[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nic ci się nie stanie. Tyś nawet nie jagnię, lecz słaby kurczak!
- Powinszować ci tchórza, co ma mleko w żyłach, Katy! - odezwał się Heathcliff. -
02
Podziwiam twój gust, że przełożyłaś tego drżącego mazgaja nade mnie. Nie uderzę go
pięścią, lecz kopnę nogą, i to z wielką satysfakcją. Beczy czy mdleje ze strachu?
Tu zbliżywszy się pchnął krzesło, o które opierał się Linton. Szkoda, że się zbliżył,
gdyż mój pan skoczył nagle na równe nogi i wymierzył mu w szyję cios tak silny, że
człowiek słabszej budowy byłby runął jak długi. Heathcliff chwytał oddech przez chwilę, a
pan tymczasem wyszedł tylnymi drzwiami na podwórze, a stamtąd skierował się do
głównego wejścia.
- Skończyły się twoje wizyty! - krzyknęła Katarzyna. - Zbieraj się stąd! On tu zaraz
powróci z pistoletami i gromadą służby. Jeżeli podsłuchał naszą rozmowę, nigdy ci nie
przebaczy. Nie zachowałeś się wobec niego jak należy, Heathcliffie. Ale idz już, idz,
śpiesz się! Wolałabym zobaczyć Edgara w takim potrzasku niż ciebie.
- Myślisz, że odejdę z tym ciosem palącym mi twarz? - zagrzmiał Heathcliff. - Nie,
do wszystkich diabłów! Nim opuszczę te progi, pogruchoczę mu żebra jak zbutwiały
orzech. Jeśli go teraz nie powalę, to pózniej go zamorduję. Jeżeli chcesz, żeby żył, to daj
mi się z nim rozprawić!
- Pan tu nie idzie - skłamałam. - Widzę tylko stangreta i dwóch ogrodników. Nie
będzie pan chyba czekał, aż go wyrzucą na gościniec. Idą z kijami. Pan Linton zapewne
wygląda z okna bawialni. Chce sprawdzić, czy spełniono jego rozkazy.
Ogrodnicy i stangret byli tam naprawdę, ale Linton im towarzyszył. Już weszli na
podwórze. Heathcliffowi nie uśmiechała się bójka ze służbą. Pochwycił pogrzebacz,
rozbił zamek od drzwi do pokoju i wymknął się w chwili, gdy tamci wkraczali drugim
wejściem.
Katarzyna, bardzo podniecona, kazała mi iść ze sobą na górę. Nie wiedziała, że
przyczyniłam się do tego zajścia, a ja naturalnie nie zamierzałam się przyznawać.
Rzuciła się na sofę.
- Nelly, jestem bliska obłędu. Tysiące młotów wali mi w głowie. Powiedz Izabeli,
żeby mi się nie pokazywała na oczy. To wszystko przez nią. Jeżeli ona albo kto inny
rozgniewa mnie jeszcze bardziej, wpadnę w szał. I powiedz Edgarowi, jeżeli się z nim
zobaczysz dziś wieczorem, że grozi mi poważna choroba. Bardzo bym chciała, żeby to
03
była prawda. Wzburzył mnie i zdenerwował. Chcę go za to nastraszyć. Poza tym mógłby
tu przyjść znowu z wyrzutami i skargami. Jestem pewna, że nie pozostałabym dłużna, i
Bóg jeden wie, jak by się to skończyło. Zrobisz to, prawda, moja dobra Nelly? Wiesz
przecież, że ja w tym wszystkim jestem zupełnie niewinna. Co go opętało, żeby
podsłuchiwać pod drzwiami? Po twoim odejściu Heathcliff wygadywał niestworzone
brednie, ale byłabym mu szybko wyperswadowała Izabelę i cała sprawa skończyłaby się
dobrze. A teraz co? Wszystko dlatego, że temu głupcowi zachciało się usłyszeć, jak go
obgadują. U niektórych ludzi taka ciekawość graniczy z manią. Edgar nic by na tym nie
stracił, gdyby nie słyszał naszej rozmowy. Doprawdy, wpadł na mnie z tą swoją
nieuzasadnioną obrazą właśnie w chwili, kiedy aż ochrypłam łajać Heathcliffa za niego.
Było mi prawie wszystko jedno, czy się rzucą na siebie, czy nie. Czułam zresztą, że
niezależnie od wyniku tej sceny oddali nas ona od siebie nie wiadomo na jak długo.
Jeżeli nie wolno mi przyjaznić się z Heathcliffem, jeżeli Edgar ma mnie dręczyć podłą
zazdrością, to postaram się ich unieszczęśliwić gubiąc samą siebie. To będzie
najszybsze rozwiązanie wszystkiego, jeśli mnie doprowadzą do ostateczności. Ale takie
wyjście zachowam na tę chwilę, gdy już nie będzie żadnej nadziei. Lintona nie powinno
to zdziwić. Dotychczas, bojąc się mnie sprowokować, umiał być ostrożny. Musisz mu
powiedzieć, że powinien tak nadal postępować, i przypomnij mu o moim wybuchowym
charakterze, i powiedz, że to graniczy z szaleństwem. Chciałabym, żebyś porzuciła tę
twoją zimną obojętność i okazała mi trochę serca.
Przyznaję, że chłód, z jakim wysłuchałam tych zwierzeń, mógł ją rozdrażnić, bo
mówiła szczerze. Ale ja uważałam, że osoba, która na zimno, z góry zdolna jest do
obliczania korzyści, jakie jej przyniosą wybuchy złości, mogłaby się zdobyć na wysiłek
woli i jakoś się opanować. Nie zamierzałam wcale straszyć jej męża, jak o to prosiła, i
zwiększać jego udręki dla przysłużenia się jej samolubstwu. Toteż spotkawszy go, gdy
szedł do bawialni, nie powiedziałam ani słowa, ale pozwoliłam sobie pójść za nim, by
posłuchać, czy będą się sprzeczać. On zaczął pierwszy:
- Nie wstawaj, Katarzyno. - W głosie jego nie było już gniewu. Brzmiał w nim tylko
wielki smutek. - Długo tu nie zabawię. Nie przyszedłem ani spierać się, ani godzić.
04
Pragnę się tylko dowiedzieć, czy po wypadkach dzisiejszego wieczora zamierzasz nadal
przyjaznić się z...
- O! na miłosierdzie boskie! - przerwała pani tupiąc nogą. - Dajmy temu na razie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]