ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Dobrze  przystała jednak.
100
RS
Być może jest to ostatni moment, w którym mama będzie w stanie
wszystko jasno powiedzieć. Widocznie potrzebuje oczyszczenia. Carrie
powinna tego wysłuchać.
 Ja mu kazałam odejść.
Carrie zamarła, wpatrując się w udręczone oczy matki.
 Miałam już dość tych jego grózb. Poza tym ty bardzo przeżywałaś jego
słowa. Gdy któregoś dnia znowu zaczął mówić, że kiedyś odejdzie,
powiedziałam mu, żeby poszedł sobie właśnie w tym momencie. Zrobił to.
 Mamo, cieszę się, że to zrobiłaś  powiedziała miękko Carrie.
 Nawet się z tobą nie pożegnał! Nigdy sobie tego nie wybaczę.
 Zawsze marzyłam, żeby odszedł.
 Co ty, dziecko, mówisz?
 Codziennie wieczorem po modlitwie prosiłam Boga, żeby ojciec
odszedł i przestał nas straszyć. Tego dnia, kiedy okazało się, że go już nie ma,
poczułam ulgę. Ucieszyłam się, że mogę zacząć nowe życie. Oczywiście,
tęskniłam za nim, ale ciągle uważam, że było nam lepiej, gdy byłyśmy tylko
we dwie... Rozumiesz mnie?  spytała Carrie bez tchu.
 Oczywiście, kochanie.
Do pokoju weszła Wanda, niosąc tacę z jedzeniem. Carrie uśmiechnęła
się na widok pyszności na talerzu. Trent uczynił życie Wandy nieco lżejszym.
Był dobrym, myślącym człowiekiem.
Jadły posiłek i uśmiechały się do siebie. Wanda, wiedząc, że Rachel jest
tego dnia w dobrym nastroju, postanowiła, że obie z Carrie dotrzymają jej
towarzystwa.
 Może obejrzymy jakiś film?  zaproponowała Rachel, nakładając sobie
na talerz dokładkę makaronu.
 Chętnie  odpowiedziała z uśmiechem Carrie.
101
RS
 Może  Przeminęło z wiatrem"?
Carrie wybuchła śmiechem, ale posłusznie przyniosła z regału płytę z
tym filmem.
 Wando, muszę cię ostrzec. Mama jest szaleńczo zakochana w Clarku
Gable'u i przez całe trzy godziny będzie mówiła, że to ideał mężczyzny.
 Przeżyję.  Wanda uśmiechnęła się do Rachel.
 Nie ma już takich mężczyzn  westchnęła mama Carrie, wyrównując
swoją kołdrę.  Trzy godziny z Clarkiem przelecą w mgnieniu oka.
Po trzech godzinach Rachel smacznie spała, Wanda myła się w łazience,
a Carrie cichutko zatrzasnęła za sobą drzwi i popędziła do Trenta.
102
RS
ROZDZIAA JEDENASTY
Trent obudził się i spojrzał na drugą stronę łóżka. Carrie spała spokojnie,
przytulona do poduszki. Uśmiechnął się do siebie.
Wschodzące słońce rysowało na nagich plecach Carrie świetlane smugi.
Zapowiadał się kolejny, upalny dzień.
Trent przeciągnął się i ułożył bliżej Carrie. Wpatrywał się w nią z
czułością, dziękując losowi, że postawił mu na drodze tak cudowną kobietę.
Gdyby nie ona, to wszystko, całe jego bogactwo i pozycja, nie miałyby sensu.
Uwielbiał, gdy była blisko niego i gdy mógł ją rozpieszczać swoją pomocą i
małymi prezentami. Wiedział, że zrobi wszystko, aby tylko była szczęśliwa.
Pochylił głowę i pocałował ją w ramię. Nie powinien jej budzić, ale nie
mógł się powstrzymać. Chciał ją ciągle całować i dotykać jej, chciał czuć
Carrie blisko siebie. Nie umiał już inaczej.
Jej powieki powoli się uniosły. Przez chwilę zdezorientowana mrugała
szybko, starając się sobie uzmysłowić, gdzie się znajduje. Gdy zobaczyła
Trenta, uśmiechnęła się, a jej oczy zabłysły w półmroku sypialni.
 Dzień dobry  wymruczała cichutko, odwracając się do niego.
 Dobrze spałaś?  zapytał.
Pokiwała głową.
 Dziękuję ci  powiedziała nagle poważnie.
 Za co?
 Byłam wczoraj u mamy i akurat trafiłam na kolację.
 No i?
 Nie żartuj. Wiem, że to ty je zamawiasz.
103
RS
 Chcę, żeby twoja mama miała wszystko co najlepsze. Skoro Wanda nie
musi już gotować, ma więcej czasu na dotrzymywanie jej towarzystwa. Och,
zapomniałem ci o czymś powiedzieć!
 O czym?  spytała leniwie, układając się jeszcze wygodniej w jego
ramionach.
 Wpadłem któregoś dnia odwiedzić twoją mamę. Nie chciałem ci
mówić, żebyś się nie martwiła.
 Jak to?  spytała czujnie, opierając się na łokciu.
 Zaczęłaś nową pracę i nie masz tyle czasu co wcześniej. Nie chcę,
żebyś czuła jakąkolwiek presję, ale chciałbym zapytać, czy nie masz nic
przeciwko temu, żebym do niej wpadał czasami?
 %7łartujesz? Tyle dla nas robisz i pytasz mnie o pozwolenie? Wpadaj do
niej, kiedy chcesz. Jesteś jedną z niewielu osób, w których towarzystwie mama
czuje się dobrze, więc musiałabym być szalona, żeby ci tego zakazać.
 To raczej ja jestem szalony!  zawołał, łapiąc ją za nadgarstki i całując
w czoło.  Szalony na twoim punkcie!
 Ja też... Trent, chcę być z tobą.
 To świetnie, bo ja też chcę być z tobą  odpowiedział z uśmiechem.
 Mnie nie chodzi tylko o ten rok...  zawiesiła głos, jakby zbierając
myśli.  Nie umiem przeprowadzać takich rozmów!
 Mów dalej  poprosił. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta