[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przeżywa śmierci kuzyna.
Może powinien odczuwać tę stratę. To byłaby zupełnie naturalna reakcja. Siedział
przecież na ławie Stuarta w chacie, w której on mieszkał w ostatnich miesiącach swojego
krótkiego życia. Na gzymsie kominka leżała fajka kuzyna, na półkach stały jego książki, w
sąsiednim pokoju zaś była jego sypialnia. W powietrzu, którym oddychał James, unosiły się
wspomnienia po Stuarcie Chestertonie...
Ponadto siedziała przy Jamesie, wyglądając niezwykle powabnie ze swoimi jasnymi
włosami, niebieskimi oczami i zaróżowionymi policzkami, wdowa po Stuarcie Chestertonie.
Mimo to, w tym szczególnym momencie, hrabia zupełnie nie pamiętał o kuzynie.
Może dlatego, że w tej właśnie chwili mógł myśleć wyłącznie o Emmie, a ta Emma, która
siedziała obok niego, była całkowicie odmienna od tamtej, zauroczonej Stuartem dziewczyny.
Tamta Emma, podobnie jak Stuart, usiłowałaby uzmysłowić Jamesowi, jak bardzo
niewłaściwe jest jego rozrzutne wydawanie pieniędzy. Tamta starałaby się dać mu do
zrozumienia, że potępia jego niemoralny tryb życia, chociaż robiłaby to w czarujący sposób.
Tamtą Emmę pokochał Stuart i z tamtą się ożenił.
Ale to nie była ta dziewczyna, obok której siedział teraz James. Tamta Emma nie
otworzyłaby swojej własnej szkoły, chociaż mogłaby wpaść na taki pomysł, nie potrafiłaby
wcielić go w życie, a tym bardziej tak długo w nim wytrwać. Tamta bałaby się pozostać w tej
maleńkiej chatce, na odludnej wyspie, z dala od rodziny i przyjaciół, a ta Emma zbudowała tu
swoje własne, niezależne od nikogo życie, wydawała się z niego zadowolona i nie zamierzała
rezygnować, pomimo tylu piętrzących się przed nią trudności.
Kobieta, która obok niego siedziała, była zupełnie inna od tamtej sprzed roku... a
zarazem dziwnie do niej podobna. Chociaż teraz wydawała się silniejsza i bardziej pewna
siebie, nadal była krucha i delikatna czy mógłby zapomnieć, jak kurczowo się go trzymała w
latarni morskiej? miała również ten sam urok, była ciepła i bardzo kobieca.
Ciekaw był, czy Emma zmieniła się jeszcze przed śmiercią Stuarta, czy też pózniej. A
jeśli ta metamorfoza nastąpiła wcześniej, to jak się na to zapatrywał Stuart? Czy ich
małżeństwo było szczęśliwe? James nie był tego pewien. Czy Emma odczuwała brak męża?
Na pewno tak. Kobieta, która była gotowa poświęcić tyle dla mężczyzny, musiała to zrobić z
wielkiej miłości.
Ale kiedy już wywalczyła Stuarta dla siebie, czy on potrafił ją uszczęśliwić? James był
ciekaw, czy się tego kiedykolwiek dowie. Nie mógł jej zadawać takich pytań. Nie wprost, tak
jak spytał o okoliczności śmierci jej męża.
Hrabia robił wszystko, żeby Emma poczuła się swobodnie.
Widział przecież, że jest niesłychanie spięta wiedziała zapewne, że jej tajemnice, które
tak gorliwie przed nim ukrywała, muszą teraz zostać ujawnione. Nie miał pojęcia, dlaczego
chciała to wszystko utrzymać w sekrecie. Przecież to nie jej wina, że Stuart został
zamordowany, tak samo jak nie z jej winy sędzia Reardon postawił ten śmieszny warunek, że
musi wyjść za mąż, by otrzymać należny jej spadek.
Jednak teraz, kiedy podjął ten temat, przekonał się, że rozmowa będzie o wiele
trudniejsza, niż mógł się spodziewać. Emma miała już dość czasu, żeby opłakać śmierć męża
zresztą James nie zauważył, żeby nadal boleśnie odczuwała jego brak. To znaczy, aż do tej
chwili. Teraz, kiedy zadał pytanie o okoliczności śmierci Stuarta, Emmę ogarnął ponury
nastrój. Opuściła głowę, a jej włosy, z których już dawno powypadały szpilki, połyskiwały
złociście w blasku ognia.
- Och, James szepnęła. Nie chcę o tym mówić. Nie zmuszaj mnie do tego, proszę.
- Emmo, ja muszę wiedzieć powiedział stanowczo. I na pewno zdajesz sobie z tego
sprawę. Jeśli nie chcesz, to nikomu w Londynie o tym nie powiem, ale muszę znać prawdę.
Chyba to rozumiesz?
Zakryła oczy dłonią, więc nie widział jej reakcji.
- Chyba rozumiem powiedziała wreszcie.
- Więc nalegał łagodnie James jak umarł Stuart?
Emma westchnęła i opuściła głowę jeszcze niżej, wbijając wzrok w ogień.
- Został zabity. Rybak, O'Malley... oni się posprzeczali, on i Stuart. Wtedy O'Malley
uderzył go. Wcale nie chciał go zabić. Tylko Stuart... nie spodziewał się ciosu, upadł, uderzył
głową o kamień przy palenisku i...
- I umarł dokończył cicho James.
- Tak. Emma podniosła głowę, na jej długich, ciemnych rzęsach lśniły łzy. Przykro mi,
James.
- To nie była twoja wina powiedział. Czy mi powiesz, czy możesz mi powiedzieć, o co
się posprzeczali?
Emma potrząsnęła głową. Jej oczy miały nieobecny wyraz.
- Nie jestem tego pewna. To się stało tak szybko dodała po chwili. James, jestem
pewna, że on nie cierpiał. Nie tak... nie tak jak pan O'Malley pózniej.
- Emmo powiedział tylko.
Zapragnął otoczyć ją ramieniem, pocieszyć, jak to robił, kiedy była dzieckiem. Ale
teraz nie ośmielił się tak postąpić. I to nie dlatego, że była wdową po jego kuzynie... Nie
ośmielił się, ponieważ byli tylko we dwoje, w samotnej chacie, i cóż by go powstrzymało,
gdyby nie wystarczył mu fakt, że mógł otoczyć ją ramieniem... Gdyby zapragnął, a dobrze
wiedział, że tak by się stało, przywrzeć wargami do jej gładkiego czoła albo jeszcze niżej, do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]