[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Masz na myśli tę szarą masę przypominającą gumę? - Spojrzała na nie-
go ze zdziwieniem. - To najśmieszniejsze pieczywo, jakie kiedykolwiek
widziałam. A co gotują w tym kotle?
Ryker uśmiechnął się, rozbawiony jej ciekawością.
- Ta potrawa nazywa się wat. Jest to gulasz z drobiu lub innego mięsa.
Prawdopodobnie byłby trochę zbyt pikantny dla twojego europejskiego
podniebienia.
S
R
- Pachnie zachęcająco...
- Jest naprawdę bardzo smaczny. Musisz kiedyś spróbować.
- W tej chwili zadowoliłabym się filiżanką kawy -westchnęła.
Poczuła nagły zawrót głowy. Przełknięcie w pośpiechu śniadania nie było
chyba najszczęśliwszym rozwiązaniem, pomyślała, machinalnie przeciąga-
jąc dłonią po czole.
- yle się czujesz? - Ryker przyglądał się jej z wyraznym zatroskaniem.
- Co? - Zwilżyła językiem wyschnięte wargi. - Nie, wszystko w porząd-
ku... tylko przez chwilę zrobiło mi się trochę słabo. To na pewno z powodu
upału.
- Dobrze by ci zrobiła chwila przerwy i trochę cienia.
- To nic takiego. Muszę jeszcze dokończyć...
- Nie można z tym czekać - przerwał jej łagodnie Ryker. - Powinnaś wie-
dzieć, jak ważne jest zachowanie właściwego poziomu płynów w organi-
zmie w takim upale. Kiedy jadłaś ostatni posiłek?
- Nie pamiętam - mruknęła, nie patrząc mu w oczy.
- Co jadłaś na śniadanie? - spytał spoglądając na nią surowo.
- Zazwyczaj nie przykładam większej wagi do...
- Ty niemądra dziewczyno... - Patrzył teraz na nią karcącym wzrokiem. -
Przecież doskonale wiesz, że nie wolno dopuścić do odwodnienia organi-
zmu.
- Czekają na mnie pacjenci. - Georgia nerwowo przestępowała z nogi na
nogę, a Ryker przyglądał się jej uważnie.
- Zawsze będą czekać jacyś pacjenci.
S
R
- Nie musisz mnie pouczać, jak mam wykonywać swój zawód. Sama po-
trafię zdecydować, co jest dla mnie najlepsze... - przerwała, czując, że ni-
czym nie zasłużył sobie na te ostre słowa. W głębi duszy była mu wdzię-
czna, że się o nią troszczy. - Kiedy przyjmę ostatnią pacjentkę, zrobię sobie
przerwę - dodała pojednawczym tonem.
- Zrobisz sobie przerwę natychmiast - powiedział stanowczo Ryker. - Nie
będziemy mieli z ciebie żadnego pożytku, jeśli ze zmęczenia nie zdołasz
utrzymać się na nogach.
- Czy ktoś już panu mówił, doktorze Ryker, że jest pan despotą?
- O, nieraz to słyszałem.
W tonie jego głosu kryło się coś zagadkowego, coś, czego jeszcze nigdy
w nim nie dosłyszała. Patrzył na Georgię błyszczącymi oczami, błądząc
wzrokiem po jej zaczerwienionych policzkach. Dziewczyna spuściła wzrok
i próbowała zapanować nad drżeniem, jakie budziła w niej bliskość jego
ciała. Nagle, zanim zdołała zdobyć się na jakąś reakcję, poczuła na wargach
dotyk jego zmysłowych ust.
Wrażenie było piorunujące. Po długiej, bardzo długiej chwili, kiedy w
końcu wypuścił ją z ramion, pomyślała, że nie powinna była do tego dopu-
ścić.
- Czego ty właściwie ode mnie chcesz, Sam? - spytała zduszonym gło-
sem.
- Czego chcę? - szepnął. - Chyba nie powinnaś mnie o to pytać. To sza-
leństwo...
S
R
Tak, on ma rację, pomyślała desperacko Georgia. To było szaleństwo.
Zwilżyła językiem wargi i wstrzymała oddech, kiedy znów przyciągnął ją
do siebie.
Tym razem jego pocałunek był tak namiętny, że Georgia poczuła, iż
wzbiera w niej fala pożądania. Jeszcze nigdy nie doświadczyła czegoś ta-
kiego. Pocałunki Martina nie budziły w niej takiej namiętności.
Przylgnęła do niego całym ciałem i zanurzając dłonie w jego gęstych
włosach, zupełnie zatraciła się w pocałunku. Nie trwało to jednak długo. W
chwilę pózniej Sam uwolnił ją z objęć i łagodnie odsunął się od niej.
- Do diabła!
Spojrzała na niego zdumionym wzrokiem i w tej samej chwili uświado-
miła sobie z przerażeniem, że ktoś otwiera drzwi do pokoju.
- Sam, dobrze, że cię znalazłem - usłyszała głos Mikę^ Richardsa.
Ryker zrobił krok w stronę drzwi i Georgia niejasne uświadomiła sobie,
że stara się ją zasłonić przed wzrokiem Mike'a. Zdała sobie sprawę, że jej
wygląd mógłby obudzić jego podejrzenia.
- Mamy pilne wezwanie z jednego ze składów zapasów. Mogą być kłopo-
ty. Musisz z nimi porozmawiać przez radio - meldował Richards wzburzo-
nym głosem.
- Zaraz tam będę.
Nie zwracając uwagi na Georgię, ruszył szybkim krokiem w stronę wyj-
ścia. To, co stało się przed kilkoma minutami, najwyrazniej wywietrzało
mu już z głowy. Tak jakby zupełnie nic się nie wydarzyło, pomyślała, do-
tykając drżącą dłonią ust, na których czuła wciąż jego pocałunki.
W drzwiach odwrócił się jeszcze w jej stronę i rzucił przez ramię:
S
R
- Przygotuj dla mnie jakiś prowiant. Być może będę musiał tam pojechać.
Skinęła głową bez słowa. Była oszołomiona tym, jak silnie reagowała na
mężczyznę, którego prawie nie znała. W jego ramionach odkrywała tyle
doznań, których nigdy jeszcze nie doświadczyła... Tak, miał rację, to było
szaleństwo. Sam był żonatym mężczyzną... Poczuła bolesne ukłucie w ser-
cu, zdając sobie nagle sprawę, że zaczyna być o niego zazdrosna.
S
R
ROZDZIAA PITY
Znów miał rację, pomyślała z irytacją Georgia, wycierając usta chustecz-
ką. Istotnie, po zjedzeniu obfitego posiłku poczuła się o wiele lepiej.
- Czy ktoś chce jeszcze kawy? - dopytywał się Dave, wlewając ciemny
płyn z termosu do swojej filiżanki.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]