ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jestem niezwykle wdzi czny za pani przemi e towarzystwo, madame Sauvelle -
powiedzia Lazarus. Potem uda si do swoich pokoi.
Simone odprowadzi a go wzrokiem. Samotno tworzy dziwne labirynty.
* * *
S o ce powoli zaczyna o chyli si ku zachodowi, a soczewki latarni rzuca y na zatok
z ociste i szkar atne refleksy. Wiej ca od morza bryza by a teraz ch odniejsza. Po b kitnym niebie
od czasu do czasu przep ywa y delikatne ob oczki niczym sterowce z bia ej bawe ny. Irène le a a
oparta lekko na ramieniu Ismaela. Nie odzywa a si ani s owem.
Ch opak nie mia o obj j ramieniem. Irène spojrza a na niego. Jej usta by y otwarte,
dr a y. Ismael poczu askotanie w o dku i dziwne dudnienie w uszach. To jego w asne serce
wali o mu jak m otem. Ich usta niepewnie zbli y y si do siebie. Dziewczyna przymkn a oczy.
Teraz albo nigdy, pomy la Ismael. I wybra teraz. Jego wargi dotkn y warg Irène. Nast pne
dziesi sekund zda o si ca wieczno ci .
Pó niej Irène i Ismael, le c w milczeniu, obj ci na wie y latarni morskiej, poczuli, e nie
ma ju mi dzy nimi adnych barier, e ka de spojrzenie, ka dy gest s s owami w im tylko znanym
j zyku. Gdyby to zale a o od nich, pozostaliby tam do dnia S du Ostatecznego.
* * *
- Gdzie chcia by by za dziesi lat? - zapyta a niespodziewanie Irène.
Ismael zamy li si nad odpowiedzi . Pytanie nie nale a o do atwych.
- Trudno powiedzie . W a ciwie sam nie wiem.
- Co chcia by robi ? Chcesz pój w lady stryjka?
- To chyba nie by by najlepszy pomys .
- Wi c nie chcesz by rybakiem. Ale masz jakie inne plany? - dr y a dziewczyna.
- Nie wiem, to pewnie g upstwo
- Ale co w a ciwie?
Ismael milcza d ugo. Irène spokojnie czeka a na odpowied .
- My la em o serialach radiowych. Chcia bym je pisa - wydusi w ko cu Ismael.
Wi c odwa y si wreszcie powiedzie to g o no.
Irène u miechn a si do niego swoim tajemniczym, nieodgadnionym u miechem.
- A jakie seriale?
Ismael spojrza na ni uwa nie. Nigdy o tym z nikim nie rozmawia i teraz te wcale nie czu
si pewnie. Przesz o mu przez my l, e o wiele bezpieczniej by oby zwin agle i wróci do
swojego portu.
- Kryminalne, przygodowo-sensacyjne - odpar w ko cu niepewnie.
- My la am, e takie rzeczy nie robi na tobie wra enia.
- eby o nich pisa , wcale nie musz na mnie robi wra enia - zaoponowa Ismael. - Od
jakiego czasu zbieram wycinki z gazet o takim cz owieku, wiesz, nazywa si Orson Welles. Marz
o tym, eby kiedy z nim pracowa
- Orson Welles. Nie mam poj cia, kto to, ale domy lam si , e nie b dzie atwo do niego
dotrze . A masz ju jaki pomys ?
Ismael pokiwa g ow .
- Musisz mi obieca , e nikomu nic nie powiesz.
Dziewczyna z ca powag unios a d o . Zachowanie Ismaela zdawa o si jej troch
dziecinne, ale ca a ta historia bardzo j zaintrygowa a.
- Chod ze mn .
Ismael poprowadzi j z powrotem od mieszkania latarnika. Ju wewn trz ch opiec z
oczyma b yszcz cymi z podniecenia podszed do stoj cego w k cie kufra i go otworzy .
- Kiedy dotar em tu po raz pierwszy, odkry em resztki jachtu tej kobiety, która pono
utopi a si tu dwadzie cia lat temu - powiedzia tajemniczym tonem. - Pami tasz histori , któr ci
opowiada em?
- wiat a wrze nia - wyrecytowa a Irène. - Tajemnicza dama znikaj ca podczas burzy
- W a nie. A wiesz, co znalaz em we wraku jachtu?
- Co?
Ismael w o y r k do kufra i wyj z niego niewielki notatnik oprawny w skór , ukryty
wewn trz metalowego pude ka przypominaj cego pude ko cygar.
- Woda rozmy a atrament w niektórych miejscach, ale s strony jeszcze ca kiem czytelne.
- To zeszyt? - zapyta a zaintrygowana Irène.
- I to nie byle jaki zeszyt - wyja ni Ismael. - To pami tnik. Jej pami tnik.
* * *
Tu przed zmierzchem Kyaneos odbi od brzegu i skierowa si ku Domowi na Cyplu.
Purpurowe s o ce, rozgrzana do czerwono ci kula, chowa o si powoli za horyzont. Irène patrzy a
w milczeniu na steruj cego Ismaela. Ch opiec u miechn si do niej, po czym spojrza znów na
agle, skupiony na wietrze, który zaczyna zmienia kierunek na zachodni.
Do tej pory Irène ca owa a si z dwoma ch opakami. Pierwszy raz z bratem szkolnej
kole anki, by to w a ciwie eksperyment. By a ciekawa, co si wtedy czuje. Ale nie poczu a nic
wielkiego. Drugi ch opak, Gérard, by jeszcze bardziej wystraszony ni ona, wi c do wiadczenie to
nie zmieni o wcale jej przekonania, e ca a sprawa jest mocno przereklamowana. Ale poca unki
Ismaela by y zupe nie inne. Kiedy dotkn a jego ust, poczu a co jakby rozchodz cy si po ca ym
ciele pr d. Mia inny dotyk. Inny zapach. Wszystko w nim by o inne.
- O czym my lisz? - zapyta Ismael na widok jej zadumanej miny.
Irène unios a brew, ale nie odpowiedzia a.
Ismael wzruszy ramionami i prowadzi ód dalej w kierunku cypla. Stado ptaków
odprowadzi o jacht a do skalnej przystani. wiat a domu rzuca y na zatoczk ta cz ce refleksy.
Migoc ce w oddali miasteczko odbija o si w wodzie feeri ró nobarwnych plam.
- Zrobi o si zupe nie ciemno - powiedzia a Irène zatroskanym tonem. - Nic ci si nie stanie,
prawda?
Ismael u miechn si .
- Kyaneos zna drog na pami . Oczywi cie, e nic mi si nie stanie.
ód dobi a delikatnie do przystani. Krzyk mew dochodz cy ze ska klifu od czasu do czasu
rozdziera cisz . Ciemnogranatowa wst ga opasywa a coraz cia niej ja niejsz lini horyzontu, zza
chmur wyziera a md a po wiata ksi yca.
- Pó no ju - zacz a Irène.
- Tak
Dziewczyna wyskoczy a na brzeg.
- Wezm ze sob dziennik. B d go strzec jak oka w g owie.
Ismael przytakn w milczeniu. Irène roze mia a si nerwowo.
- Dobranoc.
Spojrzeli na siebie w pó mroku.
- Dobranoc, Irène.
Ismael zwolni cum .
- Pomy la em, e jutro wybior si do laguny. Chcia aby pop yn ze mn ?
Przytakn a. ód odbija a od brzegu.
- Przyp yn po ciebie.
Sylwetka Kyaneosa znikn a w ciemno ciach. Irène patrzy a za nim dopóty, dopóki
nocny mrok ca kiem go nie wch on . Potem, prawie unosz c si nad ziemi , pobieg a do Domu na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta