[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ukształtował się obraz
ogromnego usypiska porzuconych na granicy miasta regulskich
wehikułów, a także
statków w
porcie. Będą je musieli zrzucić na stosy i zostawić na pastwę rdzy.
Krążyły pogłoski - czego dowiedział się Sathell z regulskich środków
przekazu -
że
główną cenę zapłaconą przez reguli za pokój, który kupili, było
odstąpienie
wszystkich
kolonii w pobliżu Kesrith.
Ekonomia tsi mri okazała się na koniec potężniejsza niż broń Kel i z
pewnością
ważniejsza - zdaniem reguli - niż honor mri. Kesrith co prawda była
dla nich
poważną stratą,
gdyż planeta ta stanowiła ośrodek górniczy i bazę transportową, pełną
kosztownych
automatów. Niewątpliwie utrata podobnej kolonii okryła wstydem
regulskich
starszych,
niewątpliwie było to obciążeniem dla ich interesów i handlu i
niewątpliwie dla
przebywających w uciekających statkach reguli niedogodność ta
graniczyła wręcz z
tragedią.
Członkowie tego gatunku wysoko cenili różne osobliwe przedmioty.
Różnice w
ilości i
jakości tych błahostek, a także posiadane stroje i wygody wyznaczały
w ich
oczach wartość
jednostki. Utrata domów oraz cennych drobiazgów, których nie zdołają
zabrać na
statki,
będzie dla nich bolesna. Nie mieli oni jednak Czczonych Przedmiotów
ani niczego,
czego
strata mogłaby być dla nich równie dotkliwa, jak strata ojczystego
świata dla
Ludu.
Wyróżnienia, których pożądali, będą mogli kupić na nowo, jeśli im się
poszczęści, w
przeciwieństwie do wyróżnień mri, na które trzeba było zasłużyć.
W związku z tym Niun nie mógł się zdobyć na większe współczucie dla
żadnego z
nich. Sam poniósł wystarczająco wielką stratę. %7łycie, jakie planował
i jakiego
pragnął dla
siebie, wychodziło poza zakres rzeczy realnych z całą gwałtownością i
szybkością
tych
odlatujących statków. Odwrót zamienił się w paniczną ucieczkę,
trwającą noc i
dzień.
Wypadki dowiodły, że osobiste plany Niuna s Intel Zain-Abrin nie
znaczyły nic
dla mocy
rządzących światami. Jednakże zagrożenie dla Domu było czymś, czego
wyobrażenie
sobie
nie leżało w jego mocy. Możliwość, że moce rządzące światami w
najmniejszym
stopniu nie
dbają o los Ludu - to przekraczało wszelkie pojęcie.
Próbował już przystosować swój umysł do tej zmiany losu.
- Gdzie będziemy się bronić? - zapytał Eddana i kel ein, zakładając,
że jego
naród
zachował rozsądek i dojdzie do obrony ojczystego świata oraz Edunu
Ludu.
Eddan jednak, usłyszawszy to pytanie, odwrócił twarz i gestem odmówił
mu
odpowiedzi. Wobec nie podjęcia działania przez Kel, Niun odważył się
zwrócić z
tym
pytaniem do samej she pan. Intel popatrzyła na niego z dziwnym
smutkiem, jak
gdyby jej
ostatniemu synowi brak było jakichś zasadniczych zdolności
pojmowania.
Odpowiedziała mu
jednak łagodnym tonem, wygłaszając ogólniki o cierpliwości i odwadze.
Z uwagą
uchyliła się
przed udzieleniem bezpośredniej odpowiedzi na jego pytanie.
Dzień za dniem odlatywały regulskie statki. Na ich pokładach nie było
kel ein
mri.
She pan zabroniła im tego.
Patrzył na koniec. Teraz to zrozumiał. Przynajmniej to. Czego koniec
miał to
być, nie
był jeszcze pewien, znał jednak smak nieodwołalności i wiedział, że z
tego,
czego pragnął
przez całe życie, nie pozostało nic. Regule odlecieli i odtąd mieli
panować tu
ludzie.
