[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rów też nie należał. Był to zwyczajny irlandzki pub dla klasy
pracującej. Luke zachodził tam od czasu do czasu. Można było
zagrać w bilard, potańczyć, napić się wódki i zapomnieć o co
dziennych problemach.
Gdzie jest Maggie? Dlaczego ona się wiecznie spóznia?
Wychylił kieliszek i gestem poprosił kelnerkę o drugi. Jesz
cze jeden nie zaszkodzi. Co najwyżej zdejmie z niego trochę
napięcia. Małżeństwo, dzieci - nie chciał o tym myśleć.
W pubie przybywało gości. Stłoczone na parkiecie pary kręciły
się do muzyki miejscowego zespołu. Przy stole bilardowym kilku
wesołych młodych ludzi robiło zakłady, przekrzykując muzykę.
Barman, wielki Irlandczyk z obwisłym brzuchem i przerzedzony
mi włosami, inkasował pieniądze za kolejne drinki.
Kiedy Maggie pojawiła się w drzwiach, ściągnęła na siebie
wszystkie spojrzenia. Nic dziwnego. Nie tylko była powszech
nie rozpoznawana, ale też wyglądała nadzwyczajnie. Pod
luznym płaszczem w biało-czarne pasy połyskiwała ściśle przy
legająca do ciała sukienka ze skóry. Kobieta w takim stroju
mogła równie dobrze przypiąć faceta kajdankami do łóżka. Ca
łości dopełniały wysokie botki na szpilce.
100 SHERIWHITEFEATHER
Luke nie mógł oderwać od niej oczu. Wstał, kiedy podeszła
do jego stolika.
- Spózniłam się? - zapytała z czarującym uśmiechem.
- Wiesz, że tak.
Zdjęła płaszcz, a on stanął za nią, żeby podsunąć jej krzesło.
I wtedy zauważył, że suknia jest bez pleców.
- Coś nie tak? - Spojrzała na niego przez ramię.
- Nie... Napijesz się czegoś? - zaproponował. Sam też po
stanowił jeszcze się napić. Który to będzie kieliszek? Siódmy?
Ósmy? A co za różnica?
- Poproszę o kieliszek białego wina.
Nie czekając na kelnerkę, sam przyniósł drinki z baru.
- Często tu przychodzisz?
Wzruszył ramionami.
- Od czasu do czasu. Rzadko wychodzÄ™ z domu.
Rozejrzała się.
- Nawet przytulnie. I tak swojsko. - Uśmiechnęła się.
Przytulnie, powtórzył w myślach. Nie miała na sobie biusto
nosza. Widział przecież jej nagie plecy i intrygującą linię krę
gosłupa.
- O czym myślisz, Luke?
O seksie z tobą, chciał odpowiedzieć.
- O sprawie.
Przysunęła krzesło bliżej stolika. Z głośników rozbrzmiewał
stary, dobry rock - rozedrgane dzwięki gitar, stłumione basy,
rytmiczne uderzenia perkusji.
Ciekawe, co by powiedziała, gdyby poprosił ją, żeby dla
niego zatańczyła. Powiedzmy, taki rozbierany taniec przy rurze.
- No i...? - Czekała na informacje.
Zatopiony w myślach nie odpowiadał.
NA PEWNO MNIE POKOCHASZ
101
- Luke? Co z tÄ… sprawÄ…?
- Może lepiej porozmawiajmy na zewnątrz - rzekł, patrząc
na nią półprzytomnym wzrokiem. Był pijany, a ona zniewalała
go swoim zabójczym wyglądem.
Maggie wstała, podał jej płaszcz.
Na dworze panował wilgotny chłód. Luke odetchnął głębo
ko, wypuszczając kłęby pary.
- Ile dziś wypiłeś, Luke? - Maggie zmierzyła go spojrze
niem.
- Straciłem rachubę - odparł - ale pamiętam, co ci miałem
powiedzieć. Właściciel przędzalni nie żyje. Atak serca.
- Pewien jesteś, że nie został zamordowany?
- Na sto procent. Nie wytrzymał napięcia.
- I to wszystko? Nie mogłeś mi tego powiedzieć przez tele
fon?
- W barze jest bezpieczniej.
- Ciekawe dla kogo - powiedziała, odbierając mu kluczyki
od samochodu.
Dla facetów, którzy nie chcą się żenić, odpowiedział w my
ślach.
- A gdzie twoje lamborghini?
- Kiedy wybieram się na randkę - wepchnęła go do wozu
- zwykle biorę taksówkę.
- Ta randka chyba ci się nie udała.
- Pamiętam lepsze. - Usiadła za kierownicą i włączyła
silnik.
Trzy dni pózniej Luke i Maggie przygotowywali kolację
u niego w kuchni. On przysmażał mięso do tacos, a ona kroiła
w kostkÄ™ pomidory i cebulÄ™.
102 SHERIWHITEFEATHER
Luke nie mógł sobie darować, że się wtedy upił. Miał się
przecież nią opiekować. A gdyby zjawił się wtedy Rocky
Palermo?
- Przepraszam cię - rzekł.
Maggie zamrugała powiekami. Od krojenia cebuli miała
oczy pełne łez.
- Za co?
- Za tÄ™ nieudanÄ… randkÄ™.
- Luke, ile razy będziesz mnie za to przepraszał?
- Obiecuję, że nigdy więcej tego nie zrobię. Nie może być
tak, żebyś to ty się mną opiekowała.
- Przesadzasz. Zawiozłam cię do domu, to wszystko. Do
łóżka trafiłeś sam.
I zaraz szybko odpłynąłem, przypomniał sobie.
- Jeszcze raz przepraszam.
- Nic nie szkodzi. - Zsunęła cebulę z deski do miski. - Po
wiedzieć ci, co z twoją mamą?
- Jasne. - Zmniejszył ogień. Zapach ostrych przypraw wy
pełniał kuchnię.
Tego dnia Maggie zawiozła mamę do lekarza. Wiedział
o tym, ale nie chciał zadawać natrętnych pytań.
Maggie wyjęła sałatę z lodówki i włożyła ją do zlewu.
- Doktor przepisał jej środek antydepresyjny, ale to potrwa,
zanim dobiorą odpowiedni. Jedne środki działają lepiej, inne
gorzej. To sprawa indywidualna.
- Więc to trochę jak loteria?
- Mniej więcej. Zalecił także terapię grupową. Będzie spo
tykać się z ludzmi, którzy mają podobne doświadczenia. - Wes
tchnęła ciężko. - Nie uwierzyłbyś, ilu ludzi cierpi z powodu
różnych społecznych fobii. Gospodynie domowe, dyrektorzy
NA PEWNO MNIE POKOCHASZ
103
przedsiębiorstw, gwiazdy filmowe. Niektórzy, tak jak twoja ma
ma, zamykają się w domu, inni wydają się funkcjonować nor
malnie, ale naprawdę przez cały czas zmagają się z ogromnym
lękiem.
Luke pokiwał głową. Początkowo jego mama też udawała,
że wszystko jest w porządku.
- To straszne - rzekł.
- Dana ma mocne postanowienie przejść przez całą terapię.
Wie jednak, że nie będzie to łatwe. Nie oczekuje też cudów.
Najtrudniej jej będzie pójść dokądś samej. Dotąd zawsze miała
przy sobie ciebie albo Neli.
- Dziękuję, że się tym zajęłaś.
Zrobił krok w jej stronę, a ona odłożyła sałatę i wyciągnęła
do niego ręce. Objął ją, czule gładząc po włosach. Była taka
ciepła i delikatna.
Spojrzała mu w oczy, a on nagle się przestraszył. Chyba nie
wymyśliła sobie tej miłości? A może? W jej wieku nietrudno
pomylić miłość ze zwykłym pożądaniem.
Zrobił krok do tyłu i wypuścił ją z objęć. Potem szybko zajął
się mieszaniem mięsa na patelni. Dobrze, że nie został wtedy na
noc. To tylko bardziej by wszystko skomplikowało. Wygra za
kład i na tym się skończy. Nowy Rok już blisko. Ona może być
[ Pobierz całość w formacie PDF ]