[ Pobierz całość w formacie PDF ]
być pewnym drugiego człowieka? Ludzie ranią się wzajemnie z taką łatwością,
zwodzą się i oszukują bez skrupułów. Lepiej liczyć na to, co z całą pewnością nie
zawiedzie - na pracę i pieniądze. To wszystko.
R
L
T
Odwrócił się i spojrzał jej prosto w oczy.
- Maggie, zawarliśmy układ, prawda? Uzgodniliśmy warunki.
Zadrżała, słysząc ten ton.
- Ale... Myślałam, że po tej nocy w hotelu...
Jej słowa nie wywarły na nim żadnego wrażenia.
- Popełniliśmy błąd. Na szczęście jeden. Oboje dobrze na tym wyjdziemy,
jeśli będziemy trzymać się wcześniejszych ustaleń. Chyba się ze mną zgodzisz?
Czy on żartuje?
Milczała przez dłuższą chwilę, rozważając jego słowa, następnie wymówiła
się zmęczeniem i poszła do swojego pokoju. Wślizgnęła się pod kołdrę, zgasiła
światło, ale nie mogła zasnąć. W uszach wciąż dzwięczały jej słowa Kane'a.
To tylko układ. Jak w interesach. %7ładnych uczuć.
Miał rację. Taką umowę zawarli i nie powinni tego zmieniać. Nigdy.
Ale po tamtej nocy w holelu nie była już tą samą Maggie. Zakochała się.
Oddała mu serce i duszę. Czy to nic nie znaczy, czy to naprawdę się nie Uczy?
Widać nie. Przecież już kiedyś powiedział, że kobiety inaczej odbierają
pewne sprawy, bardziej się angażują. Powinna zapamiętać te słowa. Zachowała
się jak naiwna gąska.
Umowa to umowa. A więc dobrze, ona się dostosuje. Nie będzie wyobrażać
sobie czegoś, co z założenia jest nierealne, prosić o niemożliwe. Trudno, jakoś
się z tym pogodzi.
R
L
T
Ale czy te przeżycia nie odbiją się na dziecku? Położyła dłonie na brzuchu i
poczuła leciutkie kopniecie. Mimowolnie uśmiechnęła się do siebie. Dziecko
było najważniejsze, dlatego ona musi zaakceptować nowe życie, odnalezć w nim
swoje miejsce. Będzie dobrze.
A zatem skąd te łzy? Otarła je pospiesznie. Nie będzie płakać! Musi skon-
centrować się na dziecku, myśleć wyłącznie o nim, bo tylko ono się liczyło.
Jill szybko się zorientowała, że coś było nie tak. Wyciągnęła Maggie na
lunch. Gdy z talerza zniknął ogromny cheeseburger z podwójnymi frytkami, za-
mówiła deser i od razu przystąpiła do rzeczy.
- Mów. Tylko bez wykrętów - uprzedziła, wbijając widelczyk w ciasto. -
Wystarczy na ciebie spojrzeć. Po oczach widzę, że jesteś w kiepskiej formie.
Tego nie da się ukryć.
- Ależ nie - z wahaniem powiedziała Maggie. - Naprawdę. ..
Jill tylko skinęła głową i zapytała prosto z mostu, bez owijania w bawełnę.
- Zakochałaś się w Kanie, tak?
Maggie przygryzła usta i przez chwilę bawiła się widelczykiem.
- Tak - wyznała cicho.
Jill prychnęła i przełknąwszy kolejny kęs ciasta, podsumowała:
- Tak się kończą platoniczne małżeństwa".
- On mnie nie kocha. Ustaliliśmy warunki i nie ma mowy o żadnych zmia-
nach. Jeśli o to chodzi, Kane jest bardzo stanowczy.
R
L
T
Jill westchnęła i odsunęła od siebie pusty talerzyk.
- Obawiam się, że on sam już nie bardzo wie, czego właściwie chce. Odkąd
dowiedział się o dziecku, zachowuje się jak odurzony. - Zacisnęła usta. - Opo-
wiedział ci już o swoim ojcu?
Maggie pokręciła głową.
- Nie. W ogóle nie jest skłonny do mówienia o przeszłości ani do zwierzeń.
- W takim razie ja ci opowiem. - Jill oparła, łokcie na stole. - Powiem prosto
z mostu. Kane ubóstwiał ojca. Aączył ich szczególny rodzaj więzi. Niestety, jego
ojciec pił, a Kane od małego czuł się za niego odpowiedzialny. Gdy ojciec zginął
w wypadku, a jak się domyślasz, był wtedy pijany. Kane nie mógł się z tym po-
godzić. Czuł się porzucony i bardzo samotny. Myślę, że do tej pory w głębi du-
szy czuje coś podobnego. Ich mama opowiedziała o tym Markowi. Chciała, by
zrozumiał, dlaczego czasami Kane bywa w złym nastroju. On wciąż przeżywa
stratę ojca. To tyle.
Maggie zamrugała.
- To bardzo smutne, ale nie widzę związku...
- Nie? Przecież właśnie to doświadczenie spowodowało, że Kane w szcze-
gólny sposób podchodzi do sprawy dziecka.
- No tak, ale...
- Nie rozumiesz, dlaczego nie chce się do ciebie zbliżyć? Boi się, że ciebie
też straci.
Maggie pomyślała przez chwilę, po czym pokręciła zdecydowanie głową.
R
L
T
- Chyba nie.
- Pomyśl o tym. Na pewno zrozumiesz. - Skinęła na kelnera. - A póki co, nie
skreślaj go. Warto o niego powalczyć.
Tak, jeśli o to chodzi, Jill miała rację. Ale jak do niego dotrzeć? Ożenił się,
bo chciał mieć wpływ na życie dziecka, to wszystko.
Maggie czuła się fatalnie. Kane jej nie kochał i pewnie nigdy nie pokocha.
Nie mogła się z tym pogodzić. Ogarnęła ją czarna rozpacz. Jak zniesie takie
życie?
Na szczęście oboje byli tak pochłonięci pracą, że nie zostawało im zbyt dużo
czasu na wątpliwości i rozterki. Poza tym, z wyjątkiem tego pierwszego dnia po
powrocie z po- dróży, Kane zachowywał się niezwykle serdecznie. Powoli wy-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]