ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Pięć minut pózniej Tony zaparkował na parkingu Lauren i wbiegł po
schodach prosto do jej drzwi. Walił mocno, tupiąc niecierpliwie stopą, gdy czekał, aż
otworzy. Drzwi rozchyliły się lekko, ukazując Lauren. Nadal miała wilgotne po
prysznicu włosy, tworzące ciemne pasma na okrytych szlafrokiem ramionach. Jej
twarz, oczyszczona z makijażu, nosiła oznaki płaczu. Ale kiedy przyjrzał się bliżej,
mógł zauważyć, że miała lekko podpuchnięte oczy. Jeśli miał będzie coś z tym
wspólnego, to już nigdy nie uroni przez niego ani jednej łzy.
- Mogę wejść?
Skinęła i przeszła na bok. Idąc przez swoje mieszkanie do malutkiej kuchni,
chwyciła za kubek kawy z lady i wsypała łyżeczkę cukru.  Przypuszczam, że
rozmawiałeś z Mike em - powiedziała cicho.
- Lauren, proszę nie rezygnuj z pracy, nie przeze mnie.
- Jeśli przyszedłeś po to, żeby przekonać mnie do ...
- Nie po to tu jestem. Przyszedłem porozmawiać o tym, co się wczoraj stało.
Uniosła dłoń by go uciszyć, a rękaw jej szlafroka zsunął się ukazując gładką,
brązowawą skórę jej przedramienia.  Już ci powiedziałam, że nie jesteś mi winien
wyjaśnienia. To nie twoja wina, że nie mogę sobie z tym poradzić.  Patrzyła się na
brzydkie niebiesko zielone linoleum, nie chcąc spotkać się z nim wzrokiem.
Zbliżył się, nie mogąc powstrzymać się przed wyciągnięciem ręki i
pogłaskaniem jej miękkiej skóry po wewnętrznej stronie ręki. Podskoczyła od jego
dotyku i próbowała się odsunąć, lecz Tony wyciągnął drugą rękę i uniósł jej twarz.
Nerwowo oblizała swoje pełne, miękkie usta, jako zaproszenie, któremu nie mógł się
oprzeć. Jego usta opadły na jej miękkie, w badawczym pocałunku. Rozchyliła usta,
lekki jęk uciekł jej z gardła zanim odepchnęła go.
- Proszę, nie rób tego - powiedziała trzęsącym się głosem.  Błagam, przez to
jest jeszcze trudniej.  Próbowała go ominąć, ale Tony podparł ją o ladę, kładąc
dłonie po obu stronach jej bioder.
- Proszę posłuchaj mnie - powiedział.  Chcę czegoś więcej niż
przypadkowego flirtu Lauren. Chcę być z tobą...
- Ha!  Odchyliła głowę do tyłu, oczy jej się lśniły od łez i ze złości.  Ty chcesz
ze mną być? To dlatego byłeś wczoraj z tą jak jej tam? Chcesz  być z nią jednej nocy,
a drugiej ze mną? Nie, dzięki!  Pchnęła go mocno za ramiona, ale trzymał się
twardo.
- Nie zapraszałem jej - praktycznie krzyknął.  Czemu mi nie wierzysz? Tak,
znałem ją wcześniej, tak, spałem z nią, ale nigdy nie sądziłem, że znowu ją spotkam i
nie zapraszałem jej do swojego domu.
Parsknęła i założyła ręce na piersi.  I niby mam w to uwierzyć?
Pochylił się tak blisko, że prawie jego czoło spoczęło na jej i mógł poczuć
nacisk jej piersi o jego klatę.  Okłamałem cię kiedyś? Tak, byłem z wieloma
kobietami. Tak, przez większość swojego dorosłego życia byłem totalnym psem na
baby, ale nigdy nie okłamałem kobiety, by ją zaciągnąć do łóżka i nie mówię rzeczy,
których nie czuję.
Odwróciła na bok głowę, z zaciśniętą szczęką. Przyłożył usta tuż przy jej uchu
i szepnął.  Kocham cię, Lauren. I tak właśnie czuję.
Z szoku, całe ciało Lauren znieruchomiało.  Co?
- Kocham cię - powiedział. Uniósł dłoń, by przyłożyć ją do jej policzka i
delikatnie zmusić ją, by spojrzała na niego.
Był tak blisko, że mogła ujrzeć każdą pojedynczą rzęsę, poczuć gorący
podmuch oddechu przy jego ustach. Jego dłonie drżały trochę, gdy kciukiem trącił o
jej dolną wargę.  Lauren, każdego ranka przez ostatnie siedem miesięcy budziłem
się i nie mogłem się doczekać, aż pójdę do pracy. Nie mogłem doczekać się, aż cię
zobaczę i z tobą pogadam. A kiedy nawet nie rozmawialiśmy ze sobą, to lubiłem
wiedzieć, że jesteś blisko, pracując obok mnie.
Malutkie nasienie nadziei w jej żołądku wykiełkowało.
- Pragnąłem cię od tak dawna, ale trzymałem łapy przy sobie, bo nie chciałem
zepsuć naszej przyjazni. Ale po tym jak się kochaliśmy, wiedziałem, że nigdy nie
będę mógł powrócić do tego, co było.
Kochaliśmy się. Próbowała nie interpretować tego za bardzo.
Jego ciemne oczy były podejrzanie błyszczące. Od łez? Czy to w ogóle
możliwe? Lauren poczuła znajome kłucie w oczach.
- Kocham cię, Lauren - powiedział.  I myślę, że to od dłuższego czasu, ale
byłem za głupi, by sobie to uświadomić.
Wessała powietrze do płuc i nagle wychyliła się do tyłu.  Tony, ja...
Część jej była zbyt przerażona, żeby to powiedzieć, by podjąć niewiarygodne
ryzyko bycia właściwie z nim w związku. Co jeśli obudzi się rano i będzie miał
pretensje o monogamiczne ograniczenia?
Jakby czytając jej w myślach, przyciągnął ją do siebie, wtulając nos w jej włosy
i biorąc głęboki oddech.  Uwierz mi, Lauren. Dla mnie nie ma drugiej takiej jak ty.
Nigdy takiej nie będzie.
Tak dobrze jej było, będąc trzymaną przez niego, tuląc nos w jego koszulę i
czuć ciepły zapach, który doprowadzał ją do szaleństwa od pierwszego momentu,
kiedy go poznała. Mogła wyczuć słabe drżenie jego rąk, usłyszeć lekkie nabieranie
powietrza. Był tak nerwowy i niepewny jak ona. To rozbiło ostatnią barierę, która ją
powstrzymywała. Nawet życiowy zabawiaka jak Tony mógł mieć złamane serce, ale
nie ma mowy, że to ona będzie tą kobietą.
Zarzucając mu ciasno ramiona na barki, uniosła głowę i obsypała
pocałunkami jego szyję, szczękę, gdzie tylko mogła sięgnąć ustami.  Też cię kocham
- powiedziała, śmiejąc się i płacząc między pocałunkami.  Wszystko to co
powiedziałeś o radości każdego dnia, bo wiedziałeś, że mnie zobaczysz - ścisnął ją
mocniej - tak samo jest ze mną. A zrezygnowałam z pracy, bo nie mogłam znieść
myśli, że będę z tobą każdego dnia, wiedząc, że nie mogę cię mieć.
- Oj, możesz mnie mieć - powiedział, jego głos obniżył się o oktawę, gdy
naparł mocno biodrami o jej. Satyna jej szlafroku nie tworzyła żadnej bariery dla
twardego wybrzuszenia w jego jeansach, wciskającego się w jej uda.  Możesz mnie
mieć, kiedy tylko chcesz i jak tylko chcesz - przerwał, kuszący błysk zniknął z jego
ciemnych oczu.  Tak długo jak mnie chcesz.
- Co powiesz o  na zawsze ?  Zapytała, próbując utrzymać lekki ton i
zawiodła marnie.
Podniósł ją na ladę i wsunął dłonie pod klapy jej szlafroku. Promienie gorąca
emanowały z każdego miejsca, które dotknął.  Brzmi jak dobry początek.  Głowa
jej opadła do tyłu, oczy się zamknęły, gdy ustami tworzył gorąco-wilgotną ścieżkę po
jej szyi. Złapała go nogami w pasie, przyciągając go mocniej do siebie.
Złapał ją dużą dłonią za pierś, niski, zadowolony dzwięk zadudnił mu w
klacie, gdy trzymał ciężkie ciało.  Miałem nadzieję, że jesteś pod nim nago.  Szybko
rozwiązał pasek na jej talii i zsunął jedwabny materiał z jej ramion.  Tak bardzo za
tobą tęskniłem przez ten tydzień - wymruczał. Palcami sunął powoli po krągłościach,
prawie jakby wielbiąc je.
Gorąco pulsowało między jej udami, razem z napływającą myślą, że ten
mężczyzna, który mógł mieć każdą kobietę, drżał z potrzeby, by mieć ją. Przesuwała
palcami po guzikach i zapięciach, póki ubranie Tony ego nie spadło w stercie na
podłogę w kuchni. Jakoś znalezli się w jej skrzypiącym, starym łóżku, które
zgrzytało, gdy przetoczyli się po nim. Jakoś zdołał założyć prezerwatywę, nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta