[ Pobierz całość w formacie PDF ]
że przenosi ją w bezpieczniejsze miejsce. Nie wiem do-
kąd.
- Czy wydał broń Nieldowi i Młodym? - padło na-
stępne pytanie.
118
Wzrok Deili przesunął się na Joliego, po czym przy-
taknęła.
- Podobno słyszał, że Starsi są uzbrojeni. Nield wy-
dał mu pozwolenie. Co mogłam zrobić? To on rządzi.
A zatem Mawat po prostu wziął sobie to, czego
chciał. Wiedział, że Obi-Wan odmówi otwarcia maga-
zynu. Ale skąd wzięli oręż Starsi?
Okrągła twarz Joliego poczerwieniała. Rzucił dziew-
czynie nerwowe spojrzenie.
- Chyba powinniśmy im powiedzieć - stwierdził.
- Cicho bądz! - wypaliła.
- Nie chcę walczyć w następnej wojnie! - załkał. -
Mówiłaś, że ty też nie! To dlatego się tu ukryliśmy, zapo-
mniałaś?
- Co chcesz nam powiedzieć, Joli? - spytał Oui-
-Gon.
To Mawat dał Starszym broń - wyrzucił z siebie
chłopiec.
- Mawat? - powtórzył wstrząśnięty Obi-Wan. - Ale
dlaczego?
- Ponieważ zależało mu na konfrontacji - domyślił
się rycerz. - Prawda?
Joli skinął głową.
- Gdyby wybuchła bitwa, odpowiedzialność spadła-
by na Nielda. Mawat bardzo chciał, żeby zaczęły się
kłopoty. Postawił nawet snajperów na dachach, żeby za-
częli strzelać, gdyby jedna ze stron chciała się wycofać.
Potrzebna mu była wojna.
- %7łeby przejąć władzę - zgadł Oui-Gon.
119
- Uważa, że Nield jest słaby - wyjaśnił chłopiec,
opierając się ciężko o ścianę. - Teraz planuje następną
bitwę.
- Dzisiaj? - spytał Obi-Wan. - To dlatego się ukry-
wacie?
Deila przygryzła wargę.
- Próbował nas zwerbować, ale się schowaliśmy. Nie
chcemy walczyć. Zwłaszcza że nikt nie wie, gdzie jest
Nield. Mawat planuje akcję na szeroką skalę, ale sam nie
jest pewien jaką. Działa na własną rękę. Chciał, żebym
podłożyła parę ładunków wybuchowych. Ale przecież nie
ma dość władzy, żeby wywołać wojnę ze Starszymi!
- Moim zdaniem i Mawat, i Nield to szaleńcy - po-
wiedział Joli. - Mieliśmy na naszej planecie pokój. Dla-
czego nie możemy go utrzymać?
- Dobre pytanie - stwierdził Oui-Gon. - Chciałbym,
żeby każda planeta w galaktyce umiała na nie odpo-
wiedzieć.
- A zatem Cerasi zginęła z rąk snajpera - powie-
dział Obi-Wan, kiedy wyszli na ulicę. Uzyskane informa-
cje zupełnie go oszołomiły. - Nie żyje przez Mawata.
Zabawne, ale on też ją kochał.
- Najważniejsze, że to nie Nield ją zabił - stwierdził
Oui-Gon. - Musi się o tym dowiedzieć, podobnie jak
o zdradzie Mawata. Wiesz, gdzie go szukać?
- W dziesiątkach miejsc. - Chłopiec zamyślił się. -
Tunele, park...
- Rozdzielmy się - powiedział rycerz ponuro. - Czas
ucieka.
120
Sięgnął pod płaszcz i wyjął miecz świetlny Obi--
Wana. Podał go dawnemu uczniowi.
Trzymaj. Mam przeczucie, że będzie ci potrzebny.
Dłoń chłopca zacisnęła się wokół rękojeści. Gdy
wziął broń, poczuł opływającą go falę Mocy.
Przypiął miecz, po czym podniósł wzrok i spojrzał ry-
cerzowi w oczy. Pierwszy raz od jego przybycia nie od-
czuwał wstydu.
Nieważne, co myślał Oui-Gon. On wciąż był Jedi.
121
ROZDZIAA 20
bi-Wan udał się nad jezioro Weir, gdzie Nield spędził
O
w dzieciństwie szczęśliwe chwile. Poszedł do siedziby
Połączonego Kongresu. Chodził we wszystkie miejsca,
jakie tylko przyszły mu na myśl, aż w pewnym momencie
stanął jak wryty. Wiedział dokładnie, gdzie znajdzie
Nielda. Był z Cerasi.
Pobiegł przez dziwnie wyludnione ulice. Czyżby
mieszkańcy Zehavy wiedzieli, że szykuje się bitwa? Nie
miał czasu, żeby się nad tym zastanawiać.
Dotarł do Gmachu Pamięci. Wejście poznaczone było
śladami wiązek energii z miotaczy i dziurami po świdrach
laserowych. Otworzył drzwi i wkroczył w ciemność.
Poczekał, aż jego oczy przywykną do mroku, i ruszył w
kierunku nagrobka Cerasi.
Nield leżał na podłodze, otaczając kamień ramie-
niem. Obi-Wan poczuł, że coś ściska go za gardło.
Gniew zniknął w jednej chwili. Przypomniał sobie opo-
wieści Cerasi o dzieciństwie Nielda. Wszyscy ludzie, którzy
go kochali, ginęli jeden po drugim - ojciec, matka,
bracia, a także kuzynka, która wychowywała go po
122
śmierci rodziców. Został bezdomnym sierotą, który bał
się komukolwiek ufać i kogokolwiek kochać. Potem spo-
tkał Cerasi. Na pewno odczuwał po jej śmierci niewy-
obrażalny żal.
Na widok przybysza chłopak zerwał się na nogi.
- Jak śmiesz tu przychodzić? - powiedział drżącym
głosem.
- Musiałem cię odszukać - odparł Kenobi. - Odkry-
łem coś, o czym powinieneś wiedzieć.
- Nie możesz powiedzieć mi nic, o czym powinie-
nem wiedzieć - oświadczył Nield z pogardą.
To nie ty zabiłeś Cerasi - wypalił szybko Obi-Wan.
- Masz rację. To byłeś ty! - wrzasnął tamten.
- Nield - powiedział Obi-Wan łagodnie. - Wiesz, że
też za nią tęsknię. Byliśmy kiedyś przyjaciółmi. Co się
stało? Dlaczego tak mnie nienawidzisz?
- Bo ona nie żyje! - krzyknął Nield.
Nagle ruszył na chłopca. Rzucił się na niego z pię-
ściami, bijąc go po głowie i ramionach. Był sprawny i
silny, ale trafił na większego i silniejszego przeciwnika, a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]