[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Poznałeś...
PYRUS
Ty wiesz, jak się obchodziła ze mną.
Wnosiłem sobie, widząc rozczuloną rzewnie,
%7łe ją widok dziecięcia uspokoi pewnie;
Ale gdy spieszę ujrzeć spełnioną nadzieję,
Zastaję, że w rozpaczy wzdycha i łzy leje,
W jej sercu coraz większa boleść się rozżarza,
A po sto razy imię Hektora powtarza,
Daremna dla jej syna z mej ręki obrona:
To jest Hektor, mówiła tuląc go do łona,
Jego oczy, twarz, umysł nie znający trwogi!
To on sam... to ty jesteś... ty, mój mężu drogi!
Cóż ona myśli? Czyż ja tego nie pojąłem,
%7łe tej miłości zawsze syn byłby żywiołem.
FENIKS
Tak, ona tobą gardzi, nim tylko oddycha;
Ale... zapomnij o niej.
PYRUS
Wiem, skąd w niej ta pycha;
W piękność ufa, choć moja srogość jest jej znana,
Myśli dumna, że przed nią padnę na kolana;
O, niech się raczej ona do moich nóg schyla,
Ona wdowa Hektora, a ja syn Achila!
Między mną i nią wieczna nienawiść zostanie.
FENIKS
Odtąd więcej już o tym nie wspominaj, panie!
Niech Hermijony widok serce twoje pieści,
Idz u nóg jej zapomnieć wszystkich swych boleści,
Niech ją sam Pyrus do tych związków usposobi,
Któż kiedy przez rywala takie rzeczy robi?
On ją kocha...
PYRUS
Gdy wrócę w Hermijony pęta,
Nie będzież Andromaka zawiścią przejęta?
FENIKS
A zawsze Andromaka twą spokojność kłóci!
Co ci z tego, czy ona cieszy się lub smuci?
Co cię tak zawsze do niej pociąga, o nieba!
112
PYRUS
Jeszczem jej nie powiedział wszystko, tak jak trzeba,
Mój gniew ledwiem jej tylko okazał w połowie;
Teraz, jakim jej wrogiem jestem, niech się dowie.
Pójdz, Feniksie, przy tobie wbrew ją upokorzę
I nienawiści mojej wolny bieg otworzę,
Pójdz, przy tobie jej wdziękom chcę zadać cios srogi,
Pójdz, Feniksie!
FENIKS
Idz, panie, padać jej pod nogi...
%7łe ją ubóstwiasz, zaraz przy wstępie jej powiesz,
I zaraz się o nowej wzgardzie od niej dowiesz.
PYRUS
Sądzisz, widzę, że mi ją uniewinniać miło?
%7łe serce moje znowu do niej się skłoniło?
FENIKS
Dość, że kochasz...
PYRUS
Ja kocham? Ja? tę duszę twardą,
Co chełpiąc się mym sercem nagradza je wzgardą?
Bez krewnych, bez przyjaciół, w mym ręku jej życie,
Mogę... możem dać winien na zgubę jej dziecię,
Obca... co mówię!... życie niewolą dręczone...
Ja jej syna... ja serce...ja daję koronę,
A nic z tego zimnego głazu nie wycisnę,
Jak tylko prześladowcy imię nienawistne.
Nie... nie... przyrzekłem moja zemsta się wykona.
Niech jej nienawiść będzie usprawiedliwiona.
Tak opuszczam jej syna! Ach, w cóż się obróci?
Co łez wyleje, ile przekleństw na mnie rzuci!
Jakże się smutne dla niej widoki rozwiną!
Ona zginie!... Jaz będę jej śmierci przyczyną?
Feniksie, własnąż ręką mam przebić jej łono?
FENIKS
Ale czemuż nie trzymać rzeczy pod zasłoną?
Nie mógłżeś, panie, swojej słabości przewidzieć?
PYRUS
Daruj... reszty czułości sam muszę się wstydzić.
Tę słabą walkę łatwo zniesie moje serce,
Już w nim miłość dogasa w ostatniej iskierce;
Pójdz, starcze, rady twoje będą dopełnione...
Dacze to dziecię? albo widzieć Hermijonę?
113
FENIKS
Chciej się z nią widzieć, panie, i w godnym sposobie
Oświadcz jej...
PYRUS
Co przyrzekłem, Feniksie, to zrobię.
114
AKT TRZECI
SCENA PIERWSZA
O r e s t, P y l ą d
PYLAD
W ciężkim, w gwałtownym razie miej umiarkowanie,
Nie poznaję cię, tak się odmieniłeś, panie!
Bądz cierpliwy...
OREST
Ratunku nie ma w póznej radzie.
Nie jestem zdolny słuchać rozumu... Pyladzie!
Gardzę życiem, ofiarą chcę być w tej godzinie,
Tak... Orest albo mu ją wydrze, albo zginie;
Niezawodnie to moje przedsięwzięcie spełnię,
I chcę go...
PYLAD
Ja ten zamiar potwierdzam zupełnie.
Ale uważ, gdzie jesteś, hamuj się w zapędzie;
Co świat o tobie z tego kroku mówić będzie?
Bądz cierpliwy... uspokój gwałtowne wzruszenie,
Niech będzie baczny każdy krok, każde spojrzenie,
Straż, dwór, powietrze, którym jesteś otoczony,
Zawisły od Pyrusa i od Hermijony.
Przed nią szczególniej ukryj zawiść całą siłą,
W tym stanie będąc, czyż ją szukać trzeba było?
OREST
Cóż czynić? Ja sam nie wiem, co się ze mną działo,
Szaleństwo mię uniosło i już. już o mało
%7łem nie dał czuć mściwości mojego ramienia.
PYLAD
I jakiż byłby skutek tego uniesienia?
OREST
Ale któż zapalczywość w sobie by uśmierzył?
Zmysły mi zmieszał ten raz, którym mię uderzył,
Mówi, że z Hermijoną jutro ślub zawierać
115
I, by mię uczcił, chce ją z rąk moich odbierać;
Ale w krwi barbarzyńcy niech raczej ta ręka...
PYLAD
Nie trzeba mu złorzeczyć, dosyć go los nęka,
On może wart litości w swym nieszczęsnym stanie,
Tyle co ja nad tobą lituję się, panie!
OREST
Cieszy go moja rozpacz... znam to serce twarde,
Gdyby nie ja, on by jej okazywał wzgardę.
Nie skutkowały dotąd nic na nim jej wdzięki,
Chce ją mieć dla zwiększenia tylko mojej męki.
Już było wszystko za mną moja Hermijoną
Już miała być od niego wiecznie oddalona.
Jej serce to miłością, to wstrętem dręczone,
Już się prawie na moją przechylało stronę.
Postrzegła się z litością, widząc miłość stałą,
Już tylko chwila, szczęście spełnione być miało.
PYLAD
I wierzysz?
OREST
[ Pobierz całość w formacie PDF ]