ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dalszych niespodzianek.
Klarze wydawało się, że w miłym i spokojnym tonie, jakim Leo wygłosił
tę kwestię, pobrzmiewały już grzmoty piorunów. Nagle uświadomiła sobie,
RS
22
co przypomina jej wyraz twarzy Leonarda... kota bawiącego się myszą,
zanim ją zagryzie na śmierć. Widelec wypadł jej z ręki. - Czy mogę już
podać deser? - spytała przerażona.
RS
23
ROZDZIAA 4
Deser składający się z kawy oraz ciasta z jeżynami i bitą śmietaną zjedli
w milczeniu.
Gdy Klara podniosła się, żeby sprzątnąć ze stołu, Leo wstał również. -
Myślę, że dzieci poradzą sobie ze zmywaniem, a pani pokaże mi teraz
zachód słońca.
Prośba wyglądała na niewinną, ale kiedy Klara spojrzała w ciemne oczy
Leonarda, serce jej zaczęło bić mocniej. Niby to swobodnie wsparła się na
krześle, ale tak naprawdę nie wiedziała, co ma zrobić z rękami. - Wydaje mi
się, że jednak powinnam im trochę pomóc.
- Dacie sobie radę sami? - spytał Leo, zwracając się do Marilee i Dariusa.
Kiwnęli w milczeniu głowami. - No, widzi pani. Chodzmy. Wziął Klarę pod
ramię i poprowadził do drzwi. Ponieważ nie chciała w obecności dzieci
szarpać się z nim, wyszła potulnie na dwór.
Zachodzące słońce oświetlało skalistą dróżkę wśród lasu, którą pięli się
na szczyt góry. Leo ciągle obejmował jej nagie ramię ciepłą, mocną dłonią.
Każdy jego palec parzył ją żywym ogniem.
Zcieżka urwała się nagle na skale tworzącej coś w rodzaju platformy
widokowej. - Prawda, że tu pięknie? - spytała szeptem Klara.
Niebo miało odcień głębokiego przejrzystego błękitu, przechodzącego
tuż nad horyzontem w czerwień. Widoczne w oddali grzbiety górskie
połyskiwały zielenią, granatem i ciemnym fioletem. Ich szczyt otaczały
zalesione strome zbocza, między którymi w dolinie wiła się srebrzystą
wstęgą rzeka.
Klara bardzo lubiła to miejsce i ten widok, ale teraz zupełnie nie mogła
skoncentrować się na podziwianiu krajobrazu. Wszystkimi jej myślami
zawładnął mężczyzna stojący za nią tak blisko, że wyczuwała ciepło jego
ciała.
- Pięknie, bardzo pięknie.
Klara zamknęła oczy, walcząc z pokusą rzucenia się w ramiona
Perellego.
- Czemu jest pani tak spięta, Klaro? Proszę się rozluznić. - Leo odgarnął
jej jedwabiste włosy z karku i zaczął go delikatnie masować.
Klara opuściła głowę. Poczuła mrowienie w całym ciele. Ten niewinny
dotyk wprawił ją w stan wzburzenia.
Kiedy Leo zaprzestał wreszcie masażu, Klara podniosła głowę.
Najchętniej poprosiłaby, żeby nie przerywał, ale nie mogła wykrztusić ani
RS
24
słowa. Przez długą chwilę stała zupełnie bez ruchu. W końcu oprzytomniała
trochę. - Widzi pan tę rzekę w dole? Mówią...
Urwała, gdyż Leo właśnie przytulił się do jej pleców i objął ją jednym
ramieniem, drugim zaś gładził ramię. Robił to wszystko tak umiejętnie i
podniecająco, że Klarze zrobiło się zimno i gorąco zarazem. %7łeby się jakoś
opanować, postanowiła mówić dalej. - Według legendy, młoda Indianka... -
Palce Leonarda delikatnie pieściły ciało Klary. Wyćwiczone w umiejętności
dobywania ze skrzypiec najpiękniejszych dzwięków, wprawnie odpięły
bluzkę i ześliznęły się do naprężonych brodawek.
Klara była bliska omdlenia. O mało nie jęknęła z rozkoszy. - ...młoda
Indianka skoczyła... - W końcu zostawiła w spokoju młodą Indiankę i
poddała się całkowicie uczuciom, zapomnianym od lat. Horyzont rozpłynął
się jej przed oczami. Przymknęła powieki i oparła się lekko na Perellim.
Powinnaś się bronić przed nim, ostrzegł wewnętrzny głos rozsądku.
Ciało zaś było odmiennego zdania. Klara drżała w oczekiwaniu dalszych
pieszczot jak młoda dziewczyna. Gotowa była spełnić wszystkie żądania
Leonarda.
Leo odgarnął włosy z ucha Klary i pochylił się nad nią. Jego wargi
dotknęły delikatnie małżowiny, czułego miejsca za uchem, a następnie
ześliznęły się w kierunku szyi.
Ogarnięta namiętnością Klara najchętniej zrzuciłaby z siebie całe
ubranie, by jego ręce mogły dotykać wszędzie. Odsunęła ramię Leonarda i
odwróciła się do niego. Ogień, który w niej rozpalił, palił się teraz w jej
intensywnie niebieskich oczach. Zarzuciła Leonardowi ramiona na szyję i
przyciągnęła jego głowę do swojej. Pocałował ją bardzo delikatnie, a gdy
Klara rozchyliła usta, jego pocałunki stawały się coraz bardziej pożądliwe.
Klara miała wrażenie, że nogi zaraz odmówią jej posłuszeństwa. Nikt
nigdy nie całował jej w ten sposób. Krew pulsowała w skroniach coraz
silniej. Pragnąc spełnienia przytuliła się mocno do Leonarda. Kolana
odmówiły jej posłuszeństwa. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta