ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

potem zapanowała przerażająca cisza. Ambrożyna usiadła z prawej strony łóżka ciotki Becky.
Z lewej strony siedziała panna Jackson.
 Dobry Boże!  westchnął Stanton Grundy zwracając się do wuja Pyszniaka.  Czy
widziałeś kiedyś naraz trzy równie brzydkie kobiety?
Następnej nocy wuj Pyszniak obudził się o trzeciej nad ranem, bo przyszła mu na myśl
wspaniała riposta. W danym momencie jednak nie wiedział, co odpowiedzieć, więc tylko
odwrócił się do Stantona tyłem i utkwił wzrok w dzbanie. Wszyscy wpatrywali się w dzban,
jedni żarłocznie, inni bardziej obojętnie, niemniej wszyscy przyglądali się z zainteresowaniem
rodzinnemu skarbowi, o którym całe życie słyszeli, ale rzadko mieli okazję go oglądać.
Nikt nie uważał, aby ten dzban był piękny. Jeśli kiedyś ktoś się nim zachwycał, to w ciągu
tych stu lat musiały się bardzo zmienić gusty. Niemniej z uwagi na legendę był na pewno
godny pożądania i nawet Tempest Dark wyciągnął szyję, żeby mu się dobrze przyjrzeć.
Dzban ten był symbolem miłości i zasługiwał na szacunek.
Był to ogromny brzuchaty dzban, dzbany takie modne były w prewiktoriańskich czasach.
Narodził się za panowania Jerzego Czwartego. Miał odtrącony dziobek, był pęknięty.
Ozdobiony był złoconymi ornamentami, brunatnymi i zielonymi liśćmi oraz błękitnymi
różami. Z jednej strony biesiadowało dwóch majtków, nad którymi powiewały flaga angielska
i flaga brytyjska, a którzy niewątpliwie zajrzeli do szklanicy i rozweseleni śpiewali. Słowa te
widniały nad ich głowami.
Ani na morzu, ani na lądzie,
Niestraszny nam burzy czas.
Wypijmy, bracia, za zdrowie dziewczyn,
Które kochają nas.
Z drugiej strony dzbana umieszczono wiersz Byrona.
Po nas łzy płyną, krótkie, ale szczere,
Gdy nas w swe głębie ocean zabierze.
Nam ku czci nawet w biesiadniczym kole
Puchar pamięci zaiskrzy na stole.
Nagrobkiem dla nas zabrzmi chwała męstwa,
Gdy pozostali dzieląc łup zwycięstwa,
Wspomną poległych i rzekną ze łzami:
Szkoda, że mężni nie dzielą go z nami*.
Rachela Penhallow poczuła, że po twarzy spływają jej łzy. Ten wiersz był naprawdę
proroczy.
Na środku dzbana tuż pod obtłuczonym dziobkiem widniało nazwisko i data: Harriet Dark,
Aldboro, 1826 rok, a wokół różowo  zielony wianuszek przewiązany wstążką. Dzban pełen
był zasuszonych płatków róży i cały pokój wypełnił się słodkim staroświeckim zapachem
przywodzącym na myśl ową niegdysiejszą miłość.
Wszyscy ulegli wzruszeniu. Joscelyn i Hugon spojrzeli na siebie, Małgorzata Penhallow
przez sekundę poczuła się znów młoda, Wirginia kurczowo uczepiła się dłoni Donny, Thora
Dark poruszyła się niespokojnie, a na twarzy Lawsona Darka pojawił się dziwny wyraz. Wuj
Pyszniak zauważył to i zadrżał. Czyżby Lawson nareszcie sobie coś przypomniał?
Nawet Jan Topielec przypomniał sobie, jaka śliczna była Janka, kiedy się do niej zalecał.
Co za szkoda, że nikt nie może pozostać młodym!
Wszyscy obecni znali romantyczną przeszłość dzbana Darków. Harriet Dark,
spoczywająca już od stu lat na malowniczym cmentarzu angielskim, w 1826 roku była
szczuplutką jasnowłosą dziewczyną z wielkimi szarymi oczyma, zakochaną w dzielnym
kapitanie. A ów kapitan popłynął do Amsterdamu i zamówił tam dzban na prezent
urodzinowy dla umiłowanej Harriet, jako że w tamtych czasach moda nakazywała ofiarować
wybrance swego serca taki właśnie brzuchaty dzban.
W drodze powrotnej kapitan utonął. Dzban odesłano nieszczęsnej Harriet, której ta śmierć
złamała serce. Mówią, że sto lat temu zdarzały się złamane serca. W rok pózniej pochowano
niepocieszoną Harriet na cmentarzu w Aldboro, a dzban odziedziczyła jej siostra Sara Dark,
która wyszła za swego kuzyna Roberta Penhallowa. Sara musiała być praktyczną osóbką i w
dzbanie przechowywała dżem z czarnej porzeczki, który był jej specjalnością.
W sześć lat pózniej Robert Penhallow zdecydował się emigrować do Kanady; jego żona
zabrała ze sobą dzban z dżemem. Podróż była długa i burzliwa, dżem zjedzono, a dzban pękł
na trzy części. Ale Sara Penhallow była zaradną kobietką i kiedy już urządziła się w nowym
domu, naprawiła dzban ołowiem. Nie wyglądało to zbyt artystycznie, okazało się jednak
trwałe. Niemniej do dziś dnia widać było na stwardniałym białym ołowiu ślady linii
papilarnych przedsiębiorczej Sary.
Odtąd przez wiele lat dzban stał w mleczarni Sary Penhallow pełen zebranej z mleka
śmietanki. Na łożu śmierci Sara przekazała go swojej córce Racheli, która poślubiła Tomasza
Penhallowa. A Rachela zostawiła go swojemu synowi Teodorowi.
To wtedy dzban zaawansował do roli skarbu rodzinnego i przestano się nim posługiwać w
gospodarstwie.
W domu. ciotki Becky stał w serwantce z porcelaną i przy okazji każdego zebrania
rodzinnego pokazywano go wszystkim i opowiadano jego historię. Utrzymywano, że jakiś
kolekcjoner chciał go odkupić za bajońską sumę. Ale żaden Dark ani żaden Penhallow nie
sprzedałby tego rodzinnego bożka. Musi on pozostać w rodzinie.
Komu przekaże go ciotka Becky? Wszyscy obecni zadawali sobie to pytanie. Tylko ona
znała odpowiedz i nie spieszyła się z udzieleniem jej. Był to ostatni bankiet ciotki Becky i
zamierzała wiele powiedzieć i wiele zrobić, nim poruszy sprawę dzbana. Miała zamiar
rozkoszować się każdą chwilą napiętego wyczekiwania zebranych. Wiedziała, że to, co
postanowiła, poróżni wszystkich, i żałowała, że nie pożyje dość długo, by móc się przyglądać
potyczkom. Jak tym wszystkim babom oczy wyłażą z głowy! Ciotka Becky wybuchnęła
śmiechem i śmiała się tak, że aż zaczęło się trząść łóżko.
* Wiersz George a Byrona (1788 1824) pt. Korsarz, tłum. Antoni Edward Odyniec.
 Uważam  zaczęła wreszcie, ocierając łzy  że tak poważne zebranie powinno się
rozpocząć modlitwą.
Zrobiło to piorunujące wrażenie. Jednej jedynej ciotce Becky mogło coś podobnego
strzelić do głowy. Wszyscy spojrzeli po sobie, a potem utkwili wzrok w Dawidzie Darku,
który był jedynym członkiem klanu zdolnym do wygłoszenia improwizowanej modlitwy.
Zwykle Dawid Dark chętnie podejmował się takiego zadania, dziś jednak był zupełnie
nieprzygotowany.
 Dawidzie!  zwróciła się do niego nieubłaganym tonem ciotka Becky.  Z
przykrością muszę stwierdzić, że nasza rodzina nie kwapi się do padania na klęczki. Muszę
cię prosić, byś ocalił jej reputację. %7łona Dawida spojrzała na niego błagalnym wzrokiem.
Bardzo szczyciła się talentem męża do wygłaszania modlitw. I z tego powodu skłonna była
wybaczyć mu wiele rzeczy. Nawet to, że kazał rodzinie kłaść się spać już o siódmej, by
oszczędzać naftę, i po zjedzeniu ciasta oblizywał palce. Mogła się chlubić tylko jego
modlitwami i drżała, że gotów jest odmówić.
Nieszczęsny Dawid nie miał takiego zamiaru, choć wzdrygał się przed tym zadaniem.
Gdyby odmówił, zraziłby do siebie ciotkę Becky i mógł się pożegnać z nadzieją otrzymania
dzbana.
Odchrząknął i wstał. Wszyscy uklękli. Kiedy tubalny głos Dawida dotarł na werandę, obaj
Samowie zdali sobie sprawę, co się dzieje, i wyjęli z ust fajki. Modlitwa Dawida nie była
może na najwyższym poziomie, jak to ze smutkiem musiała stwierdzić żona, przemawiał
jednak dość elokwentnie i wziął pod uwagę wszystkie okoliczności, toteż poczuł się
skrzywdzony, gdy usłyszawszy  Amen ciotka Becky zauważyła cierpko: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta