[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kortejo? spytał zdziwiony Helmer. Gdzie był?
Tu, z nami.
Ranny zamknął oczy, widać był, że zbliża się koniec.
Z wami, tutaj, czy to prawda?
Tak wyszeptał.
I uciekł?
Tak.
Dokąd uciekł?
Nie wiem.
Wiesz, musisz wiedzieć! Musisz nam to wyznać inaczej nie otrzymasz przebaczenia za
grzechy!
Wziął go za ramiona i począł nim trząść. Ranny ostatkiem sił wykrztusił z siebie:
Może do... do klasztoru... della... Bar...
Ostatnie słowo zamarło mu na ustach, gęsty pot pojawił się na jego czole, po czym wyprężył
się i skonał.
Za pózno! Nie mógł dokończyć! rzekł Helmer.
Krokodyle będą miały żarcie! zawołał rozgniewany Bawole Czoło.
Wziął go na ręce i zaniósł do stawu. Krótka, ale straszna walka powstała pomiędzy potwo-
rami, kiedy go wrzucił do środka. W sekundzie zniknął rozerwany na kawałki.
A teraz, za nimi, na dół odezwał się Helmer. Musimy się przekonać, w jakim kierunku
się udali.
Musimy biec szybko, jak konie potwierdził Misteka.
Po tych słowach puścił się po pochyłości zbocza jak strzała wypuszczona z łuku, nie spusz-
czając oka ze śladów, które się dotychczas dosyć wyraznie odznaczały.
24
Helmer biegł za nim równie wytrwale, gdy zbiegli z góry skierowali się na prawo. W miej-
scu, gdzie droga skręcała do hacjendy, Bawole Czoło stanął.
Jeden z nas musi biec do Sternau powiedział.
To prawda, ale który? Ty czyja?
Ja pójdę, a mój brat niech idzie dalej za śladami, dopóki go nie dogonimy. Dla ułatwienia,
może zostawiać za sobą znaki.
Dobrze, przyprowadzcie mi tylko jakiegoś tęgiego konia. Nie chciałbym się pokazać w ha-
cjendzie wcześniej, niż nie naprawię zła, jakie wyrządziłem swą głupotą.
Poszedł dalej po śladach, Indianin zaś pobiegł w stronę hacjendy.
Wybrał dla siebie trudniejsze zadanie, bo nie czekała go nic przyjemnego, gdy stanie przed
Sternauem i będzie się musiał przyznać do winy.
Kiedy przybył do hacjendy zastał Sternaua z Niedzwiedzim Sercem. Doktor ponownie pró-
bował dowiedzieć się czegoś dokładniejszego o nagłym wyjezdzie obu przyjaciół. Jak tylko
spostrzegł zbliżającego się Misteka, twarz mu się rozjaśniła. Wreszcie u zródła mógł się do-
wiedzieć o znaczeniu tej dziwnej wyprawy.
Rozmawiałem właśnie z wodzem Apaczów o tobie rzekł. Gdzie Bawole Czoło i Pioru-
nowy Grot się wybrali?
Bawole Czoło rzekł odważnie:
Na górę el Reparo.
Tego się domyślałem, co tam robiliście?
Uczyniłem coś takiego, czego mi nikt nie wybaczy. Pozwoliłem ujść więzniowi, mego
brata.
Mojemu więzniowi, Józefie Kortejo?
Tak.
Przecież ona jest w piwnicy.
Nie, ona była razem z nami na górze el Reparo.
Straż powiedziała, że jest w piwnicy.
Musieli tak powiedzieć, bo dostali ode mnie taki rozkaz. Twarz Sternaua stała się po-
chmurna.
Mój brat rozkazuje swoim ludziom, by mnie okłamywali? odparł. Nie chcę mieć dłużej
takiego przyjaciela.
Obrócił się chcą odejść. Bawole Czoło w tej chwili wyciągnął nóż i rzekł:
Czy Książę Skał chce mnie opuścić?
Tak jest odrzekł Sternau.
W takim razie wbiję sobie ten nóż w piersi, aby mój brat widział, że wódz Misteków sam
sobie potrafi wymierzyć karę.
Sternau dobrze znał Indianina i wiedział, że dotrzyma słowa, obrócił się więc i spytał:
Bawole Czoło i Piorunowy Grot wzięli uwięzioną ze sobą, na górę el Reparo?
Tak jest odparł Misteka.
Wódz Apaczów wiedział o tym?
Tak.
Moi przyjaciele nie byli rozsądni i zle się stało, że nie byli ze mną szczerzy. Dlaczego
wzięli ze sobą tę dziewczynę?
Powiesiliśmy ją nad stawem krokodyli, aby wiedziała, jaką śmiercią ma zginąć,
Co się potem stało?
Przybył jej ojciec, by ją uratować.
Sam Kortejo?
Tak jest.
To prawie niemożliwe! I udało mu się?
Tak. Oszukał nas, wykradł Józefę, zabił dziesięciu Misteków i ukradł nasze konie.
25
Sternau aż zdrętwiał słysząc tę historię.
Gdzie jest Piorunowy Grot?
Pobiegł śladami Korteja.
Dokąd ślad prowadzi?
Od góry na południe.
I on nie ma konia?
Nie, ja także przybyłem pieszo.
Ilu ludzi ma Kortejo ze sobą?
Dziesięciu albo dwunastu.
Teraz niech wódz Misteków opowie wszystko dokładnie.
Bawole Czoło począł wszystko od początku dokładnie opisywać. Była to dla niego najgorsza
kara, na jaką tylko mógł liczyć. Sternau i Niedzwiedzie Serce przysłuchiwali się w milczeniu,
wreszcie Sternau rzekł:
Musimy schwytać oboje, ojca i córkę.
Ja ich złapię.
Ja także pójdę z mym bratem dodał wódz Apaczów.
Zrozumiał, że jego milczenie również przyczyniło się do tego nieszczęścia, chciał więc na-
prawić swój błąd i wziąć udział w pogoni.
Sternau pomyślał i powiedział:
Pogoń za tymi ludzmi jest dla mnie bardzo ważna, tak że muszę sam nią pokierować.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]