[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Uknułyście z Yvette spisek, który udaremnił moje dalekosiężne zamiary. Więc teraz
musi pani pójść ze mną albo do pałacu gubernatora, albo do Pałacu Sprawiedliwości.
Wzdrygnęła się.
Czyżby... chciał mnie pan... wtrącić do więzienia?
Może to pani i tak nazwać. Po prostu proponuję pani zajęcie miejsca Yvette i
małżeństwo z gubernatorem. Albo... ze mną!
Wstrzymała oddech, a potem bez namysłu zawołała:
Pan jest szalony!
Raczej rzeczowy odparł. Zciągnąłem tutaj Yvette w konkretnym celu. Ponieważ
obie uznałyście za stosowne zakpić z mojego autorytetu i wzięłyście sprawy we własne
ręce, od pani oczekuję teraz zadośćuczynienia.
To niemożliwe! Pan nie może uważać, że powinnam wyjść za gubernatora albo za
pana!
Właśnie, że tak uważam. Już mówiłem, jak ważne dla przyszłości Dakaru jest
zwiększenie liczby mieszkających tu Europejek. Pani świetnie się do tego nadaje. Wybór
należy do pani.
Rzeczywiście sądzi pan, że mogłabym przyjąć takie warunki?
Obawiam się, że nie ma pani innego wyjścia. A żeby pomóc pani w podjęciu decyzji,
dodam, że mogę się zastanowić, czy nie odstąpić od ścigania tego młodego człowieka,
którego uznałyście za odpowiedniego kandydata na męża mojej siostrzenicy jeżeli
przyjmie pani moje warunki bez zbędnych oporów.
Wstrzymała oddech.
Zrozumiała, że postawił ją w sytuacji bez wyjścia. Musiała przyjąć jego propozycję. A
równocześnie każdy nerw jej ciała protestował, a instynkt podpowiadał jej, że ta
propozycja jest równie odrażająca i diaboliczna jak poprzednie plany w stosunku do
Yvette.
Jak mogłaby brać pod uwagę małżeństwo z gubernatorem, który nie tylko jest stary,
ale dotąd chciał się żenić z jej przyjaciółką?
Natomiast lord Orsett...
Zamarła. Podstępny glos zaczął jej podszeptywać, że to jedyna możliwość życia wśród
słońca i kwiatów, bez lęku o przyszłość, czy to we Francji, czy w Anglii.
Pozostając w Dakarze byłaby wolna od etykietki tej z przytułku", która przylgnęła do
niej przez te wszystkie lata. Obraz bezpiecznej przyszłości zamajaczył przed oczami.
Chciała go schwycić, przytrzymać... Wiedziała jednak, że drogo za to zapłaci: będzie
musiała zaakceptować lorda Orsetta, który jest na nią wściekły, przeraża ją i przytłacza
bardziej niż ktokolwiek na świecie.
W jej myśli wdarł się jego głos.
A więc? Zdecydowała się pani? Myślę, że pozycja żony gubernatora zapewni pani
wpływy i znaczenie, które nieco zrekompensują pewne niedostatki kandydata.
Drwił z niej wyraznie. Cyniczna nuta w jego głosie przerażała ją bardziej niż złość.
Czy naprawdę mam tylko taki wybór? spytała słabym głosem.
Ewentualnie może pani wracać do Anglii, a ja już policzę się z tym młodym
Mendesem! Zasługuje na surową karę!
Nie warto było apelować do jego litości. Od początku wiedziała, że to typ człowieka,
który zawsze stawia na swoim, nie zważając na przeciwności. Taki, dla którego cel
uświęca środki. Jeżeli mówi, że ukarze Rcmy'ego, zrobi to na pewno. Nie cofnie się przed
niczym. A poza tym... Egoistyczna myśl przyszła jej do głowy: jeżeli lord Orsett zrujnuje
karierę Remy'ego, jeżeli zrujnuje jego związek z Yvette, to i dla niej nie będzie przyszłości
w Paryżu. Będzie musiała wrócić do zakładu pani Gladwin i znosić życie popychadła,
jakie wiodła, zanim tu przyjechała...
Jakby chcąc ją ponaglić, lord Orsett wyjął z kieszeni kamizelki zegarek i spojrzał nań.
Gdy go schował, Kelda odezwała się prawie bezgłośnie:
Wyjdę... za pana!
Czy jest pani tego pewna? zapytał. Kelda nabrała powietrza.
Jest coś, co muszę panu wyznać. Potem nie będzie już chciał się pan ze mną żenić.
Ani pan, ani gubernator.
Wyglądał na zaskoczonego. Podeszła do okna i patrzyła niewidzącymi oczyma na
połyskliwą toń oceanu i krzyczące barwy kwiatów na tarasie.
To, co musiała powiedzieć, było tak upokarzające, że nie była w stanie otworzyć ust.
Stała tak przez dłuższą chwilę, gdy za plecami usłyszała jego głos:
Czekam...
Nie jestem tą, za kogo mnie uważacie zaczęła, z trudem poruszając wargami.
Wydawałam się wam przyjaciółką i towarzyszką Yvette, tymczasem wysłano mnie tu w
zupełnie innym charakterze.
Czuła, że lord Orsett jest zaskoczony. Chyba zbliżył się do niej. Ciągnęła:
Kiedy... moi rodzice zginęli podczas trzęsienia ziemi w Turcji... wysłano mnie do
sierocińca. Zostałam... tą z przytułku".
[ Pobierz całość w formacie PDF ]