ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szy jest pierwszą przyczyną sprawczą wszystkiego, co się dzie-
je. On doskonale o wszystkim wie, a nawet jeśli czegoś nie wie,
to tylko dlatego, \e wiedzieć nie chce, \e jest mu to niewygod-
ne. Nie było \adnego przypadku w tym, \e otoczenie cesarza
składało się tu większości z ludzi podłych i płaskich. Podłość
i płaskość były warunkiem nobilitacji, według tego kryterium
monarcha dobierał swoich faworytów, za to ich nagradzał, da-
rzył przywilejami. Ani jeden krok nie został w pałacu uczynio-
ny, ani jedno słowo nie było wypowiedziane bez jego wiedzy
i zgody. Wszyscy mówili jego głosem, na~wet je\eli mówili rze-
czy ró\ne, bo i on sam mówił rzeczy ró\ne. nie mogło być ina-
czej, poniewa\ warunkiem przebywania w otoczeniu cesarza
było uprawianie kultu cesarza, kto w tym kultowaniu słabł
i zatracał gorliwość - tracił miejsce, odpadał, znikał. H.S. \ył
wśród swoich cieni, jego orszak był rozmno\onym cieniem mo-
narchy. kim byli panowie Aklilu, Gebre-Egzy, Admassu Retta
poza tym, \e byli ministrami H.S.? Byli nikim, poza tym, \e
byli ministrami H.S. Ale takich właśnie ludzi chciał mieć ce-
sarz, tylko oni mogli zaspokajać jego pró\ność, jego miłość wła-
sną, jego namiętność do sceny i lustra, do gestu i piedestału.
I oto teraz oficerowie spotykają się sam na sam z cesarzem,
stają z nim oko w oko, zaczyna się ostateczny pojedynek. Przy-
szła chwila, kiedy wszyscy muszą ju\ zdjąć maski i pokazać
swoje twarze, Tej czynności towarzyszy niepokój i napięcie,
poniewa\ między stronami wytwarza się nowy układ, tym sa-
mym wkraczają one w sytuację niewiadomą. Cesarz nie ma nic
do zdobycia, ale mo\e się jeszcze bronić, bronić bezbronnością,
bezczynnością, tylko tym, \e jest, z tytułu zasiedlenia pałacu.
z tytułu zadawnienia. a tak\e poniewa\ oddał niezwykłą przy-
sługę - wszak\e milczał, kiedy buntownicy głosili, \e dokonu-
ją rewolucji w jego imieniu. nie protestował nigdy, nie wołał.
\e to kłamstwo, a przecie\ ta właśnie komedia lojalności, jaką
miesiącami odgrywali wojskowi, tak walnie ułatwiła im zada-
nie. Oficerowie jednak decydują się iść dalej, iść do końca-
chcą zdemaskować bóstwo. W społeczeństwie tak przygniecio-
nym biedą, niedostatkiem i strapieniami, jak etiopskie, nic bar-
dziej nie przemówi do wyobrazni, nic nie wywoła większego
gniewu, wzburzenia i nienawiści ni\ obraz korupcji i przywile-
jów elity. Nawet nieudolny i jałowy rząd, gdyby tylko zacho-
wał spartański sposób \ycia, mógłby istnieć latami otoczony
uznaniem ludu. W gruncie rzeczy bowiem stosunek ludu do pa-
łacu jest z reguły poczciwy i wyrozumiały. Ale wszeLka tole-
rancja ma swoje granice, które w zadufaniu, rozbuchaniu pa-
łac łatwo i często przekracza. I wtedy nastrój ulicy zmienia się
gwałtownie z uległego w niepokorny, z cierpliwego - w bun-
towniczy. Ale oto nadchodzi moment, kiedy oficerowie posta-
nawiają obna\yć króla królów, wypatroszyć jego kieszenie,
otworzyć i pokazać ludziom tajne skrytki w gabinecie cesarza.
W tym samym czasie sędziwy H.S. - coraz bardziej osaczony,
błąka się po wymarłym pałacu w towarzystwie swojego ka-
merdynera L.M.
L.M.:
A to, łaskawco, ju\ kiedy ostatnich panów dostojni-
ków zabierali, z ró\nych kątów zakątków ich wyciągając, do
cię\arówek zapraszając, jeden z oficerów powiada do mnie,
\ebym z dostojnym panem pozostał i jak zawsze bywało wszel-
Kie usługi mu czynił, co powiedziawszy razem z innymi ofice-
rami odjechał. Zaraz te\ do najwy\szego gabinetu udałem się,
\eby wysłuchać woli pana mojego wszystkowładnego, aliści ni-
Kogo tam nie zastałem, więc dalej korytarzami idąc i rozwa-
\ając. gdzie te\ mój pan był poszedł, widzę, \e stoi w sali po-
witalnej głównej i patrzy, jak \ołnierze z jego gwardii swoje
plecaki i worki ładują, pakują i do wyjścia się szykują. A jak-
\e to tak, myślę, ze wszystkim odchodzą, pana naszego bez
\adnej protekcji zostawiają, Kiedy w mieście tyle złodziejstwa
wszelkiego i wzburzenia rozmaitego? Pytam ich wtedy a wy
tak łaskawcy, ze wszystkim odchodzicie? Ze wszystkim. mó-
wią ale posterunek przy bramie zostaje, więc jeśli jaki pan
dygnitarz będzie chciał do pałacu przemknąć, ju\ go tamci poj-
mają. A widzę, \e dostojny pan stoi, przygląda się, ani słowa
nie mówi. Tedy oni pokłon panu naszemu składają i z onymi
tobołami wychodzą, a jaśnie czcigodny pan patrzy za nimi w
milczeniu, a potem do gabinetu swojego bez słowa jednego po-
wraca.
niestety, opowieść L.M. jest bezładna, starzec nie po-
trafi zło\yć swoich obrazów, prze\yć i wra\eń w spoistą ca-
łość. niech\e ojciec przypomni sobie dokładnie! - nalega Te-
ferra Gebrewold. (Nazywa L.Ml. ojcem ze względu na jego wiek, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta