ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

świadczył o tym, że doskonale się bawiła. - Wybaczcie, ale muszę iść
się przebrać. Marcus, wspomniałeś, że wkrótce wyjeżdżamy?
- Za jakąś godzinę - potwierdził.
Kit chętnie wyniosłaby się stąd od razu. Gdy się odwracała,
kątem oka zauważyła, jak Andrea Revel opiera się o Marcusa i oboje
coś do siebie szepczą.
Serce ją zabolało, kiedy sobie uświadomiła, że Marcus wcale nie
zamierza zrezygnować z Andrei. Nie potrafiła uwierzyć we własną
głupotę. Jak mogła zakochać się w tym człowieku? Przez ostatnie pół
roku ukrywała zainteresowanie Marcusem, a na koniec go pokochała i
marzyła o tym, aby odwzajemnił jej uczucia.
Płonne nadzieje...
89
RS
ROZDZIAA DZIESITY
- Milcząca jesteś.
- Wydawało mi się, że wolisz ciszę i spokój, kiedy prowadzisz. -
Kit nawet nie spojrzała na Marcusa, który siedział za kierownicą
swojego jaguara. Na nosie znowu miała czarne okulary, skutecznie
zasłaniające jej oczy.
- Racja - przyznał. - Jak zamierzasz spędzisz resztę weekendu?
- Co masz na myśli?
- Z pewnością zmieniłaś plany, żeby wybrać się ze mną do
Desmonda. Wracasz wcześniej i nie oczekuję, że przyjdziesz do biura
przed wtorkiem. Jakkolwiek na to patrzeć, straciłaś większość soboty.
- Tak? - mruknęła ostrożnie.
- Zastanawiałem się, co zamierzasz zrobić z tak dużą ilością
wolnego czasu.
Uśmiechnęła się niepewnie.
- Pewnie to, co zwykle robię w weekendy.
- Mianowicie?
- Marcus... to jest, proszę pana... - poprawiła się pośpiesznie.
- Możesz do mnie mówić po imieniu - zgodził się
wspaniałomyślnie. - W sumie nadal jesteśmy poza biurem.
- Dobrze. Nie rozumiem, do czego zmierzasz, Marcus. Dlaczego
tak mnie wypytujesz?
- Bez wyraznego powodu. - Wzruszył ramionami.
- Tak się zastanawiałem, czy nie zjadłabyś ze mną kolacji?
90
RS
Kit znieruchomiała, a następnie powoli odwróciła głowę do
Marcusa. Była zadowolona, że nie mógł dostrzec zaskoczenia w jej
oczach, ukrytych za okularami przeciwsłonecznymi. Czy Marcus
zapraszał ją na randkę? To chyba było nierealne. A może...
- Dlaczego? - spytała wprost.
- To logiczne, że musisz jeść. Skoro ja również muszę jeść, to
może zjemy coś razem? - zaproponował.
Kit otworzyła usta, aby odrzucić zaproszenie, ale ponownie je
zamknęła. W jej przekonaniu logika nie miała nic wspólnego z
sugestią, że mogliby tego wieczoru zjeść razem kolację.
Mimo to ogarnęła ją pokusa. Jak by to było spędzić wieczór w
towarzystwie Marcusa? Spokojnie przygotować się do wyjścia,
zaczekać na jego przyjazd i zjeść wykwintny posiłek w drogiej
restauracji?
Nie wątpiła, że okazałby się miłym i ciekawym towarzyszem.
Na pewno by ją oczarował. Nie rozumiała tylko, dlaczego ją zaprasza.
- Skoro tak długo nie potrafisz się zdecydować, to może
zapomnisz o moim pytaniu?
- Chyba oboje powinniśmy o nim zapomnieć
- przyznała Kit sztywno. - Wybieram się z wizytą do rodziców -
dodała, uświadomiwszy sobie, jak nieuprzejmie musiały zabrzmieć jej
słowa.
- Naprawdę? - Zerknął na nią z zainteresowaniem.
- Mieszkają w Londynie?
- Nie, w Konwalii - odparła niezręcznie. Dotarło do niej, że jej
słowa ponownie zabrzmiały nieuprzejmie.
91
RS
- Chciałam tam pojechać popołudniowym pociągiem.
- Mogę cię tam zawiezć, jeśli chcesz.
- Czemu miałbyś to robić? Nie - dodała pośpiesznie, aby
uniemożliwić mu wtykanie nosa w jej prywatne sprawy. Stanowczo za
bardzo interesował się jej prywatnym życiem, nie musiał jeszcze do
tego wiedzieć wszystkiego o jej rodzicach. Gdyby przyjęła jego
propozycję, musiałaby go zaprosić na weekend, a nie miała takiego
zamiaru. - Pociągiem będzie znacznie szybciej - dodała.
- Więc nie masz ochoty na kolację ze mną? Ani w Londynie, ani
w Kornwalii? - naciskał.
- Niestety, nie - odparła.
- Co twoi rodzice robią w Kornwalii?
Popatrzyła na niego ostro.
- Jak to: co robią?
- Gdzie pracują?
- Moja mama zajmuje się domem, a ojciec maluje. - %7łałowała,
że w ogóle poruszyła temat rodziców.
- Zciany czy obrazy?
- Marcus, nie wydaje mi się, aby to był właściwy moment na
rozmowę o rodzinie. - Poruszyła się niespokojnie.
- Staram się być uprzejmy, nic więcej. Okazuję ci
zainteresowanie, Kit.
- Tak, wiem. - Westchnęła z rezygnacją. - Obrazy. Mój ojciec
jest artystą - wyjaśniła niechętnie.
- Naprawdę? - Marcus uniósł ciemne brwi. - Sławnym?.
Słyszałem o nim?
92
RS
- Myślisz, że mieszkałby w małym domu w Kornwalii, gdyby
był sławny? - spytała Kit ironicznie. Miała jednak świadomość, że nie
mówi całkiem szczerze. Jej rodzicom nie brakowało pieniędzy i
mogliby się wyprowadzić do większego, wygodnego domu. Woleli
jednak pozostać tam, gdzie zamieszkali po ślubie. - Mojego ojca
można by nazwać głodującym artystą.
- Ale nie mieszka na poddaszu? - spytał Marcus pogodnie.
- Nie. - Odprężyła się. - Za to ich dom jest rustykalny. -
Przypomniała sobie, że jeszcze parę lat temu jej rodzice nie mieli
bieżącej wody i mama musiała korzystać ze studni.
- To fantastycznie. - Marcus się uśmiechnął. Przypomniała sobie
beztroskie dzieciństwo wśród wzgórz Kornwalii i długie, piesze
wędrówki. Wtedy pokochała spacery.
Co o Marcusie pomyśleliby jej rodzice? Jej ojciec, wiedziała o
tym dobrze, uznałby go za całkowite przeciwieństwo siebie, choć w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta