy.
- Co najmniej rok.
- Dwa, córeczko moja, minęły już dwa lata.
- Naprawdę? Jak ten czas szybko leci.
Matka spojrzała w stronę salonu. Słychać było dochodzące stamtąd dzwięki włączonego
telewizora. Stwierdziła, że przyda im się trochę ciszy, więc wstała i zamknęła kuchenne drzwi.
Wróciła do stołu.
- Teraz dobrze, będziemy miały trochę spokoju, my dziewczyny. Pogłaskała ją po dłoniach,
chcąc okazać swoją radość. Za chwilę
znowu spoważniała.
- Na pewno nie masz żadnych problemów, córeczko? Sofia pokręciła przecząco głową.
- Powiedziałabyś mi?
- Chyba tak.
Znała swoją córkę. Było tak, jak mówiła. - W takim razie naprawdę bardzo się cieszę. - A ty,
mamo, jak się masz? - Dobrze. Trochę mnie pobolewa w różnych miejscach, ale to normalne w
moim wieku. Twoja mama ma już sześćdziesiąt pięć lat, pamiętasz?
- Nadal kłócicie się z tatą?
- Niewiele. - Zamilkła. - Pamiętasz, wspomniałam ci kiedyś, że chciałam od niego odejść.
Sofia zamilkła. Grazia mówiła dalej.
- Nie wiem, czy powinnam ci o tym opowiadać właśnie teraz.
- Jak chcesz, mamo.
- Denerwujesz mnie, kiedy tak mówisz.
- Sama powiedziałaś, że nie wiesz, czy to odpowiedni moment.
- Tak tylko powiedziałam. Zresztą i tak ci opowiem. - Zebrała myśli. - Był przystojnym,
wysokim mężczyzną o ciemnych oczach i zniewalającym zapachu...
Sofia drgnęła. Co ta matka mówi? Grazia zauważyła konsternację córki. - Zniewalający, taki
który bardzo ci się podoba, który przyciąga twoją uwagę. Jesteś kobietą, zrozumiesz mnie.
Sofia nie wierzyła własnym uszom. Moja matka ma sześćdziesiąt pięć lat, ojciec sześćdziesiąt
sześć, a ona opowiada mi o zniewalającym zapachu? %7łycie ciągle nas zaskakuje.
Grazia uśmiechnęła się.
- Poznałaś go.
To wprawiło Sofię w jeszcze większe osłupienie.
- Ja go poznałam?
- Tak. Co więcej, jestem pewna, że go polubiłaś.
- Mamo, nikogo nie pamiętam. Jesteś pewna? To było w Rzymie czy tutaj?
- Tu, na Sycylii, latem. Miałaś cztery lata! Sofia odetchnęła.
- Czyli ponad dwadzieścia lat temu! Kto by pamiętał.
- Byłam z tobą i twoim bratem w parku, on przyszedł i wziął cię na ręce. Nie lubiłaś, kiedy ktoś
obcy to robił, wierzgałaś i wyrywałaś się,
ale tym razem byłaś spokojna, zaczęłaś się śmiać i stroić minki. Pamiętam, jakby to było dziś.
Matka westchnęła i cofnęła się myślami w czasie, wspominając jakieś inne wydarzenia,
rozmowy, słowa, może intymne chwile. W końcu wróciła do swojej córki. - Pamiętasz go? Nazywał
się Alfredo, podarował ci lalkę w czerwonej koszulce.
To Sofia pamiętała. Dała jej na imię Fiore, na cześć przyjaciółki z dzieciństwa, której pózniej już
nie widywała. Natomiast lalka nadal była w jej pokoju.
- Oszalałam na jego punkcie - kontynuowała Grazia. - To była namiętność, marzenie, ucieczka...
Jeśli nie rozmawiałam z nim przez parę dni, robiłam się nerwowa, wkurzona i płakałam. Uosabiał
to wszystko, czego nie dostałam od waszego ojca.
Urwała, nie mówiąc już nic więcej i dając jej czas na oswojenie się z tym sekretem wyznanym po
tylu latach.
- Dlaczego nie odeszłaś od taty?
Grazia milczała. Mogłaby powtórzyć: Ze względu na ciebie, na twojego brata Maurizia, bo
byłam mężatką, bo to była tylko przygoda". W końcu powiedziała prawdę.
- Zrobiłam to. Któregoś ranka, wy byliście u ciotki, a wasz ojciec w Rzymie, spakowałam
walizkę. Miałam trzydzieści dziewięć lat i niewiele potrzebowałam, miałam miłość i to mi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]