%7łałował teraz z rozpaczliwą intensywnością, że nie poświęcił się
jeszcze
gorliwiej
studiom nad ich zwyczajami. Gdyby tak postąpił, mógłby zrozumieć, co
najprawdopodobniej
uczynią. Być może starsi kel ein, którzy spotykali się z nimi tak
często,
wiedzieli to. Być
może w związku z tym sądzili, że on również powinien to wiedzieć i
nie
zamierzali nagradzać
go za ignorancję wyjaśnieniami. A może byli równie bezradni jak on i
nie chcieli
przyznać się
przed nim do oczywistej prawdy. Nie mógł mieć do nich o to pretensji.
Rzecz w
tym, że po
prostu nie potrafił pogodzić się z myślą, iż nic się nie da zrobić i
nie ma
sensu czynić żadnych
przygotowań, podczas gdy regule z takim niepokojem i desperacją
uciekali w
bezpieczne
miejsce. Wierzył, z siłą całej wiary, jaka jeszcze pozostała w jego
kurczącej
się skarbnicy
rzeczy zasługujących na zaufanie, że gdy nadejdzie koniec, członkowie
Kel będą
się bronić,
lecz - jeśli tak się stanie - zginą. Ich umiejętności były wielkie,
jak sądził -
większe niż
jakichkolwiek żyjących kel ein, lecz dziewięciu spośród nich było
bardzo starych
i ich liczba
była o wiele za mała, by mogli przez dłuższy czas powstrzymywać
zmasowane ataki
ludzi.
Raz za razem wyobrażał sobie - w wizji równie straszliwej i
nierealnej, jak
odejście
reguli z jego życia - przybycie ludzi, ludzki język i echo ludzkich
kroków
rozlegających się w
sanktuarium Kaplicy edunu, ogień i krew oraz dziesięcioro
zdesperowanych kel ein
usiłujących obronić she pan przed hordą pragnących ją zbezcześcić
ludzi.
Bracia, siostro - pragnął zapytać kel ein - czy to możliwe, by
istniała jakaś
nadzieja,
której nie potrafię dostrzec?
Z drugiej strony jednak myślał: Albo, o bogowie, czy to możliwe, że
mamy
she pan,
która postradała zmysły? Bracia, siostro, spójrzcie, spójrzcie,
statki! Nasza
droga ucieczki z
Kesrith. Przemówcie naszej she pan do rozumu. Zapomniała, że są tu
tacy, którzy
pragną żyć.
Nie mógł jednak powiedzieć podobnych rzeczy starszym kel ein czy
Eddanowi, a
poza tym musiałby prędzej czy pózniej wytłumaczyć się z nich przed
samą Intel, a
tego nie
potrafiłby znieść. Nie mógł ich przekonać ani odbywać z nikim
potajemnych
dyskusji, jakie
toczyli pomiędzy sobą. Zarówno oni, jak i ona - wszyscy poza nim i
Melein -
pamiętali czasy
Nisrenu, życie takie, jakim było przed wojną. Przyjęli już raz pomoc
reguli, gdy
uciekali z
ruin Nisrenu, teraz jednak odmówili skorzystania z niej. Zdecydowali
o tym
podczas narad, w
których on, nie będący jednym z Mężów, nie mógł uczestniczyć. Uparcie
chciał
wierzyć, że
jego przełożeni nie stracili rozumu. Byli zbyt spokojni i pewni
siebie jak na
szaleńców.
Czterdzieści trzy lata temu podobne nieszczęście spadło na Nisren.
Regulski
statek,
który uratował she pan Intel, przewiózł święte Pana oraz ocalonych
członków
edunu na
Kesrith. Nie mówili oni o tym dniu. Nawet w pieśniach niemal o nim
nie
wspominali. Ten ból
[ Pobierz całość w formacie PDF ]