ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Moim zdaniem włamanie do Rudego to też nie przypadek.
 Też tak myślę, chcę z nim ostrożnie pogadać i wyciągnąć, co trzeba.
 Nie dasz rady.
 Trochę go postraszę. To krawaciarz. I tak już umiera ze strachu.
 Myślę, że Skalfi dał mu coś pod stołem. I dlatego się teraz tak boi. Zorientował się, że być
może to przez to giną ludzie.
 Nie zaufa nam?
 Nie teraz. Patryk po włamaniu rozmawiał z nim co najmniej raz. Nie wiem, o czym, ale to
ważne. Ucieczka Skalfiego przeraziła go.
 Co proponujesz?  Wolański wyglądał na coraz bardziej przekonanego.
 Dać kogoś z mózgiem do Rudego. Tym razem chcę wiedzieć, o czym rozmawiają. Może
uda się podrzucić podsłuch do jego prywatnej komórki. Skalfi wyłączył swój telefon i już go nie
użyje.
 A co w końcu z Patrykiem?
 Daj mi helikopter i załatw samochód w Katowicach. Sam się tym zajmę.
 Mówisz poważnie?
 Tak. Mówię poważnie. Kazałeś przypilnować roboty. No to pilnuję.
Wolański chwilę się zastanawiał.
 Okej, jedz. I cholernie uważaj. Coraz bardziej mi to śmierdzi.
 Jestem ekspertem od śmierdzących spraw. Wezmę dwóch ludzi od siebie.
 Oni też są ekspertami?
 Nie chcesz wiedzieć, jak bardzo.
 Fakt. Nie chcę.
Podinspektor się rozłączył. Wstał i pospacerował po gabinecie. Coś mi mówi, że liczył na to,
iż po tej rozmowie uspokoi się i bez dalszych niespodzianek wezmie, do swojej roboty. Ale
niepokój jakoś nie mijał.
Numer prywatnego telefonu profesora Jana Rotfelda znała zaledwie garstka ludzi, więc,
chcąc nie chcąc, trzeba było odebrać. wiczył akurat nową wersję wstępu do wykładu i był
wyraznie rozdrażniony, że ktoś mu w tym momencie przeszkadza. Dlatego jego głos zabrzmiał
raczej niemiło, gdy  po chyba dziesiątym dzwonku  wreszcie nacisnął zieloną słuchaweczkę na
aparacie.
 Rotfeld, słucham!  burknął, zerkając na chłopca siedzącego przed komputerem w
sąsiednim pokoju.
 Patryk Skalferin, panie profesorze.
O, pan komisarz... Przepraszam  głos naukowca wyraznie złagodniał.  Zaskoczył mnie
pański telefon.
 Nie zajmę zbyt wiele czasu. Chciałbym porozmawiać z synem.
 W tej chwili siedzi przy komputerze, to może być trudne. Dopóki nie skończy, nie będę w
stanie go oderwać...
 Zna pan piosenkę Michelle Beatlesów?
 Oczywiście. Ale...
 Proszę do niego podejść i zaśpiewać mu fragment, a następnie podać mu telefon.
Rotfeld zgłupiał.
 Słucham?! Mam śpiewać?!
 Tak. Wtedy na pewno wezmie aparat do ręki. Nie mamy innego wyjścia. To bardzo ważne.
 Ale ja...  jęknął profesor.  Ja niezbyt sobie wyobrażam...
 Bardzo proszę  przerwał mu stanowczo Patryk.  Muszę rozmawiać z Danielem, i to teraz.
Rotfeld sztywno, jakby połknął kij, podszedł do dzieciaka, chrząknął kilka razy i zaczął
niemiłosiernie fałszować:
 Michelle, ma belle...
Trochę mi zajęło, zanim znalazłem się w samochodzie z Anną i Patrykiem, ale zrobiłem to
wystarczająco szybko, aby zorientować się, jak złośliwą satysfakcję sprawia mu dręczenie
profesora. Ledwie powstrzymywał się, by nie parsknąć śmiechem, a wiesz, jak to jest z
wesołością u Skalferina, więc widok był wart przelecenia w kilka sekund z Katowic do ich
samochodu. Nie mam pojęcia, jak to robię... ale zawsze wiem, gdzie jest Ania. Nie sądzę, abyś
był zdolny to pojąć, choć... może niedługo.
 Tata... 16 godzin, 24 minuty  Daniel mówił spokojnym, monotonnym głosem. Nie
zaśpiewał dalszej części piosenki. Mimo wszystko, choć to trudne w jego przypadku, wyczułem,
że jest bardziej przygaszony niż w chwilach, w których go do tej pory widywałem. Nawet na
wykładzie.
 Tak, synku... Wyszedłem, zanim się obudziłeś dzisiaj rano. Dlatego mnie nie widziałeś.
 Tata...  dzieciak powiedział to i jakby urwał w pół zdania.
Skalferin dał mu jeszcze chwilę, a kiedy zorientował się, że Daniel tylko słucha, zaczął
układać sprawnie w myślach pytania i prośby do dzieciaka, ale mówił na tyle cicho, by profesor
miał jak najmniejsze szanse podsłuchania. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta