ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

okręgowemu.
- śartuje pan?
Fields uniósł rękę.
- Po prostu wspomagamy policyjne śledztwo. Dlatego uznaliśmy, \e przy tylu obowiązkach lepiej
będzie, jak przeka\esz twoje materiały dotyczące tej sprawy komuś innemu.
Odstawiła z trzaskiem fili\ankę.
- Parino był mój.
- Parino nie \yje.
Spojrzała na Jerry'ego, ten jednak uniósł tylko bezradnie ręce. Wstała, starając się panować nad ner-
wami.
- Tak, ale od niego wszystko się zaczęło. To jest moja sprawa. Prowadzę ją od samego początku.
- I naraziłaś dobro sprawy oraz własne \ycie ju\ dwukrotnie.
- Spełniałam obowiązki słu\bowe.
- Od jutra ktoś inny przejmie ich część. - Fields rozło\ył ręce. - To nie jest kara, Deborah, tylko
podział obowiązków.
Potrząsając głową, chwyciła teczkę.
- Tak łatwo się nie poddam. Sama porozmawiam z Mitchellem. - Obróciła się na pięcie i wybiegła.
Z trudem zachowując resztki rozsądku, nie trzasnęła drzwiami.
Jerry dogonił ją przy windzie.
- Zaczekaj, Deb.
- Mo\esz się nie wysilać.
- O co chodzi?
- Nie próbuj mnie uspokajać i pocieszać. - Wcisnęła przycisk i Odwróciła się gwałtownie. - Co tu
jest, u diabla, grane, Jerry?
- Jak mówi burmistrz.,.
- Nie wciskaj mi tego kitu. Dobrze wiedziałeś, co się szykuje, dlaczego mnie tu wezwano, i nic mi
nie powiedziałeś. Nie ostrzegłeś mnie nawet, \ebym się mogła przygotować.
- Deb... - Poło\ył rękę na jej ramieniu, strząsnęła ją jednak. - Nie powiem, \ebym się nie zgadzał z
tym, co powiedział burmistrz...
- Zawsze się zgadzasz.
45
- Nie wiedziałem. Do diabla, nie wiedziałem - powtórzył, gdy patrzyła na niego bez słowa. - A\ do
dziś, do dziesiątej rano. Byłbym cię przecie\ uprzedził, bez względu na to, co o tym sądzę.
Przestała uporczywie wciskać guzik windy.
- W porządku, przepraszam, \e tak na ciebie naskoczyłam. To jednak nie jest w porządku. Coś tu
się nie zgadza.
- Byłaś o krok od śmierci - przypomniał. - Kiedy Guthrie przyszedł dziś rano...
- Gage? - przerwała. - Gage był tutaj?
- O dziesiątej.
- Rozumiem. - Zaciskając pięści, odwróciła się z powrotem w stronę windy. - To on za tym
wszystkim stoi!
- Był zaniepokojony, i tyle. Zasugerował...
- Mam jasny obraz sytuacji - przerwała mu po raz kolejny, wsiadając do windy. - To jeszcze nie
koniec, mo\esz to powtórzyć swojemu szefowi.
W momencie, gdy przekroczyła próg sądu, musiała poskromić gniew. Tutaj nie było miejsca na
prywatne kłopoty. Tu reprezentowała wymiar sprawiedliwości oraz dwie młode kobiety.
Usiadła i zaczęła starannie robie notatki, podczas gdy obrona przesłuchiwała Slagermana. Gage'a i
jego sprawki całkowicie wymazała z myśli.
Kiedy przyszedł czas na krzy\owy ogień pytań, była gotowa. Przez chwilę, nie wstając, przyglądała
się uwa\nie Slagermanowi.
- Uwa\a się pan za biznesmena, panie Slagerman?
- Tak.
- A działalność pańskiej firmy polega na wynajmowaniu towarzystwa płci obojga dla jej klientów?
- Dokładnie.  Elegancka Eskorta świadczy usługi, polegające na zapewnianiu stosownego
towarzystwa biznesmenom, zarówno mę\czyznom, jak i kobietom, często zamiejscowym.
Pozwoliła mu blagować przez chwilę.
- Rozumiem - Wstała i zaczęła przechadzać się przed ławą sędziowską, - Czy jednak do - nazwijmy
to, warunków zatrudnienia - któregokolwiek z pracowników nale\y świadczenie usług erotycznych
tym\e klientom?
- W \adnym wypadku. - Przystojny i powa\ny, wychylił się w stronę przysięgłych. - Mój zespół
jest starannie dobrany i wyszkolony. W przypadku nawiązania tego rodzaju relacji z klientem nasza
firma bezwzględnie zwalnia.
- Czy orientował się pan, \e niektórzy z pańskich pracowników oferowali jednak seks za pieniądze?
- Teraz ju\ wiem. - Spojrzał z wyrzutem na Suzanne i Marjorie.
- Czy wymagał pan od Marjorie Lovitz lub Suzanne McRoy świadczenia usług erotycznych dla
klientów?
- Nie.
- Jednak wiadomo panu, \e to robiły?
Nawet jeśli zaskoczył go kierunek, w jakim rozwijało się to przesłuchanie, nie drgnęła mu powieka.
- Naturalnie. Zeznały to przecie\ pod przysięgą.
- Owszem, zeznawały pod przysięgą, podobnie jak pan, panie Slagerman. Czy kiedykolwiek
uderzył pan swojego pracownika?
- W \adnym wypadku.
- Ale zarówno panna Lovitz, jak i panna McRoy zeznały pod przysięgą coś innego.
- One kłamią - stwierdził z uśmiechem.
- Panie Slagerman, czy odwiedził pan pannę Lovitz w jej mieszkaniu w nocy dwudziestego piątego
lutego i pobił ją za karę, \e nie mogła pracować?
- To chyba jakieś \arty!
- Czy jest pan gotów zaprzeczyć pod przysięgą?
- Sprzeciw. Pytanie sugeruje odpowiedz.
- Oddalam sprzeciw - zawyrokował sędzia.
- Panie Slagerman, czy kontaktował się pan z panną Lovitz albo panną McRoy od chwili
rozpoczęcia procesu?
- Nie.
- Nie dzwonił te\ pan do \adnej z nich?
- Nie.
Skinęła głową, wróciła do stołu i wzięła plik papierów.
46
- Czy numer pięć-pięć-pięć-dwa-pięć-dwa-zero coś panu mówi?
- Nie.
- To dziwne. Jest to pański prywatny numer, panie Slagerman. Nie zna pan własnego numeru?
Uśmiechnął się, jednak w jego oczach pojawiła się nienawiść.
- Dzwonię z tego numeru, a nie na ten numer, więc nie muszę go pamiętać.
- Rozumiem. Czy z tego właśnie numeru dzwonił pan wieczorem, osiemnastego czerwca do
mieszkania, w którym obecnie mieszkają panna Lovitz i panna McRoy?
- Nie.
- Sprzeciw, Wysoki Sądzie. To prowadzi donikąd.
Patrząc sędziemu w twarz Deborah, przesunęła się tak by, nie zasłaniać przysięgłym Slagermana.
- Wysoki Sądzie, zaraz udowodnię, do czego to prowadzi.
- Oddalam sprzeciw.
- Czy mo\e mi pan wyjaśnić, panie Slagerman, dlaczego w billingach telefonicznych widnieje roz-
mowa przeprowadzona z pana prywatnej linii osiemnastego czerwca o dziesiątej czterdzieści siedem
wieczorem z mieszkaniem panny Lovitz i panny McRoy?
- Ka\dy mógł u\yć mojego telefonu.
- Pańskiej prywatnej linii? - Uniosła brwi. - Po co zakładać prywatną linię, skoro ka\dy mo\e jej
u\ywać? Dzwoniący przedstawił się jako Jimmy. Pan znany jest jako Jimmy, nieprawda\?
- Podobnie jak wiele innych osób.
- Czy rozmawiał pan ze mną przez telefon wieczorem osiemnastego czerwca?
- Nigdy nie rozmawiałem z panią przez telefon.
Z chłodnym uśmiechem wróciła na swoje miejsce.
- Czy zauwa\ył pan, panie Slagerman, \e dla niektórych mę\czyzn wszystkie kobiece głosy brzmią
podobnie? śe dla niektórych mę\czyzn wszystkie kobiece ciała słu\ą jednemu celowi?
- Wysoki Sądzie! - Obrońca poderwał się z miejsca.
- Oddalam sprzeciw.
Deborah patrzyła Slagermanowi prosto w oczy.
- Czy mo\e pan wyjaśnić, panie Slagerman, jak doszło do tego, \e ktoś posługując się pańską
prywatną linią i pańskim imieniem, zadzwonił do panny McRoy w nocy osiemnastego czerwca? I jak to
się stało, \e ów posługujący się pańskim imieniem i telefonem człowiek, biorąc mnie za pannę McRoy,
groził mi? - Zrobiła pauzę. - Nie interesuje pana, co mówił?
Nad górną wargą Slagermana pojawiły się kropelki potu.
- Mo\e sobie pani zmyślać do woli.
- To prawda. Na szczęście jednak zało\yliśmy podsłuch na telefon panny McRoy. Mam tutaj tekst [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta