[ Pobierz całość w formacie PDF ]
prosto z drzewa i rozbolał mnie brzuch.
Do gospodyni zbliżali się kolejni goście, więc Jon wziął Laurę za rękę i
poprowadził za wielką aspidistrę, stojącą w doniczce w rogu pokoju. Zmiali się
oboje.
- Cudownie się śmiejesz, Lauro - rzekł łagodnie.
- Powinnaś robić to jak najczęściej.
Kiedy ich spojrzenia się spotkały, pocałował ją lekko w usta. I znów
ogarnęło ich pożądanie, tak samo jak tego wieczoru, gdy jedli kolację w
94
RS
Manchesterze. Tyle że teraz miejsce i czas były zupełnie nieodpowiednie - stali
w zatłoczonym salonie Avril Jameson.
- Czy ktoś widział Jona? - zapytał Roger.
Widząc, że Jon wraz z Laurą wychodzą zza rozłożystej rośliny, udając
zainteresowanie jej rozmiarami, dodał:
- Mógłbyś któregoś wieczoru wpaść do kościoła na próbę ślubu?
Chciałbym, żeby Monique oswoiła się trochę z tym miejscem. Akurat jest pastor
z żoną, więc mógłbym się z nimi umówić.
- Oczywiście. Powiedz mi tylko kiedy, a pojawię się na pewno. Kto
będzie druhną panny młodej?
- Siostra Monique, która przyjedzie z ich ojcem.
Laura odwróciła się. Pomyślała, że te wszystkie przygotowania toczą się
zbyt blisko. Na szczęście w kościele będą tłumy, więc może nikt nie zauważy,
że lekarka w błękitnej sukni i dużym błękitnym kapeluszu nie może oderwać
wzroku od drużby.
Kiedy wieczór się skończył, odwiezli pastora i jego żonę do domu, więc
nie mogli dalej romansować. Nie mieli też takiej szansy po powrocie do domu,
bo Marjorie wcale się nie spieszyła i chętnie została na pogawędkę.
- Odwiozę mamę do domu. Rzucisz okiem na Abby? - spytał Jon, kiedy
Marjorie w końcu zaczęła zbierać się do wyjścia.
- Oczywiście. Nie pójdę spać, dopóki nie wrócisz. Ale po paru minutach
Jon zadzwonił z informacją, że wróci pózniej, bo w kuchni pękła rura i musi się
tym zająć.
- Nie martw się, dopilnuję Abby tak długo, jak będzie trzeba - zapewniła
go.
Zajrzała do Abby. Dziewczynka spała mocno, więc Laura ułożyła się u
siebie na kanapie i zaczęła przeglądać kolorowe pisma. Po chwili usłyszała
ciche kroki na korytarzu. Widocznie Abby musiała się obudzić. Stanęła w
drzwiach, tuląc do siebie pluszowego misia.
95
RS
- Gdzie jest tatuś? - spytała zaspanym głosem.
Laura wyciągnęła do niej ręce, a kiedy mała się w nią wtuliła,
powiedziała:
- Jest u babci, kochanie. Naprawia pękniętą rurę.
- Mogę z tobą zostać, dopóki nie wróci? - Laura skinęła głową i objęła ją.
Abby zamknęła oczy i zasnęła, uśmiechając się z zadowoleniem.
Liam musiał usłyszeć ich rozmowę, bo też stanął w drzwiach. Widząc
śpiącą Abby, wśliznął się z drugiej strony na kanapę. Laura patrzyła na dwie
najdroższe jej istoty i wiedziała, że bez względu na to, co przyniesie przyszłość,
zrobi wszystko dla ich dobra.
Po paru minutach oczy zaczęły się jej kleić i sama też zapadła w sen.
Zwitało już, kiedy Jon wrócił do domu. Aóżko Abby było puste, ale
wiedział, gdzie jej szukać.
Kiedy zajrzał do mieszkania Laury, znalazł całą trójkę pogrążoną w
głębokim śnie. Laura nadal obejmowała dzieci - był to najpiękniejszy widok w
całym jego życiu. Gotów był zreperować wszystkie rury świata, żeby potem
wracać do takiego domu.
Kuchnia Marjorie była kompletnie zalana. Zakręcił zawór i wezwał
pogotowie hydrauliczne. Kiedy czekali na przybycie ekipy, zajął się usuwaniem
wody.
Przez cały czas jego matka zachowywała kamienny spokój, co było jej
naturalną reakcją w trudnych sytuacjach. Kiedy po kilku godzinach usunięto
wreszcie awarię, Jon chciał ją zabrać do siebie, ale odmówiła.
- Wracaj do dzieci i do Laury - poganiała go. - Włączę grzejniki i podłoga
szybko wyschnie. Dam sobie radę.
- Dobrze, ale wpadnę z samego rana, żeby zobaczyć, czy wszystko w
porządku.
96
RS
- Już jest rano. - Z uśmiechem pokazała ręką niebo za oknem. - Wracaj do
domu. I dziękuję ci za troskę. Pewnego dnia Laura zobaczy, że jest szczęśliwą
kobietą.
- Chciałbym mieć taką pewność - rzekł z westchnieniem.
A teraz, patrząc na nich, pomyślał, że to on ma szczęście. Chciał ją
obudzić, by mogła wstać i rozprostować zdrętwiałe członki, ale postanowił, że
nie będzie psuł tej cudownej chwili. Poszedł zrobić sobie herbatę i grzanki.
Kiedy Laura otworzyła oczy, siedział w fotelu i patrzył na nich. Czując
ciężar na ramionach, spojrzała na dzieci i delikatnie wysunęła spod nich ręce.
Wstała i przeciągnęła się powoli.
- Skąd oni się tu wzięli? - spytał cicho.
- Abby przyszła cię szukać, a potem chciała ze mną zostać do twojego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]