[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Catti-brie siedziała naprzeciw Bruenora, przyglądając się mu w przesuwającym się świetle
samotnej świecy płonącej na stole. Słyszała jego opowieść już wcześniej, lecz Bruenor przekręcał
historię tak, jak każdą, więc pochyliła się do przodu w swym krześle, ponownie oczarowana jego
głosem. Wulfgar przysunął krzesło za nią i objął ją za ramiona swymi długimi rękami. Drizzt stał
przy oknie i patrzył na senne niebo. Jak bardzo przypominało to dawne czasy, jakby w jakiś
sposób zabrali ze sobą kawałek Doliny Lodowego Wichru. Było wiele takich nocy, gdy
przyjaciele zbierali się, aby opowiadać historie ze swej przeszłości lub po prostu tylko po to, by
cieszyć się spokojem spędzonego razem wieczoru. Oczywiście piąty członek grupy był zawsze
z nimi i zawsze jego opowieści z dalekich krajów przewyższały wszystkie inne. Drizzt spojrzał
na swych przyjaciół, a potem znowu w nocne niebo, myśląc, a właściwie mając nadzieję, że
nadejdzie dzień, w którym pięcioro przyjaciół znowu się połączy.
Pukanie do drzwi sprawiło, że trójka przy stole podskoczyła, tak byli zaabsorbowani nie
wyłączając samego Bruenora opowieścią krasnoluda. Drizzt otworzył drzwi. Wszedł kapitan
Deudermont.
Witajcie powiedział grzecznie. Nie chciałbym wam przeszkadzać, ale mam pewne
nowiny.
Tylko żeby były dobre mruknął Bruenor. Albo lepiej byłoby z nimi trochę poczekać!
Rozmawiałem znowu z Pinochetem powiedział Deudermont. W tym kraju jest on
bardzo wysoko postawionym człowiekiem i nie było przypadkiem, że wysłał trzy statki, aby nas
zatrzymać. Gonił za czymś.
Za nami stwierdził Drizzt.
Nie powiedział niczego bezpośrednio odparł Deudermont. Lecz wydaje mi się, że
istotnie tak było. Proszę zrozumieć, że nie mogę naciskać go zbyt mocno.
Ba! Zmuszę psa do szczekania! obraził się Bruenor.
Nie ma potrzeby powiedział Drizzt. Piraci szukali nas.
Ale skąd wiedzieli? zapytał Deudermont.
Ogniste kule nad Wrotami Baldura stwierdził Wulfgar. Deudermont pokiwał głową,
przypominając sobie to widowisko.
Wydaje się, że zyskaliście jakichś potężnych wrogów.
Człowiek, którego szukamy wiedział, że przybędziemy do Wrót Baldura powiedział
Drizzt. Zostawił nawet dla nas przesłanie. Artemisowi Entreriemu nie sprawiało trudności
zaaranżowanie wysłania sygnału jak i kiedy je opuścimy.
Lub zaaranżowanie zasadzki powiedział ponuro Wulfgar.
Tak się wydaje powiedział Deudermont.
Drizzt milczał, lecz podejrzewał co innego. Po co Entreri prowadziłby ich przez całą drogę
tylko po to, aby zabili ich piraci? Wmieszał się tu ktoś inny, Drizzt był o tym przekonany i mógł
się tylko domyślać, że tym kimś jest sam Pasha Pook.
Jednak są inne kwestie, które musimy omówić powiedział Deudermont. Duszek Morski
jest zdolny do żeglugi, lecz doznaliśmy poważnych uszkodzeń, podobnie jak i statek piracki,
który opanowaliśmy.
Masz zamiar płynąć obydwoma statkami? zapytał Wulfgar.
Tak odparł kapitan. Powinniśmy uwolnić Pinocheta i jego ludzi, gdy zawiniemy do
portu. Tam chcą odzyskać swój statek.
Piraci zasłużyli sobie na coś gorszego mruknął Bruenor.
Czy to uszkodzenie spowolni naszą podróż? zapytał Drizzt, bardziej zainteresowany ich
misją.
Tak odparł Deudermont. Mam nadzieję, że dopłyniemy do królestwa Calimshanu, do
Memnonu, tuż za grani ca Tethyru. Nasza flaga pomoże nam w pustynnym królestwie. Tam
będziemy mogli zadekować i naprawić uszkodzenia.
Na jak długo?
Deudermont wzruszył ramionami.
Tydzień, może dłużej. Nie będziemy wiedzieli, dopóki właściwie nie ocenimy uszkodzeń.
I jeszcze tydzień na żeglugę wokół półwyspu do Calimportu.
Czworo przyjaciół wymieniło przygnębione i zmartwione spojrzenia. Ile dni życia pozostało
Regisowi? Czy halfling może pozwolić sobie na zwłokę?
Jest jednak jeszcze inne wyjście powiedział Deudermont. Podróż z Memnonu do
Calimportu statkiem, wokół miasta Teshburl i przez Lśniące Morze jest znacznie dłuższa niż
prosta droga lądem. Karawany opuszczają Calimport prawie każdego dnia i podróż, choć trudna,
przez Pustynię Calim zabiera tylko kilka dni.
Nie mamy zbyt wiele złota, aby zapłacić za przejazd powiedziała Catti-brie.
Deudermont machnął na to ręką.
Koszt jest niewielki powiedział. Każda karawana wędrująca przez pustynię będzie
szczęśliwa mając was za strażników. Zasłużyliście także na wielką nagrodę ode mnie za pomoc
w pokonaniu piratów potrząsnął sakiewką złota, uwiązaną u pasa. Jeśli wolicie, możecie
pozostać z Duszkiem Morskim tak długo, jak tylko będziecie chcieli.
Jak długo potrwa podróż do Memnonu? zapytał Drizzt.
To zależy od tego, czy wiatr się utrzyma odparł Deudermont. Pięć dni, może tydzień.
Opowiedz nam o tej Pustyni Calim powiedział Wulfgar. Co to jest pustynia?
Nagi kraj odparł ponuro Deudermont, nie chcąc pomniejszać wyzwania jakie stanie przed
nimi, jeśli wybiorą tę drogę.
Pusty kraj z gorącymi wichrami, niosącymi kłujące piaski. Tam, gdzie potwory panują nad
ludzmi i wielu nieszczęsnych wędrowców pełznie do śmierci, a ich kości oczyszczają
padlinożercy.
Czworo przyjaciół otrząsnęło się z ponurego opisu kapitana. Z wyjątkiem odmiennej
temperatury, było to bardzo podobne do ich domu.
13
Konsekwencje
Doki ciągnęły się w każdym kierunku poza zasięg wzroku, żagle tysięcy statków pstrzyły
bladoniebieskie wody Lśniącego Morza i zabrałoby im całe godziny wędrówki, by przejść przez
[ Pobierz całość w formacie PDF ]