[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Mnie nie jest potrzebny czas do namysłu. Wiem, co do ciebie
czuję. Aniu, kocham cię. Nigdy nie byłem tego tak pewny jak teraz.
Poza tym obawiam się, że jeśli pojedziesz sama, zapomnisz o mnie.
Zaczniesz chodzić na przyjęcia z ważniakami i nigdy nie wrócisz.
Poczuła ból, tępy i głęboki. Myśl, że mogła nigdy więcej nie
zobaczyć go nie była łatwa. Jakiś impuls podpowiadał jej, by poprosić
go, aby zapomniał o lombardzie i przyjaciołach i pojechał z nią.
Mogliby żyć w dużym domu w Virginii, miała przecież pieniędzy tak
dużo, że wystarczyłoby na życie dziesięciu par małżeńskich i to życie
pełne kaprysów. Ale czy byłby szczęśliwy robiąc coś innego?
Dochodziła do wniosku, że nie byłby szczęśliwy. Zastanawiała się, jak
czułaby się w Teksasie, gdyby została tu na zawsze. Nie umiała dać
odpowiedzi na to pytanie.
Odsunęła się i spojrzała w jego twarz. W kryształowoniebieskich
oczach dostrzegła ból. Dłonią dotknął jej policzków.
- Nigdy nie będę mógł cię zapomnieć.
Nagle przywarł do jej ust tak żarliwym pocałunkiem, że przeszedł
ją dreszcz. Na tym się nie skończyło, jego usta poczęły domagać się
więcej i to z tak nieokiełznanym zapałem, że skończyło się to sceną
zupełnie innego rodzaju: Spider jednym kopnięciem zatrzasnął drzwi.
W mgnieniu oka oboje stali przed sobą nadzy, a przygotowana do
pakowania walizka wylądowała na podłodze. Rozpostarł nagie ciało
Anny na łożu wodnym, przykrytym różyczkami i motylkami.
Nabrzmiałe sutki jej piersi delikatnie drgały. Wziął je w swoje
usta i Annę przeszła fala namiętności, tyleż gorącej, co dławiącej
oddech.
- Jesteś moja - szeptał gardłowym, ochrypłym z emocji głosem. -
Moja!
Odpowiedziała mu rozkosznym pomrukiem i poruszyła się.
Wtedy oplótł ją swymi pieszczotami, a ruchy jego ciała spowodowały
falowanie łóżka. Zmysłowy oddech jego ust wymawiających jej imię
blisko nagiej, łaknącej ciągle nowych pieszczot skóry, tak bardzo ją
podniecał, że poprosiła, aby ją wziął.
Zdobył ją z impetem, który zamienił powierzchnię łóżka w fale,
rozbijające się o skały. Odpowiedziała mu pożądaniem w tym samym
rytmie i podobnie zharmonizowaną pasją. Przesuwające się pod nimi
fale parły na nich z siłą, której rozmiary, z dokładnością do jednego
och!" i ach!", oddawały ogrom ich miłości. Wznosili się, opadali,
falowali. Kochali się.
Kiedy ostatnie drgania powierzchni łóżka i ciał zamieniły się w
bezruch, Spider leżąc koło Anny szeptał jej do ucha słowa miłości i
kładł delikatne pocałunki na jej oczy, nosek, wargi.
- Wróć do mnie, Aniu - szeptał. - Wróć do mnie.
Rozdział 11
Dzień powrotu wyczerpał Annę dosłownie i w przenośni,
fizycznie i emocjonalnie. Niezliczoną ilość razy musiała opowiadać
różnym ludziom o swoich kłopotach, musiała składać oficjalne
oświadczenia i robić to tak długo, że w końcu jej własny głos zaczynał
ją nużyć. Harmon Chase okazał się prawdziwym wsparciem i gdyby
nie on, składanie oświadczeń w sprawie przeciwko Prestonowi
zanudziłoby Annę na śmierć. Również Vicki bardzo jej pomagała, ale
już w następnym tygodniu musiała odlecieć do Houston, gdzie
czekały na nią jej własne ważne sprawy.
Zameldowana pod fikcyjnym nazwiskiem i z żołnierzem
pełniącym wartę pod jej drzwiami, Anna siedziała w swym
apartamencie hotelowym i obserwowała pomnik Waszyngtona. Za
oknem padała posępna mżawka, a Anna myślała o mężczyznie, który
miał na imię Spider. Myślała o ich ostatnim kochaniu się na wodnym
łożu i bardzo tęskniła. Minęły już trzy pracowite tygodnie, ale
wspomnienie z Houston było w niej tak żywe, że budziło uczucia i
inne obrazy. Spider próbował wyryć w jej pamięci własne imię w
postaci pragnienia kochania się i tak dobrze pragnienie to w Annie
rozwinął, że nie potrafiła teraz o nim zapomnieć.
Każdej nocy, gdy samotnie kładła się spać w hotelowym łóżku,
które zionęło chłodem, marzyła o cieple mężczyzny śpiącego tuż obok
niej. Tak, Spider jest wspaniałym kochankiem, ale czy udany dobór
seksualny wystarcza, aby zawrzeć trwały związek małżeński? Nie,
wiedziała, że nie. Przypomniała sobie powrót do domu jej
przyjaciółki, Betsy Carmichael, którą mężczyzna jej snów,
pochodzący z Oregonu, porzucił, gdy ogień pierwszej miłości się
wypalił. Byli po prostu różnymi ludzmi. Przeszkadzało mu, że Betsy
jest bogata i że nie ma zamiaru rezygnować z majątku. W końcu
zaczął pić i ich romans się skończył.
Czy Spider mógłby okazać się kimś innym? Przecież nie łączyło
ich nic trwałego. Czy uczucie swoje budowała tylko na chwilowej
rozpaczy i strachu? Sama nie wiedziała. Wiedziała, że potrzebuje
czasu i musi nauczyć się samodzielności.
Ktoś przekręcał klucz w zamku i otwierał drzwi do pokoju Anny.
Przez ułamek sekundy miała nadzieję, że tym kimś może okazać się
Spider, że zaraz zabierze ją i zawiezie do Houston. Do pokoju wszedł
jednak tym razem uśmiechnięty Harmon Chase.
- Mam wiadomości. Preston został oficjalnie postawiony w stan
oskarżenia i aresztowany. Nie ma zgody na wyjście za kaucją. Spis
zarzucanych mu przestępstw jest dłuższy od mojej ręki. Jest tam
wszystko: od próby dokonania morderstwa do innych grzeszków,
które są tak paskudne, że aż nie mieszczą się w głowie. Możemy
zwolnić tego żołnierzyka, który stoi przed twymi drzwiami i możesz
iść do domu. Anna odetchnęła z ulgą i uśmiechnęła się.
- A więc to już koniec.
- Pozostały tylko formalności związane z procesem. - Zwarł
dłonie głośnym klaśnięciem. - Do stu diabłów. Znowu czuję się w
swoim żywiole. Zaraz zadzwonię do Vicki. Przykro się jej zrobi, że
odleciała do domu ostatniego tygodnia i nie dotrwała do
najważniejszej konfrontacji.
Ruszył w drogę do swego pokoju i zamknął za sobą drzwi. Anna
najpierw pomyślała, aby zadzwonić do Houston. Jednak powstrzymała
swą dłoń, zanim sięgnęła po słuchawkę. Czas! Potrzebowała czasu.
*
Gdy Harmon i zespół rewidentów księgowych rozpoczęli
wertowanie prywatnych dokumentów Prestona, Anna zabijała czas
chodząc całymi dniami po swym dużym domu, który stał na wzgórzu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]