[ Pobierz całość w formacie PDF ]
był, co Hailey odpowie.
Dłoń Hailey, przewracająca stronę, znieruchomiała.
- Już prawie nią byłam - rzekła. Czuła, jak żyły na skroniach zaczynają jej
pulsować. - Kilka lat temu. Ale wyszło inaczej.
Callum zesztywniał. Prawie? Czyli poroniła? To stąd ten smutek, jaki z
niej emanuje. To dlatego tak trudno jej jest zaopiekować się Tomem.
- Moja mamusia umarła.
Callum znowu zacisnął powieki. Krótki rzeczowy komunikat,
wypowiedziany bez emocji przez dziecko, które nie ma właściwie pojęcia,
kim jest matka. Jakie to niesprawiedliwe, pomyślał.
Hailey powoli skinęła głową.
RS
36
- Wiem. To bardzo smutne.
- W szpitalu dobrze by było mieć mamę. Strasznie się bałem.
Callum wstrzymał oddech. Tom jeszcze nigdy nie wyraził swojego lęku
słowami.
Hailey zauważyła, że chłopczyk cały czas kurczowo ściska latarkę i serce
jej przepełniło współczucie.
- Ale na szczęście masz wspaniałego tatę, który zawsze przy tobie jest -
rzekła.
- Tak, ale mama też by się przydała. Nie tylko mnie. Tacie tak samo.
Tęskni za nią. Babcia tak mówi. A jak myśli, że nie widzę, to oczy mu się
robią takie dziwne.
Hailey uśmiechnęła się, mimo że serce przepełniał jej smutek. Faceci
zakochani w swoich żonach to moja specjalność, pomyślała.
Callum oparł się ciężko o ścianę. No, wystarczy tego dobrego, uznał.
- Wychodzę! - zawołał, starając się nadać głosowi wesołe brzmienie, i
wszedł do pokoju.
Hailey zaczerwieniła się na jego widok. Poczuła się tak, jakby przyłapał ją
na wyciąganiu informacji od dziecka. Nie zadawała pytań, wcale nie chciała
poznać tych szczegółów dotyczących ich życia. Zwierzenia Toma miały
jednak ten skutek, że jeszcze szerzej otworzyły chłopcu i jego ojcu bramy jej
serca, a tego wcale nie pragnęła.
- Nie sprawiaj Hailey kłopotu - Callum upomniał synka, potem podszedł,
nachylił się i pocałował chłopca w czubek głowy.
Zapach perfum Hailey przypominający rosę na płatkach róż wypełnił mu
nozdrza, a jej ponętny dekolt znalazł się tuż przy jego twarzy.
- Będę grzeczny, tato - obiecał Tom.
- Jeszcze pół godziny i do łóżka, pamiętasz?
- Ale tato...
- %7ładnego ale tato - odparł Callum i zmierzwił mu włosy. Potem zwrócił
się do Hailey: - Jadłaś kolację?
- Nie jestem głodna - odparła.
- Jak zgłodniejesz, poczęstuj się, czym chcesz. W kuchni jest mnóstwo
jedzenia. - Hailey w milczeniu skinęła głową. - Aha, na lodówce zostawiłem
numer swojej komórki - dodał. - Tak na wszelki wypadek.
Na wszelki wypadek? Jaki wypadek, pomyślała przerażona. Tom
przeszedł ciężką kurację. Co zrobię, jeśli poczuje się gorzej akurat wtedy,
kiedy jest pod moją opieką? Przecież właśnie tak było z Erikiem.
RS
37
Hailey podniosła Toma z kolan, wstała, posadziła go w fotelu i pobiegła za
Callumem do przedpokoju.
- Masz na myśli, że Tom może nagle zachorować? - spytała, ściszając
głos.
Callum uśmiechnął się.
- Albo spaść z drzewa, złamać rękę, skaleczyć się... Wiesz, jak to bywa z
dziećmi.
Tylko że żadna z tych rzeczy nie może się wydarzyć. A Tom nie jest jak
inne dzieci. Choroba w każdej chwili może powrócić.
- A jeśli dostanie gorączki albo stanie się ociężały?
- Boże, jak mu się udaje panować nad nerwami, nie myśleć o wszystkich
tych rzeczach, jakie mogą się przytrafić dziecku o tak osłabionym systemie
odpornościowym? - Albo... albo jeśli pojawi się wysypka?
Uśmiech znikł z ust Calluma, kiedy spojrzał w oczy Hailey. Jej
przerażenie było szczere. Dlaczego tak doświadczona pielęgniarka zadaje
takie pytania? A może tu chodzi o to, że boi się zaangażować? To pewnie
dlatego tak niechętnie tu przyszła. Strata dziecka pozostawiła w niej głęboki
uraz i dlatego jest przewrażliwiona.
- Nie będzie mnie raptem dwie godziny - zauważył łagodnym tonem. -
Jestem przekonany, że w tym czasie nie wydarzy się nic, z czym sobie nie
poradzisz. - Hailey poczuła ucisk w żołądku. A jeśli sobie nie poradzę? Jeśli
coś przeoczę? Oczami wyobrazni widziała nieprzytomnego Erica. W uszach
brzmiały jej rozpaczliwe słowa Paula. - Hailey? - Mocny głos Calluma ją
otrzezwił. - Tom czuje się dobrze. Spójrz tylko na niego. Nic złego mu się
nie stanie pod moją nieobecność.
Hailey zerknęła wpierw na Calluma, potem przeniosła wzrok na Toma,
który z książką w ręce podkradł się bliżej niej i czekał. Callum ma rację,
pomyślała. Tom wygląda na zdrowe dziecko. Wzięła głęboki oddech. Za nic
nie chciała, by Callum myślał, że zostawia syna pod opieką osoby niezbyt
zrównoważonej. Uśmiechnęła się więc i pewnym głosem rzekła:
- Masz rację. Poradzimy sobie, prawda, Tom? Chłopiec przytaknął
skinieniem głowy. Wrócili na
fotel. Callum jeszcze chwilę zwlekał z wyjściem. W końcu, słysząc, że
Hailey znowu zaczęła czytać, zabawnie modulując głos i wcielając się w
kolejne role, stwierdził, że się odprężyła. Hailey wiedziała, że Callum
bacznie się jej przysłuchuje.
RS
38
[ Pobierz całość w formacie PDF ]