[ Pobierz całość w formacie PDF ]
który tak bardzo chciał być piłkarzem, że wstawał dwie godziny wcześniej, żeby przed lekcjami poćwiczyć na
łysym trawniku przed blokiem. To jego, odkąd miał dwanaście lat, obserwowały najlepsze kluby w kraju.
Przyjęto go do Chelsea, rysowała się przed nim świetlana przyszłość, ucieczka od ubóstwa i nędznych prac w
fast foodach. Taki był Finlay Quinn.
Crow go ubóstwiał, odrabiał za niego lekcje, pisał wypracowania, bo dla niego szkoła nie była
wyzwaniem. Ale to nie miało wielkiego znaczenia. Dobre wyniki z egzaminów to nic w porównaniu z
przyjęciem do jednego z najlepszych klubów piłkarskich. Fin miał być pierwszym Quinnem, któremu się
poszczęściło i który zarobi trochę pieniędzy dla rodziny.
31
- Cii... spokojnie. - Feral przytuliła Crowa i dotknęła czołem jego czoła. - Powiedz, czemu jesteś zabójcą? -
zapytała cicho.
- Nie chciałem nim być. - W ciemnościach dziupli, wśród zgiełku Harf, zalał się łzami. - Boże, to wciąż tak
strasznie boli. - Wymacał blizny na twarzy, ale nie chodziło mu o fizyczny ból. - Przejdzie mi kiedykolwiek?
- Nie wiem - odpowiedziała.
Otworzył oczy. Ich czoła się stykały, a z braku miejsca musieli siedzieć bardzo blisko siebie. Dziwny blask
rozświetlał im twarze, a powietrze było tak lepkie od elektryczności, że najmniejszy ruch wywoływał snop
iskier. Działo się z nimi coś dziwnego. Zwykle nie rozmawiał o Finie - w szkole wysyłali go do psychologów,
ale to siedziało głęboko. A teraz nagle poczuł potrzebę, by o tym opowiedzieć, zupełnie jakby upił się tanim
winem.
- Czuję się, jakbym był wstawiony. Jakby mój mózg się rozpuścił.
- Bo tak jest - odpowiedziała Feral. - Mów, to pomoże.
- To była osiemnastka mojego brata - zaczął opowiadać, zaciskając mocno powieki przed upiornym bla-
skiem. - Miałem szesnaście lat i nie zgodził się, żebym z nim poszedł. Więc dla żartu schowałem się w bagaż-
niku jego samochodu. Dostałem skurczu. - Zaczął płakać. - Dostałem skurczu i ruszyłem nogą, a oni mnie
usłyszeli.
Może jego brat odwrócił się, żeby na niego krzyknąć. Tego już nikt się nie dowie. Jedno jest pewne - Fin z
jakiegoś powodu gwałtownie skręcił. Przejechał na przeciwległy pas i zderzył się czołowo z dużą ciężarówką.
Fin i jego czterej koledzy nie mieli najmniejszych szans. Pózniej znaleziono w bagażniku Crowa - był
nieprzytomny, ale żywy. Wyszedł z tego z kilkoma szwami na policzku i gipsem na ręku.
- Zmierć na miejscu - wyszeptał. - Wciąż chodzi mi to po głowie. Bezustannie.
Przycisnął pięści do oczu, aby osłonić je przed dziwnym światłem z zewnątrz.
- Dlaczego skręcił? Usłyszał mnie w bagażniku? To była moja wina?
- Hej, już po wszystkim. Stało się - wyszeptała i przez chwilę Crow nie mógł sobie przypomnieć, dlaczego
był na nią taki zły.
Pochyliła ku niemu głowę i żeby go pocieszyć, ścisnęła go za ręce. Oparł jej głowę na ramieniu.
- Widziałem to w oczach rodziców. To ja przysparzałem kłopotów, więc czemu to ja przeżyłem?
Rzucił szkołę. I tak nikogo nie obchodziło, czy zdał egzaminy. Ale nie mógł pracować. Nie był w stanie się
skupić.
- Miałaś rację, zasługuję na to. Jestem zły. Czuję w środku taki ból, jakby głód - powiedział. - Wtedy mu-
szę pożyczyć samochód i kusić los, żeby skończył to, co zaczął.
Crow podniósł rękę do tatuażu na szyi, na zawsze 18".
Co powie jego matka, jeśli kiedykolwiek się stąd wydostanie? Pewnie nic. Ostatnio w ogóle niewiele mówi.
Może Feral i Amber było jednak łatwiej, skoro nie znały swoich rodziców. Nie wiedziały, co to znaczy sprawić
zawód.
- Zapominam jego twarz, jego prawdziwą twarz, a nie tę ze zdjęć. Jeszcze kilka lat i będę pamiętał tylko
zdjęcia.
Przytuliła go mocniej.
- Już dobrze, wszystko będzie dobrze. Wszechświat jest żywy i w każdym z nas jest jego cząstka. Tak
powiedziała mi Amber, więc to musi być prawda. Kiedy umieramy, nasze ciała trafiają do ziemi, ale dusza, ta
cząstka, która jest tobą, powraca. Twój brat nie odszedł na zawsze. Za jakiś czas znów dostanie szansę.
Spojrzał na nią.
- Tam gdzieś jest Fin? Odrodzi się?
- Oczywiście.
Gwałtownie nabrał powietrza.
- Myślałem, że zniknął na zawsze. Feral popatrzyła na niego uważnie.
- Tak naprawdę nic całkiem nie znika we wszechświecie. Wszystko się odradza.
Otarł oczy.
- Nigdy wcześniej nikomu tego nie opowiadałem.
- Nigdy wcześniej nie byłeś pod wpływem harmo-niczności.
Spojrzał jej w oczy.
- Czy my tu umrzemy? Pewnie na to zasługuję. Niebo przeszyła kolejna błyskawica, więc Feral nachyliła
się nad nim, osłaniając go jak koc.
- Cii - wymruczała, kiedy uderzyło światło i zapiekło ich w oczy. Musnęła ustami jego policzek.
- Nie ruszaj się. Wcale nie chcesz umierać. Jesteś dobry. Uratowałeś mnie - wyszeptała. - A teraz moja
kolej. Wyprowadzę cię z powrotem do prawdziwego świata.
Popatrzył na nią na wpół z przerażeniem, a na wpół z fascynacją.
- Jaki to ma sens?
- Co? - zapytała, głaszcząc go po głowie i patrząc na niego poważnie.
- Wszystko - odpowiedział. - Wszystko jest potwornie pokręcone.
- Tak.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]