[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wpatrywał się w tylne lusterko, ale myślami wrócił do Lary. Tak bardzo
jej pragnął. To było coś więcej niż czysto fizyczne pożądanie. Pragnął jej w
swoim życiu. Może ona też zmieniła zdanie?
W wyniku tych rozmyślań podjął decyzję dotyczącą swojej przyszłości.
Poranne mgły jeszcze się nie uniosły, gdy następnego ranka Eli wjechał
przez bramę rezydencji Ashtonów. Dzięki Charlotte Ashton mógł skorzystać z
prywatnego wjazdu. Skontaktował się z nią przed wizytą w posiadłości
Ashtonów. Musiał się zobaczyć z Lara, a obawiał się, że mogłaby odmówić,
gdyby się zwrócił bezpośrednio do niej.
Jechał wokół domu, zgodnie z instrukcjami Charlotte, aby zaparkować w
pobliżu winnicy, skąd Alexander miał go zabrać do szklarni po wschodniej
stronie.
Eli wysiadł z samochodu i podszedł do miejsca, w którym mieli się
spotkać. Będzie się musiał jakoś odwdzięczyć Charlotte i Alexandrowi za
umożliwienie tego spotkania. Eli poznał kiedyś Alexandra na degustacjach i
bardzo go polubił. Był doskonałym fachowcem w produkcji win i zakochanym
narzeczonym Charlotte Ashton.
Idąc, wciągał głęboko wilgotne powietrze. Lubił mgłę, bo wiedział, że jest
korzystna dla winorośli. Poza tym chroniła go przed wzrokiem mieszkańców
rezydencji. Według Charlotte żona Spencera będzie siedziała przy telefonie,
rozmawiając ze znajomymi, Trace będzie w swoim biurze, a Walkera w ogóle
nie będzie na terenie posiadłości. Charlotte sprowadzi Larę do szklarni, a dalej
musi sobie radzić sam.
Spojrzał na okazałą rezydencję owianą mgłą. Pomyślał znów z goryczą,
że Spencer nie powinien był jej odziedziczyć i że nie można z tej posiadłości tak
po prostu zrezygnować. Wiedział, że chodzi mu również o zemstę, chociaż
Spencer nigdy się już o tym nie dowie.
Eli był zdenerwowany. Tęsknił za Lara i miał tylko nadzieję, że jej
obecność wczorajszego wieczoru oznaczała, że wciąż ją obchodzi.
Skręcił i niemal wpadł na Lilę Ashton.
- Ty?! Co tu robisz na naszej ziemi?! - Podniosła przerazliwy krzyk, który
rozniósł się wszędzie w ciszy poranka.
ROZDZIAA DZIESITY
- Trace! Na pomoc, Trace!
- Pani Ashton - zaczął Eli, chcąc wyjaśnić, że miał zamiar spotkać się z
Alexandrem, bo taką wersję ustalili na wszelki wypadek, gdyby natknął się na
kogoś z tutejszych Ashtonów.
Trace wypadł z winnicy i podbiegł do nich. Był czerwony i miał
zaciśnięte pięści.
- Ty draniu! - wrzasnął. - Zostaw moją matkę! Mówiłem ci, żebyś się tu
nie pokazywał.
- Przyszedłeś nas szpiegować - oskarżyła go Lila.
- Trace, przyszedłem tutaj... - zaczął Eli, zastanawiając się, czy zechcą
wysłuchać jego tłumaczenia.
Trace nie czekał ani chwili. Zamachnął się i jego pięść wylądowała na
szczęce Eliego. Eli zachwiał się i zobaczył gwiazdy przed oczami. Teraz on
uderzył i rozległ się chrzęst kości. Trace znalazł się na ziemi.
- Zawołajcie policję! - krzyczała Lila Ashton, a obaj mężczyzni kotłowali
się na ziemi.
- Pani Ashton! - zawołała Lara, podbiegając do nich. Eli usłyszał jej głos i
próbował zrzucić z siebie Trace'a. Nie chciał, żeby to Larę podejrzewano o jego
przyjście tutaj. Wydostał się w końcu i wstał.
- Zawołajcie policję! - wciąż krzyczała Lila Ashton. Lara stanęła przed
nią.
- Proszę pani, proszę nie wzywać policji - powiedziała zdecydowanym
tonem i Lila się uspokoiła. - Eli Ashton jest tutaj, bo... - zaczęła, ale w tym
momencie rozległ się głęboki, męski głos.
Nadszedł Alexander i stanął między walczącymi. Trace miał rozciętą
wargę, a spod rozdartej koszuli sączyła się krew z zadrapanego ramienia. Eli
miał rozcięty policzek, podarty rękaw i inne drobniejsze zadrapania.
- Eli Ashton przyszedł spotkać się ze mną - oświadczył Alexander. - Obaj
uwielbiamy Francję i przygotowałem dla niego mapy i zdjęcia. Przepraszam,
jeśli to spowodowało kłopoty.
- Następnym razem, Alexandrze, powiadom kogoś. - Trace, trzymając się
za szczękę, ruszył do odwrotu.
Lila Ashton zmarszczyła się i potarła czoło.
- Dobrze - powiedziała, ruszając za synem. - Trace, zaczekaj.
Eli zwrócił się do Alexandra.
- Dziękuję, że pan się włączył i uratował sytuację - powiedział cicho i
wyciągnął do niego rękę.
- Drobiazg. Teraz mogę was oboje zaprowadzić do szklarni, żebyście
mogli porozmawiać.
- To nie będzie konieczne, ale dziękuję - powiedziała Lara.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]