ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Przytuliła się do jego piersi wzruszona do głębi duszy.
- I tym me obrażam mej dumy, że całuję cię w rękę, to tylko jedna
potrzeba więcej dla wyrażenia moich uczuć. W akordzie naszej miłości i taki
ton nie razi. Ale kobiety emancypantki byłyby zgorszone, sarkałyby na mnie
z oburzeniem niesłychanym.
- Ach, krzykaczki emancypantki! Ty jesteÅ› emancypantkÄ…, tylko w naj-
szlachetniejszym gatunku. Wszakże miłość nie jest wstydem ani grzechem ko-
biety, zależy tylko, jak jest pojmowana przez nią i na jakim się gruncie opiera.
Twoja miłość nie kala twej godności kobiecej, przeciwnie, przynosi jej za-
szczyt. Kobiecość zyskuje na uroku, gdy kocha, byle tylko jej człowieczość
utrzymała się na wyżynie, jak u ciebie. Więc to jest dopiero dobrze zrozumia-
na emancypacja duchowa. Ale takie tam wrzaski na mężczyzn, nie przerażają
ich zbytnio, wierz mi, ukochana. Ręczę ci za to, że żadna z tych rozwich-
rzonych krzykaczek-emancypantek, będąc na twoim miejscu obecnie, nie była-
by tobą. Niech ci to wystarczy. Przypomina mi się zdanie Prusa, że taka pani
emancypantką dotąd wrzeszczy na mężczyzn i urąga na nich, najniemożliwiej
w świecie, aż któryś z nich zlituje się nad nią, wtedy teorie swe składa do
rupieci, a sama z wielkiej miłosnej pokory ściąga lubemu buty z nóg.
Ona zaśmiała się wesoło.
- Nie wrzeszczałam, jak mówisz, nigdy na mężczyzn, ale takich dowo-
dów miłości nie dawałabym nawet tobie. Wiesz, ja także znałam kobiety,
które twierdziły, że nie cierpią mężczyzn, lecz na zapytanie dlaczego, nie umia-
ły wytłumaczyć swej nienawiści, gdy zaś były w towarzystwie męskim czuły się
jak najlepiej, strzelały oczami aż miło, uśmiechały się wdzięcznie i najumiejęt-
niej flirtowały.
- A widzisz! To taka logika wyłączna!
- Widywałam też kobiety feministki, na zebraniach, udające męskość
w swych czynach, bardzo samodzielne, bardzo krytykujące mężczyzn, bardzo
wyzwolone, sztywne i szorstkie nawet, które na widok wkraczającego niespo-
dzianie w ich niewieście szeregi mężczyzny, przyjmowały go wcale nie jak
mtruza, czego by się można było spodziewać; przeciwnie, witały go z zalot-
nymi uśmiechami i bardzo wdzięcznie. Pamiętam, jak mnie to rozśmieszyło
1 zachwiało w wierze co do szczerości ich teorii, może zatem i teraz te, które by
się najwięcej mną gorszyły, najgoręcej pragnęłyby być w mojej roli.
- Tylko inaczej by ją odgrywały.
- Wracasz do swego i może się mylisz?
-- Pozwól jedyna, że mogę mieć co do tego więcej doświadczenia. Praw-
dziwa kobiecość, szczera w swych objawach, bywa mniej dostępna, a na pew-
no etyczniejsza, niż strojące się w piórka krzykliwej emancypacji zwykłe zmys-
łowe babska lub pannice. Wszystko, co się stara ukrywać w jakimkolwiek
cieniu - boi się i wstydzi światła. Nie przeczę, że są i szczere pomiędzy takimi
68
On
ziemskiego realizmu i podniet pozioU^11'. \' yj, .'
^sobie taką moc duchową, że to ją ^mało c',, l
ych żądz. Czuła w sobie siłę, bezwzgl?dn^ PeW
^ćh wyżynach duchowych utrzyma stałej^/ ^dT ^,tolła tvle
flaCżyny, bo sÄ… one dla mej szczytem ideaÅ‚u * (tm) / ± j { A ^yle
"X/asu na próżno, w pogoni za ideałem pogUDlla uu /. _\ , wie-
czsxeÅ„ najÅ›wiÄ™tszych, nie zgubiÅ‚a jednak swcB° ducn
Niefortunne wzloty ad astra, by, doznajÄ…c coraz a
-Rwanie szukać innych dróg i znowu wzl^ywac ^/ DozW^'
^ ; w duszy jej wrzał bunt, niepokój , lęk^(tm)Jja/o zaufaVVW a strasz
pesymizmu wpełzał do jej duszy i truł 1"^w^U ^ ^ asz-
napadow zwÄ…tpienia, duszÄ™ jej zalew^a 8°2 ' lienusxVvikif>
siÄ™
te
010
l nią roztoczyła. Taka apatia n
,e, do życia; chociaż w ogóle życie lubiła,
, nefięcić. Dawniej lubiła ludzi, potem zaczęła
siÄ™ § P° nich noweg° niL spodziewaÅ‚a, niczynr JeJ nie'
)a jednakowy, zawsze ten sam szablon, tyl^10 ?Z3Sf v^ 4vviatał)
tacach, czasem w skromnych przyodziewkach^' Ja_^ aArnL\, materi^
czw.ej. Wszędzie pospolity, lecz uznający sit
dzi ciÄ™ gruby i ordynarny, ale pewny swego _ .
i, uważający się za na^szą, y ^ ^^
ra2
ina-
spo
l to a)
" \ny.\\m
gi°S11 "Wwyz\olo_
?g gQ
do
.Å„eliem.
71
krzykaczkami, lecz takie najczęściej nie mają już nic do stracenia i, same to
rozumiejÄ…c, biorÄ… sobie za dewizÄ™ dantejskie lasciate ogni speranza!
- Mój pan jest złośliwy! Dosyć już krytyki i pieszczot, trzeba iść do
pracy. Nie! nie! już nie dam ust i wziąć ich nie pozwolę. No nie, nie chcę! nie
bądz taki despotyczny. Już mnie nie ma!
Zerwała się, lecz on ją zatrzymał.
- A oto jesteÅ› i...
Po krótkiej, lecz szalonej chwili pocałunku, uwolniła się z jego objęć, prze-
ciągając dłoń po czole, potrząsnęła głową.
- Nie można, nie można... to osłabia. Gdzież siła?!...
- Umiłowanie moje, to osłabia chwilowo tylko, potem wzmacnia ducha
i w tym jest jego siła!
- Ale to purpurowy kwiat! Czy nie zaćmi bieli... tych drugich...?
- Nie, tylko je uświetni!
- Jednak to wytwór szatański. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta