ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

109
 Nigdy przedtem nie nosiłam tego kompletu, mimo że od daw-
na go mam. Nie miałam pojęcia, że jest taki... To znaczy... nie
wiem, czemu w ogóle go kupiłam. Jest taki...  zaczęła się plą-
tać i nagle zamilkła.
Nick jednak dobrze wiedział, o co jej chodzi. Wypiła następny
łyk wina i jeszcze szczelniej zasłoniła się peniuarem.
 Nie rób tego  poprosił Nick. Wysunął rękę w stronę Claire i
pociągnął jedwabne okrycie. Odsłonił piersi. Claire odruchowo
podniosła dłoń, chcąc się zakryć, lecz Nick okazał szybszy.
Zdążył objąć ciepły wzgórek, osłonięty przejrzystą koronką. 
Nie ukrywaj przede mną swego ciała  powiedział. Pogłaskał
delikatnie jej palce, a ona westchnęła z lubością.  Jesteś bardzo
pocią...  zamilkł, wzdychając z zachwytem.  Claire, wyglą-
dasz pięknie. Jak...
 Jak kto?  spytała.
 Jak panna młoda.
Usłyszawszy te słowa, zagryzła wargi. Ale, na szczęście, nie
zaprotestowała. Nick uznał, że są dostatecznie rozluznieni i wi-
no już nie jest im potrzebne. Odstawił na tacę swój kieliszek i
wyciągnął ręce do Claire.
Ani na chwilę nie odrywając wzroku od jego oczu, podeszła
bliżej. Bardzo blisko.
Przyciągnął ją do siebie.
Wsunął ręce pod jedwabną nocną koszulę. Tak jak przypusz-
czał, pod spodem Claire nie miała na sobie niczego. Położył
dłonie na jej nagim brzuchu, gładkim, płaskim i gorącym.
Aż jęknęła z wrażenia.
Nick pociągnął ją do łóżka.
Z ciemnymi włosami rozrzuconymi wokół głowy i pełnymi,
kształtnymi piersiami prześwitującymi przez cienką, koronkową
tkaninę, Claire wyglądała przepięknie. I bardzo pociągająco.
Nachylił się i ucałował sterczącą sutkę. Wziął ją do ust. Claire
110
znów jęknęła. Poczuł, jak wsuwa mu palce we włosy, pręży się i
przywiera do niego całym ciałem.
Nie potrafił dłużej czekać. Po chwili byli już razem.
Przez jego ciało przebiegł rozkoszny dreszcz. Nick obawiał się,
że oszaleje i zatraci się na zawsze. Zwolnił tempo i odsunął się
od Claire. W jakiś sposób wyczuł, że jej to odpowiada.
Całował teraz ponętne, pięknie wykrojone usta. Mocno i zabor-
czo. Claire zarzuciła mu ręce na szyję. Jedno serce znalazło się
przy drugim. Wtulili się w siebie. I trzymali kurczowo, tak jak-
by obawiali się, że zaraz coś ich rozłączy.
 Nigdy mnie nie opuszczaj  wyszeptał Nick, układając głowę
we wgłębieniu między ramieniem a podbródkiem Claire. Ani na
chwilę nie przestawał jej pieścić.  Obiecaj, że nigdy mnie nie
opuścisz. Przyrzeknij.
W odpowiedzi usłyszał tylko głośne bicie jej serca.
Następnego ranka, kiedy w pokoju panował jeszcze półmrok,
zadzwonił telefon i Claire obudziła się. Akurat śniła, że z Nic-
kiem siedzą przy kuchennym stole, piją kawę i czytają poranną
prasę. Była to najzwyklejsza scena, jaka kiedykolwiek się jej
przyśniła. A zarazem najcudowniejsza.
Półprzytomna Claire wyciągnęła rękę w stronę aparatu stojącego
na nocnym stoliku i nagle natknęła się na męskie ciało. Duże i
ciepłe. Dzieliło ją od telefonu. Też się poruszyło. Długa, umię-
śniona ręka Nicka podniosła z widełek słuchawkę.
Jeszcze prawie śpiąc, wymamrotał:
 Halo?
Na wargach Claire pojawił się lekki uśmiech. Miała nadzieję, że
na drugim końcu linii jest ktoś z jej bliskich znajomych i będzie
za wszelką cenę chciał się dowiedzieć, kim jest mężczyzna o
chropowatym i bardzo zaspanym głosie, który o świcie podnosi
w jej domu słuchawkę.
Claire zerknęła na fosforyzujące wskazówki zegara. Była za
111
kwadrans siódma, a wiec nieprzyzwoicie wcześnie.
Przeżyłam wspaniałą noc, pomyślała. Rozluzniona i zaspokojo-
na, czuła się świetnie. Po pierwszym razie oboje z Nickiem za-
snęli na parę godzin, ale przed drugą obudził ich płacz Haley.
Claire włożyła szlafrok i półprzytomna zeszła do kuchni, gdzie
przygotowała butelkę z jedzeniem, a potem przyniosła niemow-
lę do pokoju Nicka.
Usiadł na łóżku i obserwował karmienie Haley. W półmroku
jego obnażony tors nabrał srebrzystego połysku.
Kiedy niemowlę opróżniło butelkę, Claire zaniosła je z powro-
tem do swojej sypialni i ułożyła w koszyku. Gdy tylko zasnęło,
wróciła do Nicka.
I znów się kochali. Tym razem z pełną świadomością i bardzo
powoli.
Rano obudził ich telefon.
Ze słuchawką przy uchu Nick milczał przez chwilę, a potem
wymamrotał:
 Tak, tu wywiadowca... Nazywam się Campisano. Claire opar-
ła się o niego i nagle poczuła, że zesztywniał.
 Niemożliwe  mruknął do słuchawki.
Rozmówca Nicka powiedział coś, czego Claire nie dosłyszała.
 Tak, oczywiście  zapewnił jeszcze zaspanym głosem. Potem
długo słuchał w milczeniu.
 Sądzę, że nie będzie z tym żadnego problemu.  Wreszcie
przestał się jąkać i zaczął rozmawiać jak profesjonalista.  Pro-
szę dać nam ze dwie godziny, żebyśmy mogli załatwić na miej-
scu pilne sprawy. Nie wiem, w jakim stanie są drogi, ale...
Znów zabrał głos jego rozmówca. Do Claire dotarły tylko dwa
słowa: śnieżne pługi.
 Ach, tak?  Reakcja Nicka na tę bez wątpienia optymistyczną
wiadomość była minorowa.  To świetnie  oświadczył bez
przekonania.  Wobec tego wszystko pójdzie jak z płatka. Tak,
112
przyjedziemy najwcześniej, jak będzie to możliwe. Dziękuję.
Bez słowa pożegnania Nick odłożył słuchawkę. Podniósł głowę
i nie widzącym wzrokiem popatrzył przed siebie. Milczał. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta