[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jej i Jake'a nigdy nie połączy równie mocna, wieloletnia więz.
Skoro zaś nie mogła liczyć na to wszystko z nim, to wątpiła,
czy kiedykolwiek wyjdzie za mąż i założy rodzinę. Nie
potrafiła już pocieszać się marzeniami o bliżej nie określonym
mężczyznie i powtarzać sobie, że pewnego dnia będzie miała
dom taki sam, jak dom rodziców.
Każdy gest czułości między matką a ojcem stawał się dla
niej cierpieniem, choć wcześniej z takich właśnie gestów
czerpała siłę nawet w najgorszych momentach swojego życia.
W sobotę wieczorem zwierzyła się matce ze swoich
smutków, ta jednak nie potrafiła jej pocieszyć.
- Bel, jeśli czegokolwiek nauczyłam się w życiu, to tego,
że mężczyzni się nie zmieniają. Kobieta, która wychodzi za
mąż z nadzieją, że zmieni swojego mężczyznę, sama sobie
szykuje nieszczęście. Musisz ukochanego zaakceptować
takim, jakim jest, albo się z nim rozstać.
Bel zalała się łzami.
- Ale przecież ludzie czasem się zmieniają! Wszyscy!
Nawet alkoholicy potrafią wyjść z nałogu, prawda?
Matka skinęła głową.
- Tak, ale jeszcze nigdy nie słyszałam o alkoholiku, który
wyszedłby z nałogu dlatego, że ktoś inny go do tego zmusił.
Musi sam tego chcieć.
- Męczyłaś ojca, żeby przestał palić, i przestał! Przecież
pamiętam!
- Nie rzucił palenia z powodu moich nalegań. - Matka
potrząsnęła głową. - Zrobił to, bo zaczął mieć pierwsze
objawy astmy. Wiesz, jak dziadek cierpi z powodu tej
choroby. Ojciec przestraszył się i dlatego przestał palić.
Matka mówiła z chłodną pewnością siebie. Bel patrzyła na
nią badawczo, zaczynając dostrzegać coś, czego nigdy
wcześniej nie rozumiała.
- Zawsze myślałam, że zrobił to dla ciebie.
- Córeczko, życie nie jest takie proste,
- Więc sadzisz, że Jake rzeczywiście zacząłby mnie
oszukiwać?
- Przecież mówi ci to wprost. Musisz to wziąć pod uwagę,
zanim podejmiesz jakąkolwiek decyzję.
Azy płynęły po twarzy Bel nieprzerwanym strumieniem.
- Miałam nadzieję, że mi powiesz, iż miłość może...
- Gdyby Jake przyszedł do ciebie i powiedział: Owszem,
istnieje ryzyko, ale chcę się zmienić, pragnę cię i obiecuję, że
jeśli za mnie wyjdziesz, będę nad sobą pracował". Niczego
takiego jednak nie powiedział, prawda?
- Przyznał, że chciałby się zmienić, ale nie wierzy, by to
było możliwe, bo jest obciążony genetycznie.
Matka sceptycznie uniosła brwi i Bel poczuła, że nic już
nie dzieli jej od otchłani rozpaczy. Oparła głowę na
rozłożonych na stole ramionach i rozszlochała się na dobre.
Drogi Jake'u!
Postanowiłam do Ciebie napisać. Przepraszam, ale chyba
nie potrafiłabym powiedzieć Ci tego wszystkiego osobiście.
Nie mogą zrobić tego, o co mnie prosiłeś. Kocham Cię i
myślą, że nigdy nikogo już tak nie pokocham. Pewnie okaże
się to prawdą.
Niezależnie od tego, jak wiele czasu spędzilibyśmy razem,
moje cierpienie po Twoim odejściu byłoby równie dotkliwe.
Wiem o tym. Trudno to wyjaśnić słowami, ale chyba
rozumiesz, co chcą powiedzieć - gdyby tak się stało, chyba już
nigdy potem nie umiałabym być szczęśliwa. Ale jeśli teraz
powiem nie", może istnieje jeszcze jakaś szansa, bym w
przyszłości mogła być szczęśliwa z kimś innym.
Na pewno z nikim innym nie będzie tak jak z Tobą.
Nikogo nie będę kochać równie mocno, ale podobno nie
wszystkie udane małżeństwa na początku były szaleńczo w
sobie zakochane. Tak mówi moja mama i myślę, że ma rację.
Jestem w Tobie szaleńczo zakochana, Jake. %7łałuję, och,
Jake, tak bardzo żałuję...
Nie chcę z Tobą rozmawiać. Nie potrafię. Proszę, nie
próbuj do mnie dzwonić ani się ze mną spotykać. Podjęłam
decyzję i nie chcę jej zmieniać.
Wiem, że do końca życia będę Cię kochała. Jestem tego
pewna. I mam nadzieję, że będziesz szczęśliwy na swój
sposób.
Annabel
Przypuszczała, że Jake dostał ten list, ale nie odezwał się
do niej.
ROZDZIAA DWUNASTY
Tallia i Brad wrócili. Dom był już w pełni wyposażony i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]