[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dla ugruntowania znajomości.
Może skrzywiła się. W takim razie...
Cześć wam! W drzwiach sypialni stanął David.
Pamiętacie może, czy chorowaliście na wietrzną
ospę?
Słucham? spytał Gideon zaskoczony
Drugi mężczyzna oparł się swobodnie o framugę.
Zdaje się, że mały Peter marudził z powodu
wysypki na buzi i klatce piersiowej. Lekarka właśnie
go bada, żeby stwierdzić, czy to nie ospa wietrzna
wyjaśnił.
60 CAROLE MORTIMER
Biedactwo westchnęła Molly ze współczu-
ciem. Pójdę do Crys...
David powstrzymał ją gestem.
Nie, jeśli nigdy nie chorowałaś ostrzegł.
Chorowałam uspokoiła go. Moja mama twier-
dzi, że zanim skończyłam rok, przeszłam wszystkie
choroby dziecięce dodała ponuro.
Czemu mnie to nie dziwi? mruknął Gideon.
Spojrzała na niego urażona.
A ty miałeś ospę wietrzną?
Westchnął ciężko.
Tak się składa, że nie przyznał niechętnie.
Niedobrze skrzywił się David. Jeśli to rzeczy-
wiście wiatrówka, to Peter zarażał najbardziej od
chrzcin wyjaśnił, kiedy Gideon pytająco uniósł brwi.
Molly opanowała uśmiech. %7łal jej było małego
Petera, ale myśl o aroganckim Gideonie Webberze
złożonym niemocą w łóżku i pokrytym okropnymi
cętkami mogłaby rozbawić każdego.
Może powinieneś wyjechać? zaproponowała
lekkim tonem.
Obawiam się, że to nie wchodzi w grę wtrącił się
David. Ponieważ wszyscy mieliśmy kontakt z małym,
musimy tu zostać co najmniej pięć dni, by sprawdzić,
czy któreś z nas nie zachoruje. Tak powiedziała lekarka.
Pięć dni? Molly liczyła, że już za dwa dni uwolni się
od towarzystwa Gideona! Widząc jednak jego ironicz-
ny grymas, starannie ukryła przerażenie.
Sprawdzę, co tam u nich oznajmiła energicz-
nie, odwracając się plecami do Gideona i jego wszyst-
kowiedzących spojrzeń.
ZWITECZNE SPOTKANIE 61
Biedny Peter wyglądał na bardzo nieszczęśliwego,
kiedy weszła do jego pokoju parę chwil pózniej. Blada,
wystraszona Crys trzymała go na rękach.
Jak się czuje? zapytała Sama, z niepokojem
patrzącego na synka.
Popularnie nazywa się to pokrzywką odpowie-
działa zamiast niego młoda pani doktor. Trochę
swędzi, ale na szczęście nie towarzyszy jej gorączka
ani inne przykre objawy dodała uspokajająco. Bie-
dny maluch ma po prostu dość wszystkiego; tak,
Peterze? Pogłaskała go pocieszająco. I to jeszcze
w pierwsze święta w życiu!
Peter mimo zaczerwienionych policzków i nie-
szczęśliwej miny rzeczywiście wyglądał lepiej niż
jego rodzice, stwierdziła Molly.
To doskonała nowina uśmiechnęła się uspoko-
jona.
Prawda? odpowiedziała z uśmiechem lekarka,
wyraznie zadowolona, że może porozmawiać z kimś
poza przerażonymi rodzicami. Jestem pewna, że
wysypka szybko zejdzie i mały wkrótce odzyska hu-
mor. Gdyby jednak zaczął marudzić, proszę mnie
wezwać bez najmniejszych oporów. Mam dyżur przez
całe święta dodała smutno.
Współczuję westchnęła Molly, odprowadzając
ją do wyjścia.
Kiedy mijały salon, światełka na choince błysnęły
wesoło. Lekarka wzruszyła ramionami.
Nie miałam wyjścia; moi wspólnicy mają rodzi-
ny i chcieliby spędzić trochę czasu w domu.
Wyglądała na trzydzieści parę lat i była bardzo
62 CAROLE MORTIMER
ładna rzeczowa blondynka o niebieskich oczach;
zdawało się niesprawiedliwe, że spędzi święta sama.
Wszystko w porządku? spytał David, wynurza-
jąc się z salonu.
Lampki niewątpliwie były jego dziełem; ani Sam,
ani Crys nie mieli do tego głowy. Molly wycofała
się do kuchni, kiedy rozpoczął swobodną rozmowę
z lekarką, odprowadzając ją do drzwi. Z powodu
zamieszania z Peterem najwyrazniej nikt nie pomyś-
lał o obiedzie, a z pewnością nie była to właściwa
chwila, by w tej sprawie zasięgać rady Crys. Wystar-
czył jednak rzut oka do lodówki, by Molly znalazła
wielki garnek rosołu. Na stole już wcześniej zauwa-
żyła bagietki.
Och! zawołała zaskoczona, kiedy odwróciła się
i omal nie wpadła na stojącego tuż za nią Gideona;
poruszał się cicho jak kot.
Spokojnie. Wyjął jej z rąk ciężkie naczynie.
Gdzie to postawić?
Molly nie dała się sprowokować i powstrzymała się
od cisnącej się jej na usta odpowiedzi.
Na kuchence rzuciła energicznie. Zdaje się,
że Crys i Sam powinni zjeść coś solidnego po dzisiej-
szych przeżyciach dodała.
Gideon skinął głową.
Z pełnym żołądkiem wszystko wygląda lepiej.
Molly nie była o tym przekonana nawet cały
[ Pobierz całość w formacie PDF ]