[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pryczę w najmniej zimnej komnacie wiekowego zamczyska. Cymmerianin zszedł po krętych
schodach z wierzchołka wieży i zastukał w zbutwiałe drzwi rękojeścią sztyletu.
Kto tam? dobiegł go głos Liwii.
Conan.
Gdy wszedł do środka, zobaczył, że Liwia klęczy przy pryczy, omywając rany Komary. Obok
nad paleniskiem wisiał parujący kociołek. Zmęczony i nachmurzony Reza siedział na
parapecie.
Gdzie Szyłka?
Odesłałam ją, by się trochę przespała. Przez dwa dni ścigała siostrę po górach bez
jedzenia i odpoczynku.
Jak czuje się Komara?
Myślę, że zaklęcie traci moc. Czasami krzyczy tak, jakby czuła ból lub śniły się jej
koszmary. Chyba jednak wie, że jest między przyjaciółmi.
Ale nie wie, że znajduje się w zamku, który w ciągu najbliższych dni może zostać
zaatakowany powiedział Reza. Doradzam usilnie mojej pani, by o świcie odesłała ją z
pozostałymi chłopami do wioski.
Cóż, Rezo, skoro nie chce cię posłuchać, na twoim miejscu nie traciłbym tchu, który
może być potrzebny w walce rzekł Conan. Lepiej przypomnij sobie, co mówiła Szyłka.
Komara nie ma po co wracać do wioski.
Conan ma rację potwierdziła Liwia. Do tego Harfos zostawił mi trochę ziół i
lekarstw, które już pomogły tej biedaczce. We wsi na pewno nie mają takich.
Gdzie jest Harfos, skoro już o nim mowa?
Poszedł poszukać sobie pryczy powiedziała Liwia. Conan miał wrażenie, że na chwilę
głos uwiązł jej w gardle, a jej twarz oblał słaby rumieniec. Powiedział, że chce pełnić wartę
od północy do świtu, dlatego powinien zawczasu się wyspać.
Nie miałem pojęcia, że Harfos zna się na żołnierskim rzemiośle odparł Conan, siląc się
na zachowanie uprzejmości.
Powiedział, że to jedyna okazja, by się go nauczyć wtrącił się Reza. Pragnie wejść z
nami do jaskiń, gdy ruszymy uwolnić jego matkę.
Conan wydał w odpowiedzi nieartykułowany pomruk i pokiwał głową. Czyżby Liwia
niepokoiła się dlatego, że Harfos i Szyłka zniknęli razem? Była zazdrosna, czy też z sobie tylko
znanych powodów odgrywała rolę swatki? Nic nie rozumiał.
Wiedząc co nieco o kobiecej naturze, a zwłaszcza znając Liwie wątpił, czy kiedykolwiek
zrozumie. Wątpił także, by Harfos stanowił dobry materiał na wojownika. Podejrzewał, że
chłopak okaże się bardziej zawadą niż będzie pomocny, lecz nie miał pojęcia, jak
powstrzymać go przed narażaniem się na niebezpieczeństwo. Nie zamierzał jednak tracić
snu, by znalezć odpowiedz na to pytanie.
Gdyby ktokolwiek mnie potrzebował, będę spać na wierzchołku wschodniej wieży
oznajmił.
Pierwszym wrażeniem, które przebiło się przez zasłonę snu Conana, było ciepło. Leniwie
zastanowił się, czy to koce wreszcie spełniły swoje zadanie, czy też na skalną półkę, na której,
stał zamek, dotarł jakiś ciepły powiew.
W chwilę pózniej Conan rozbudził się na tyle, że zdał sobie sprawę, iż ciepło grzeje go tylko
z jednej strony&
Zerwał z siebie koce i usiadł, sięgając po miecz. Ze zdumieniem stwierdził, że patrzy wprost
w parę wielkich, śmiejących się niebieskich oczu.
Nie mogłam zasnąć w tym zaduchu na dole powiedziała Liwia. Postanowiłam
przespać się tam, gdzie nic mi nie grozi i jest dość świeżego powietrza.
Conan zauważył, że jej ramiona wystające nad otulający piersi koc są nagie. Księżyc dawał
dostatecznie dużo światła, by można było dostrzec pokrywające je blade piegi.
Przed świtem powietrze może okazać się zbyt rześkie jak na twój gust powiedział
barbarzyńca i przeciągnął się. Jeżeli dziewczynie zachciało się pogawędek, przez najbliższy
czas nie groziło mu zaśnięcie, więc nie miał po co siedzieć napięty jak sprężyna.
Przyniosłaś może wina? wyciągnął się na posłaniu.
Nie, ale zabrałam słoik z maścią Harfosa. Widziałam, że cały jesteś podrapany i
potłuczony.
Gdzie tam. Wiedziałabyś, co to są prawdziwe sińce i zadrapania, gdyby zdarzyło się ci
kiedyś spaść z urwiska bez ubrania. Albo gdybyś spróbowała zapasów.
To znaczy?& zawiesiła głos.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]