ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mogę panu pomóc.
 Prawie na pewno pani może, skoro panna Emlyn tak sądzi. Wierzę jej na słowo.
 Zna ją pan?
 Spotkałem ją dopiero dzisiejszego popołudnia.
 Ale szybko wyrobił pan sobie zdanie na jej temat.
 Mam nadzieję, że zamierza pani przyznać mi rację.
Z ust Elizabeth Whittaker wyrwało się szybkie, krótkie westchnienie.
 O tak. Ma pan rację. Zgaduję, że chodzi tu o śmierć Joyce Reynolds. Nie bardzo
wiem, kto pana w to zaangażował. Policja?  Potrząsnęła głową z dezaprobatą.
 Nie, nie policja. Znajoma.
Odsunęła nieco krzesło, aby siedzieć na wprost detektywa.
 Aha.  Co pan chce wiedzieć?
 Nie muszę chyba pani tego tłumaczyć. Szkoda czasu na zbędne pytania. Coś się
zdarzyło tamtego wieczoru, coś, o czym powinienem wiedzieć, prawda?
 Tak.
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
 Była pani na przyjęciu?
 To było świetne przyjęcie. Znakomicie prowadzone. Dobrze zorganizowane.
Było tam nieco ponad trzydzieści osób, wliczając różnego rodzaju pomocników.
Dzieci w wieku powyżej dziesięciu lat i młodzież oraz osoby do sprzątania i do
pomocy, przebywające gdzieś na tyłach domu.
 Czy brała pani udział w przygotowaniach, które robiono, jak się domyślam, rano
albo wczesnym popołudniem?
 W gruncie rzeczy nie było nic do roboty. Pani Drake potrafi wszystko
zorganizować sama, z niewielką liczbą pomocników. Trzeba jej było pomóc jedynie w
niektórych domowych zajęciach.
 Rozumiem. Więc przyszła pani na przyjęcie jako gość?
 Właśnie tak.  I co się stało?
 Przebieg przyjęcia bez wątpienia już pan zna. Chciałby pan wiedzieć, czy
zauważyłam coś szczególnego, co według mnie mogłoby mieć jakieś znaczenie?
Rozumiem, że szkoda pańskiego czasu na opowiadanie nieistotnych szczegółów.
 Jestem pewien, że nie marnuje pani mojego czasu. Tak, panno Whittaker, proszę
przejść do sedna.
 Zabawy następowały zgodnie z planem. Ostatnia pasowała raczej do atmosfery
wigilijnej lub do samego Bożego Narodzenia niż do Hallowe en. Polanę brandy
płonące rodzynki, które wszyscy chwytali, tłocząc się wokoło, parząc się, piszcząc i
śmiejąc się w podnieceniu. Szybko stało się tak gorąco, że wyszłam do holu. Stojąc
tam, zobaczyłam panią Drake, wychodzącą z toalety na podeście pierwszego piętra.
Trzymała wielki wazon z bukietem jesiennych liści i kwiatów. Stała tuż przy schodach,
zatrzymawszy się na chwilę przed zejściem. Spoglądała w dół, ale nie w moją stronę.
Patrzyła na drzwi biblioteki. Znajdują się po drugiej stronie holu, na wprost drzwi do
jadalni. Jak już powiedziałam, patrzyła w tę stronę, zatrzymawszy się na chwilę przed
zejściem na dół. Trzymała wazon za krawędz, co było trudne i niewygodne, jeśli był,
jak przypuszczałam, napełniony wodą. Ostrożnie zmieniła jego położenie tak, aby
trzymać go jedną ręką, podczas gdy drugą oparła na poręczy, mijając lekki zakręt
schodów. Zatrzymała się na moment i wciąż nie zwracając uwagi na to, co niesie,
spojrzała w dół. Nagle poruszyła się gwałtownie. Chyba mogę opisać to jako& Tak,
na pewno była czymś zaskoczona. I to tak dalece, że zapomniała o trzymanym
wazonie. Upuściła go, wylewając wodę na siebie. Wazon upadł, przewrócił się i
stoczył na podłogę holu, roztrzaskując się w drobny mak.
 Rozumiem  powiedział Poirot. Milczał przez minutę lub dwie, spoglądając na
pannę Whittaker. Zauważył, że jej oczy są bystre i inteligentne. Dostrzegł w nich
pytanie o jego opinię o tym, co usłyszał.  Jak pani sądzi, co mogło ją tak zdumieć?
 Rozważając to pózniej, pomyślałam, że coś zobaczyła.
 Pomyślała pani, że coś zobaczyła  powtórzył Poirot w zamyśleniu.  Cóż to
mogło być?
 Jak już panu powiedziałam, spojrzała na drzwi do biblioteki. Wydaje mi się, że
zobaczyła, że są otwarte albo że klamka jest przekręcona, chociaż, oczywiście, mogło
to być coś więcej. Mogła zobaczyć kogoś, kto otwierał drzwi i szykował się do
wyjścia. Może zobaczyła kogoś, kogo nie spodziewała się zobaczyć.
 Czy pani również patrzyła na te drzwi?
 Nie. Patrzyłam w przeciwną stronę, do góry, na panią Drake.
 I jest pani pewna, że zobaczyła coś, co ją zaskoczyło?
 Tak. Może to było właśnie coś takiego  otwarte drzwi, osoba, której się nie
spodziewała. Coś, co wystarczyło, aby zapomniała, że trzyma ciężki wazon z kwiatami
i upuściła go.
 Czy zobaczyła pani kogoś wychodzącego z tych drzwi?
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
 Nie. Nie patrzyłam w tę stronę. Nie sądzę, aby ktokolwiek wyszedł do holu.
Zapewne cofnął się do pokoju.
 Co potem zrobiła pani Drake?
 Wybuchnęła złością, zbiegła ze schodów i krzyknęła do mnie:  Proszę zobaczyć,
co zrobiłam. Co za bałagan! Kopnęła kilka kawałków rozbitego szkła. Pomogłam jej
zmieść resztki do kąta. W tym momencie nie było możliwości dokładnego
posprzątania. Dzieci zaczęły wychodzić z pokoju, gdzie chwytały płonące rodzynki.
Złapałam ścierkę i przetarłam podłogę. Zaraz potem przyjęcie się skończyło.
 Czy pani Drake nic nie wspominała o tym, że była zaskoczona i co ją mogło
zaskoczyć?
 Nie, ani słowa.
 Lecz mimo to sądzi pani, że rzeczywiście była czymś zdumiona?
 Prawdopodobnie. Monsieur Poirot, czy sądzi pan, że robię niepotrzebne
zamieszanie z jakiegoś błahego powodu?
 Nie  zaprzeczył Poirot  wcale tak nie myślę. Widziałem panią Drake tylko
raz  dodał w zamyśleniu  kiedy wraz z panią Oliver odwiedziłem ją w domu, aby, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta