ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zaskoczona panna młoda poszła za nim bez słowa.
 Co się stało?  zapytała nieco zaniepokojona, gdy rozsuwane drzwi
salonu zamknęły się za nimi.
 Chciałem ci zadać to samo pytanie  odparł Reid. Sięgnął po
wykałaczkę schowaną w małej kieszonce marynarki. Wsadził do ust patyczek
nasączony miętową esencją.
Zacisnął zęby na pachnącym drewienku i westchnął z ulgą. Nie palił od
pamiętnej rozmowy w motelu, kiedy to Rachel zgodziła się na mał\eństwo.
Wolał paść trupem ni\ złamać dane jej przyrzeczenie. Wyjął patyczek z ust,
potrzymał chwilę w palcach i ponownie zacisnął na nim zęby. Był świadomy, \e
postępuje jak idiota, nie mógł jednak zapanować nad potrzebą wykonywania
gestów typowych dla palacza. Z głodem nikotynowym radził sobie znacznie
łatwiej.
Rachel z ciekawością przyglądała się mę\owi. Był ogromnie
zaaferowany. Co go tak poruszyło? Z pewnością nie jej zachowanie.
 Wszystko w porządku  odpowiedziała na pytanie Reida.
 W takim razie dlaczego od rana sprawiasz wra\enie nieobecnej
duchem?
 To dla mnie bardzo wa\ne chwile  odpowiedziała, wzruszając
ramionami. Podeszła do okna.  Nie co dzień zdarza mi się brać ślub.
 Mnie równie\.
Rachel uznała, \e czas postawić sprawę jasno.
 Jak sobie wyobra\asz nasze mał\eństwo?
 Wszystko zale\y od ciebie.
 Ja mam decydować?  Rachel zacisnęła wargi.  Trudno mi w to
uwierzyć, Reid.
 Nic na to nie poradzę. Mogę tylko przyrzec, \e dotrzymam swoich
obietnic.
 Aącznie z przysięgą mał\eńską?
 O co ci chodzi, Rachel?  zapytał, mru\ąc oczy.
 Masz nie najlepszą reputację, mój drogi  odparła z wahaniem.
 Dziennikarze lubią przesadzać, Rachel.
 Zapewne, ale jedno chciałabym ci uświadomić. Nie pozwolę się
upokorzyć ani ośmieszyć.
 Domyślam się, \e pytasz, czy w moim \yciu będą inne kobiety?
 Tak.
Reid popatrzył z uśmiechem na \onę.
 Nie będzie innych kobiet, Rachel.
Nie spodziewała się, \e Reid tak łatwo przyjmie jej warunki. Uniosła
brwi, nie kryjąc zdumienia.
 Czy to oznacza, \e postanowiłeś...
 śyć w celibacie? Owszem, jeśli sobie tego \yczysz.
 śyczę sobie jasnej i wyraznej odpowiedzi na moje pytanie.
Reid wyjął z ust wykałaczkę i wrzucił ją do popielniczki. Wolnym, lecz
zdecydowanym krokiem podszedł do Rachel i spojrzał jej w oczy. Poczuła
zapach jego ciała i natychmiast poddała się dziwnej słabości. Nie była w stanie
odwrócić wzroku. Stała bez ruchu, czekając na jego odpowiedz.
 Sądzę, \e parę spraw musimy od razu wyjaśnić.  Reid ujął dłoń \ony,
ucałował czule i poło\ył na swoim ramieniu. Chwycił drugą rękę i niespiesznie
powtórzył łagodną pieszczotę.
 A konkretnie?  wykrztusiła z trudem Rachel. Mą\ objął ją w talii i
przyciągnął do siebie.
 Jaką odpowiedz chcesz usłyszeć, Rachel? Czy mam wyznać, \e pragnę,
aby to było prawdziwe mał\eństwo? Chcę, byśmy \yli pod jednym dachem i
spali w tym samym łó\ku. Pragnę cię. Marzę, by znowu się z tobą kochać. To
chciałaś wiedzieć?  Reid bez pośpiechu odpinał guziki fiołkowej bluzki,
odsłaniając koronkową bieliznę. Musnął dłonią piersi okryte be\ową tkaniną.
Sutki Rachel stwardniały natychmiast. Reid uradowany tą reakcją pochylił
głowę tak, \e jego twarz dotknęła niemal policzka \ony. Rachel poczuła jego
gorący oddech.  Proszę, abyś zechciała rozwa\yć taką ewentualność.
Nim zdą\yła odpowiedzieć, wziął ją w ramiona i pocałował zachłannie.
Przymknęła oczy.
 Rachel, zgódz się, bardzo proszę  mruknął po chwili, muskając ustami
najpierw górną, a potem dolną wargę \ony. Przesunął po nich kciukiem i
szepnął:  Otwórz usta.
Przypomniała sobie tamtą pamiętną noc i całkiem straciła głowę.
Usłuchała Reida. Oszołomiona namiętnymi pocałunkami, zacisnęła palce na
jego marynarce.
Odsunął się niespodziewanie. Oboje z trudem chwytali powietrze. Reid
szybko zapiął rozchyloną bluzkę.
 Czy odpowiedziałem na wszystkie twoje pytania?  szepnął.
Rachel nie potrafiła wykrztusić ani słowa. Była równie zdumiona
wyznaniem mę\a, jak i pora\ającą siłą jego namiętności. Radość, oszołomienie i
strach walczyły ze sobą w jej sercu, które waliło jak młotem. Gdyby znowu
wziął ją w ramiona, szeptałaby  tak a\ do utraty tchu. Nagle usłyszeli ciche
pukanie do drzwi. Reid nie zwrócił na nie uwagi.
 Czy wiesz, na co liczę?
 Tak  odparła z trudem.
 A... twoja odpowiedz?
Rachel odwróciła głowę, unikając jego wzroku.
 Nie wiem...
Właściwie podjęła ju\ decyzję. W głębi serca marzyła o tym samym, co
Reid. Chciała, by ich mał\eństwo było udane  prawdziwe, jak mówił Reid.
Oczyma wyobrazni widziała, jak śpią w jednym łó\ku. Pragnęła budzić się naga
w jego ramionach, czuć na brzuchu jego dłoń śledzącą ruchy maleństwa. Na
samą myśl o tym Rachel mąciło się w głowie. Obezwładniająca tęsknota
odbierała jej rozum i tamowała oddech.
Chciała wyznać Reidowi całą prawdę, ale coś ją powstrzymało. Nadal
dręczył ją trudny do sprecyzowania, niewytłumaczalny strach, \e ulega
złudzeniom, \e prawda jest całkiem inna, a Reid bawi się jej kosztem i stwarza
pozory, bo zale\y mu tylko na dziecku.
Nic dziwnego. Dlaczego mę\czyzna, którego uwielbiają niemal wszystkie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta