ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Deepdene zjawił się inny demon.
Absolutnie nie.
Prawda?
Już wkrótce
tom drugi
AMY MEREDITH
Polowanie
Prolog
1 1 7
Bojkotujesz prysznic? - zawołał Dave Perry. Właśnie skończyli poniedziałkowy
trening. - Siedzę za tobą na historii, więc muszę ci to powiedzieć: zły pomysł.
Kyle Rakoff roześmiał się, wymijając pozostałych zawodników drużyny
futbolowej, którzy kierowali się do sali gimnastycznej liceum w Deepdene.
- Pobiegnę do domu. Tam się umyję - odkrzyknął. Odwrócił się, biegł tyłem i
mówił: - A potem do Big Ola's. Wybacz, Dave. Wem, że uwielbiasz podglądać
moją wspaniałą nagość.
Dave roześmiał się sztucznie i zniknął w drzwiach sali. Kyle wyszczerzył zęby
w uśmiechu, odwrócił się i lekko przyspieszył. Mięśnie zaprotestowały - dzisiaj
trening byt masakryczny - ale jednocześnbiie Meg sprawiał) mu przyjemność.
Rozgrzane ciało Kyle'a  mruczało" jak silnik lamborghini.
Może zdąży do Ola's przed Heleną. Dzisiaj po południu miała korepetycje z
matematyki. Potrzebowała ich - jeśli nie będzie uważać, może skończyć z
jedynką na koniec semestru. Kyle uśmiechnął się szeroko i zaczął fantazjować.
Helena się spózn. A ta nowa dziewczyna... Brynn? Brenda? Na pewno jakoś na
"B" może już tam będzie.
Ktoś musiał jej powiedzieć, że po szkole wszyscy chodzą do lodziarni przy
Main Street. To okazja, żeby trochę nad nią popracować. Może nawet
zaproponuje, że pokaże tej B-coś-tam miasto i okolicę.
Przyjacielski gest to przecież nic złego.
Helena oczywiście była wspaniała i w ogóle, ale Kyle nie uważał się za
monogamistę. Na razie -w teorii. A B-jakaś-tam była naprawdę śliczna:
króciutkie włosy i dłuuuugię nogi. A może w Ola's będzie też Eve Evergold?
Jasne, kilka razy spławiła go, kiedy chciał ją zaprosić na kawę, ale przecież nie
może odmawiać wiecznie. Kiedyś, niedługo, zanurzy ręce w długich ciemnych
włosach Eve, a jej ciemnoniebieskie oczy zalśnią na jego widok.
Kyle postanowił pobiec skrótem przez las. Zeskoczył z chodnika na jedną z
wąskich, krętych ścieżek. Opadłe liście szeleściły pod stopami. W ten sposób
będzie w domu jakieś pięć minut wcześniej. I nie będzie stał długo pod
prysznicem. Tak, zdecydowanie uda mu się zdążyć do Ola's przed Heleną!
Zwierkowa gałąz trzepnęła go w ramię. Drzewa rosły ciaśniej, niż zapamiętał -
może dlatego, że ostatni raz szedł tym skrótem jako dziesięciolatek i na pewno
był znacznie mniejszy. Powinien częściej tędy chodzić. Słonawa bryza znad
oceanu przyjemnie mieszała się z zapachem lasu. Było chłodno, mrocznie i
cicho. Kyle zwykle słuchał muzyki, ale dziś zostawił iPoda w szafce w szatni, a
cisza była... nawet przyjemna. Może warto się tu kiedyś rozejrzeć za miejscem
na romantyczną schadzkę?
Zazwyczaj rozpalał dla dziewczyn ognisko na plaży, ale mała odmiana...
Szelest w krzakach po lewej wyrwał go z zadumy. To pewnie lis, pomyślał.
Mnóstwo ich było w okolicy. Mama zostawiała im czasami resztki kurczaka.
Lubiła siadać na tarasie na piętrze i obserwować zwierzaki. Nazywała to lisim
patrolem. Zwykle nie obywało się bez koktajli.
1 1 8
Tata też lubił posiedzieć na tarasie z koktajlem, ale nie znosił dokarmiania
lisów. Uważał że są szkodnikami. Mama się z nim zgadzała, ale mówiła o nich:
 rude, ostrouche, urocze szkodniczki".
Kyle'a zaswędział kark, jakby ktoś na niego patrzył. Ktoś. Nie lis. Zwolnił
trochę i się rozejrzał. Nic nie zobaczył, ale znowu usłyszał szelest. Tym razem
głośniejszy. Lis poruszałby się ciszej. Prawda?
Ciąg dalszy nastąpi
1 1 9 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta