[ Pobierz całość w formacie PDF ]
do szkoły Wtedy nikt nie nosił żadnych futer. Dzieci miały piękne kolorowe kurtki, a ja w tym
nieszczęsnym i za szerokim futrze szlam jak na skazanie do szkoły, gdzie i tak prześladowano mnie za
byle co. Bałam się wejść do budynku. Idąc korytarzem, słyszałam salwy kpiącego śmiechu i przezwiska:
Ale szmaciara!". Droga do szatni dłużyła się w nieskończoność. Robiło mi się gorąco i słabo. Kiedy
się przebierałam, pewna dziewczyna podeszła do mnie, popatrzyła mi w oczy i z pogardliwym
uśmieszkiem powiedziała: Ty wstrętna dziadówko!". Zatkała demonstracyjnie nos i odeszła. Gdyby
dała mi w twarz, nie poczułabym się gorzej. Upokorzona czekałam, aż wszyscy wyjdą z szatni, żebym
mogła niezauważona uciec ze szkoły Krążyłam między blokami, żeby nikt ze szkoły mnie nie zauważył.
Wróciłam do domu, zdjęłam futro i wyrzuciłam do kontenera na śmieci. Wolałabym umrzeć, niż drugi
raz je na siebie włożyć.
Mama także ubierała się bardzo brzydko. W zimie wkładała na siebie po kilka zniszczonych i nie
zawsze pierwszej czystości swetrów. Spódnica byle jaka, przypominająca stary worek. Zamiast rajstop
nosiła pończochy na gumkach od słoików. Dziwiłam się, bo musiało ją to przecież uwierać. Do fryzjera
chodziła niezwykle rzadko, tylko wtedy, gdy musiała zrobić u fotografa sobie zdjęcie do jakichś
dokumentów. Bardzo wstydziłam się gdziekolwiek pójść z mamą i kiedy mnie ze sobą zabierała do
miasta, starałam się iść kilka kroków za nią i bałam się, żeby nie spotkać nikogo znajomego.
Porównywałam ją z mamami moich koleżanek, które ubierały się elegancko. Nigdy jej nic o tym nie
powiedziałam, nie chcąc sprawiać jej przykrości. Próbowałam namawiać ją tylko, żeby sobie kupiła coś
nowego. Protestowała i złościła się. Kiedyś zapłakana i wściekła wróciła z pracy. Powiedziała, że
kierownik zwrócił jej uwagę, że nie wygląda tak jak trzeba. Znowu zarzuciła nam, że to przez nas
wygląda jak dziadówka, bo obdzieramy ją z pieniędzy.
Myślałam wtedy, że mama zupełnie niepotrzebnie nas urodziła.
Zawsze chciałam należeć do harcerstwa. Pewnego dnia odważyłam się i poszłam do pani, żeby
mnie zapisała.
Chciałam chodzić na zbiórki, bawić się w podchody, latem pojechać na obóz i mieć harcerski
mundurek. Z zazdrością patrzyłam na koleżanki z klasy Mundurki były szare, zapinane na stalowe
guziczki. Do tego był szeroki pasek i piękna niebieska chusta, którą nosiło się pod kołnierzem.
25
Marzyłam o takim mundurku. Powiedziałam mamie, że należę do harcerstwa i muszę mieć mundurek.
Mama popatrzyła na mnie, jakbym postradała zmysły. Masz, zbieraj!" - wykrzyknęła i rozszerzając
ściągacz swetra, udawała, że wytrzepuje z niego pieniądze. Nie zrozumiałam żartu. Klęknęłam przed
nią i nadstawiłam dłonie, naiwnie myśląc, że rzeczywiście coś z jej rękawa wypadnie. Wtedy zaśmiała się
szyderczo i wykrzyczała: Nie dociera do ciebie, że nie mam pieniędzy?!".
Byłam zrozpaczona. Na drugi dzień poszłam do sklepu harcerskiego i długo patrzyłam na
wymarzony mundurek i akcesoria. Zapisałam na kartce ceny i postanowiłam pokazać je mamie,
w nadziei że zmieni zdanie, ale mama, nie dając mi nawet dokończyć, z jeszcze większą wściekłością
wykrzyknęła: Przecież już ci powiedziałam, że nie mam pieniędzy - co, mam iść dla ciebie kraść?! Jak
chcesz, to pójdę!". Ze łzami w oczach zaprotestowałam. Nie chcę, żeby dla mnie kradła. Wyobraziłam
sobie, że ją na tym przyłapują i mama idzie do więzienia. Nie - tego bym nie zniosła!
Zamilkłam i już nigdy nie poruszyłam tematu mundurka. Na zbiórki harcerskie poszłam jeszcze
lalka razy Jako jedyna ubrana byłam w spodnie i sweter. Po kilku spotkaniach pani zapowiedziała, że
odbędzie się harcerska zabawa. Bardzo się ucieszyłam, ale nie miałam pojęcia, co mam na siebie
włożyć. Gdybym miała mundurek, nie byłoby problemu. Chciałam wyglądać ładnie i odświętnie, żeby
ktoś mnie poprosił do tańca. Otworzyłam szafę i przeglądałam rzeczy, które mogłyby się nadać na taką
okoliczność. Bardzo chciałam być na tej zabawie. Nie znalazłam jednak nic stosownego. Z bezsilności
rozpłakałam się i wtedy z pomocą przyszła mi mama. Wyjęła moją komunijną sukienkę i stwierdziła, że
świetnie się na tę okazję nadaje. Odpruła tylko naszywkę IHS" i cmoknęła z zachwytu. Nie byłam do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]