[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stwo to była walka o przetrwanie. Chciałem jak naj-
szybciej uciec z domu.
A co z Finnem? Byliście sobie bliscy?
Jego oczy jeszcze bardziej pociemniały.
Finn jest moim przyrodnim bratem, dzieckiem
Juliana i Harriet. To nie jest związek krwi i w domu bez
przerwy mi o tym przypominano.
Musiałeś się czuć bardzo osamotniony.
Pewnie podobnie jak ty powiedział już nieco
łagodniejszym tonem.
Po chwili znowu zapalił silnik i włączył siędo ruchu.
Co chcesz przez to powiedzieć? Popatrzyła na
niego ze zdziwieniem.
O ile wiem, zawsze byłaś tą gorszą siostrą.
Nie było tak zle. W każdym razie niecały czas
dodała po chwili, czując na sobie jego pełne niedo-
wierzania spojrzenie.
Ale prawie...
To ja sama byłam zła! Zbuntowana.
Raczej inna.
Jasmine poczuła gwałtowny strach. Czyżby Connor
wiedział coś na jej temat?
To znaczy?
Znowu na nią zerknął. Siedziała skulona i patrzyła
na niego wielkimi oczami.
72 MELANIE MILBURNE
Już wcześniej mówiłem, że nie pasujesz do swo-
jej rodziny. Czy to cię martwi?
Możesz sobie wyobrazić, jak to jest być niewie-
rzącą w rodzinie biskupa. Czułam się okropnie.
Jesteś czarną owcą, co?
Można tak powiedzieć. Skinęła głową.
No to masz szczęście mruknął, zaskakując ją po
raz kolejny.
Znowu miała ochotę zapytać go, o co mu chodzi,
gdy nagle zobaczyła znajomą postać siedzącą na skra-
ju chodnika.
Zatrzymaj się! krzyknęła.
Connor natychmiast nacisnął na hamulce, zmusza-
jąc jadący za nim samochód do równie gwałtownego
hamowania. Jasmine omal nie wyskoczyła przez
przednią szybę, bo zdążyła już rozpiąć pasy. Po
chwili patrzył, jak biegnie w stronę ciemnej alejki,
a potem zaparkował na miejscu dla samochodów
dostawczych z nadzieją, że służby miejskie nie od-
holują stąd jego auta.
Znalazł Jasmine nieco dalej, w głębi alejki, jak
podpierała chłopaka, który śmierdział tak, jakby całą
noc spędził w rynsztoku.
Wezwać pogotowie? spytał.
Jasmine pokręciła głową.
Nie, wygląda na to, że wszystko w porządku. Ma
tylko kaca.
Pomógł jej podnieść chłopaka, starannie omijając
jego wymiociny.
Co chcesz z nim zrobić? spytał Jasmine.
TAJEMNICE SYDNEY 73
Musimy go zabrać do schroniska.
Moim autem? spytał, krzywiąc się.
No a czym? Spojrzała na niego oskarżycielsko.
Chyba, że nie chcesz...
Od razu wyczuł, że jest to coś w rodzaju testu.
Nie, może być mruknął, myśląc o swoim wy-
czyszczonym, wychuchanym maserati, które kupił za-
ledwie trzy miesiące wcześniej. Na szczęście schronis-
ko znajdowało się niedaleko.
Przy wejściu stał wielki mężczyzna, zapewne Mao-
rys, który powitał ciepło Jasmine.
Cześć, stara. Więc w końcu udało ci się go
znalezć.
Mogli przekazać mu chłopaka, który mamrotał coś
pod nosem. Mężczyzna ujął go jedną wielką łapą,
jakby Oscar nic nie ważył.
Jak widzisz. Nie wydaje mi się, żeby zaćpał.
Chyba tylko za dużo wypił.
Zawiadomię doktora, żeby zbadał go na wszelki
wypadek.
Dzięki, Rangi. Uśmiechnęła się do niego i do-
piero potem przypomniała sobie o swoim towarzyszu.
O, zapomniałam ci przedstawić, to jest Connor
Harrowsmith.
Panowie uścisnęli sobie dłonie i wymienili parę
uwag na temat miejscowej drużyny rugby, której,
jak się okazało, obaj kibicowali. Jasmine słuchała
tego z zainteresowaniem. Connor wcale się nie wy-
wyższał. Miała złe doświadczenia z ojcem i innymi
członkami kleru, którzy traktowali protekcjonalnie
74 MELANIE MILBURNE
nie tylko jej podopiecznych, ale też ludzi, którzy się
nimi zajmowali.
Może napijecie się kawy? spytał Rangi.
Nie, dziękujemy oparł Connor. Jasmine cały
dzień pracowała, a ja wstaję wcześnie, bo muszę
zdążyć na lotnisko. Dzięki.
Proszę bardzo. Rangi skinął głową. Wpadnij
kiedyś, to pokażę ci schronisko.
Z przyjemnością powiedział Connor.
To było wyróżnienie. Rangi rzadko proponował to
komukolwiek.
Gdzie lecisz? spytała, dopiero kiedy znalezli
się na zewnątrz.
W tym momencie natknęli się na dziwną parę:
mężczyzna chwiał się na nogach, a kobieta na nie-
prawdopodobnie wysokich szpilkach usiłowała go
podtrzymywać. Nie była chyba przyzwyczajona do
tych butów, bo często się potykała, a wtedy pijany
mężczyzna przejmował na chwilę jej rolę.
Connor czekał chwilę, aż ich miną.
Na dwa dni do Perth, a potem do Adelajdy. Ale
nie bój się, zdążę na ślub.
Zrobiło jej się żal tego, że nie zobaczy go w ciągu
najbliższych dni. Zdążyła sięjuż przyzwyczaić do jego
obecności.
Czy chciałabyś kogoś na niego zaprosić? spytał
jeszcze.
Nie. Mówiłam ci, nie chcę gości i fotografów.
Connor zmarszczył brwi, a następnie sięgnął do
kieszeni. Po chwili otworzył centralny zamek auta.
TAJEMNICE SYDNEY 75
A co z przyjaciółkami czy rodziną? drążył.
Moja matka jest jedynaczką, a ojciec od lat nie
utrzymuje kontaktów z młodszą siostrą. Jakiś spór
rodzinny. Od kiedy pamiętam, w domu nie można było
nawet wspominać o cioci Vanessie. Zdaje się, że
splamiła nazwisko Byrne ów, jak mawia ojciec.
Tak jak ty? Spojrzał na nią.
Jasmine bez wahania skinęła głową.
Właśnie.
W drodze powrotnej milczeli. Jasmine poczuła
nagle, że jest okropnie zmęczona i senna. Chciała jak
najszybciej znalezć się w domu. Wciąż myślała o ślu-
bie i o tym, czy Connor nie zaczyna jednak żałować
swego posunięcia. Prawdę mówiąc, nie najlepiej go
znała, a przecież po ślubie miało to pozostać nie-
zmienione. Mieli żyć tak jak dotąd, związani jedynie
handlowym układem.
Ale czy na pewno?
ROZDZIAA PITY
Spakowanie całego dobytku zajęło Jasmine zaled-
wie godzinę. Kiedy już to zrobiła, przykucnęła i spo-
jrzała niepewnie na pięć kartonowych pudeł, które
miała przed sobą. Zapewne wydadzą sięjeszcze mniej-
sze w przestronnym wnętrzu posiadłości w Wool-
lahra, ale nie chciała się tym przejmować. Wolała
proste życie z jak najmniejszą ilością rzeczy i nie
zamierzała tego teraz zmieniać. To, że wychodziła za
Harrowsmitha, nie znaczyło jeszcze, że sprawi sobie
całą szafę nowych strojów.
Connor kazał swemu zarządcy przekazać jej klucze
i zająć się przeprowadzką. Sam w dalszym ciągu był
w Perth. Jednak Jasmine po namyśle odwołała firmę
przeprowadzkową i zadzwoniła po taksówkę. Sama
zniosła pudła na dół i z pomocą taksówkarza włożyła
trzy do bagażnika i dwa na tylne siedzenie samochodu.
Po raz pierwszy miała okazję obejrzeć dom Con-
nora. Dopiero teraz ucieszyła się z tego, że go tu nie
ma. Pomyślała, że dzięki temu będzie mogła go lepiej
spenetrować i dowiedzieć się czegoś więcej o jego
właścicielu.
Zarządca uprzedził ją, że dom jest pusty, ale pora-
TAJEMNICE SYDNEY 77
dziła sobie z otwarciem drzwi, a taksówkarz pomógł
jej przenieść rzeczy. Okazało się, że budynek nie jest
ani tak wielki, jak sądziła, ani tak pretensjonalny,
chociaż niewątpliwie bardzo wygodny, nawet luksuso-
wy. Od wejścia przez cały hol aż do schodów biegł
puszysty dywan. W pustym, przestronnym wnętrzu
słyszało się wyraznie tykanie starego, stojącego zega-
ra. Poza tym było tu sporo roślin.
Jasmine otworzyła pierwsze drzwi i zajrzała do
środka. Był to spory salonik z ładnymi, skórzanymi
meblami, urządzony w kremowej tonacji, z kończą-
cym go dużym, wykuszowym oknem, które dawało
sporo światła. Na wypolerowanej podłodze leżał pięk-
ny, perski dywan.
Przeszła do następnego pomieszczenia, gdzie zna-
lazła wielki, cedrowy stół i chyba ze dwadzieścia
pięknie rzezbionych krzeseł, które wyglądały jak dzie-
ła sztuki. Królowała tu ciemna zieleń, a zasłony w ok-
nach miały kolor rdzy i złocone brzegi.
Kuchnia nie była duża, ale pomalowana i urządzona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]