[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- To prawda - Wysunęła ramię spod jego ręki. Nie stawiał oporu, a Kat podjęła spacer.
W ciszy, która teraz nastąpiła, słychać było tylko delikatne stukanie botków dziewczyny o
mokry bruk i szepty dawnych wspomnień.
Błądził wzrokiem po boleśnie znajomym profilu, linii szyi i podbródka. Jej nos był
mały i lekko zadarty, jak u dziecka, usta zaś - szerokie, zbyt szerokie - wyróżniały pełne,
zmysłowe wargi. Uwodzicielskie połączenie niewinności i występku.
W życiu Sebastiana były po niej inne kobiety, piękne i inteligentne. W pewnej
Portugalce mógłby się nawet zakochać, gdyby przez cały czas wspomnienie Kat Boleyn nie
kładło się cieniem na jego sercu.
Zastanowił się nagle, czy przyszedł do niej rano dlatego, że znała Rachel York i mogła
udzielić mu informacji, których potrzebował, czy też z zupełnie innych powodów, do których
sam przed sobą nie chciał się przyznać.
- Nie spytałeś, czy udało mi się porozmawiać z pokojówką Rachel - zauważyła Kat.
Obok przejechał powóz, herb na drzwiczkach lśnił od wilgoci. Powietrze wypełnił
zapach gorącej nafty z powozowych lamp. Sebastian patrzył, jak ich migoczące na tle
nocnego nieba płomienie gasną w oddali.
- Udało ci się?
- Nie. Znikła. Dosłownie rozpłynęła się w powietrzu, razem ze wszystkim, co dało się
wynieść z mieszkania Rachel.
Spojrzenie Sebastiana powróciło do twarzy Kat.
- Wspominałaś, zdaje się, że dom jest pod obserwacją konstabli?
- Szkotka, która mieszka piętro wyżej twierdzi, że tylko nocą. Mówiła też, że rankiem,
po śmierci Rachel, do jej mieszkania przyszedł młody człowiek.
- Młody człowiek?
- Tak. Miał własny klucz. Najwyrazniej czegoś szukał. Chodził po pokojach, a potem
wszedł na górę i spytał dociekliwą sąsiadkę, czy wie, gdzie jest Mary Grant.
- Ciekawe czego szukał...
- Może tego - Kat przystanęła w migoczącym świetle latarni ulicznej, wyciągnęła coś
z mieszka i podała Sebastianowi.
Przedmiot okazał się małym oprawnym w czerwoną skórę notatnikiem przewiązanym
skórzanym rzemieniem.
- Myślałem, że mieszkanie zostało ogołocone - powiedział Sebastian. Chwycił
notatnik i poluzował węzeł rzemienia.
- Trzymała go w tajnej skrytce w kominku.
Nie powiedziała, skąd wie o skrytce. Spojrzał na nią, potem na notatnik. Był całkiem
nowy, zapisano mniej niż piątą część stron.
Większość zapisków została wyrwana.
- Ktoś usunął pierwsze strony - powiedział Sebastian, przesuwając palcem wzdłuż
poszarpanych brzegów.
Chmury nad ich głowami sunęły nisko, popychane wiatrem. Deszcz oczyścił miasto ze
stale zalegającej je warstwy żółtawej mgły, odsłaniając rzadki widok: daleki księżyc w pełni.
W jego mżącym blasku twarz Kat sprawiała wrażenie bladej i nieco zatroskanej.
- Tak jakby Rachel wiedziała, że coś się wydarzy.
- O ile to ona je wyrwała - Sebastian przekartkował kilkanaście ocalałych stron.
Zapiski obejmowały tydzień, lub może nieco więcej, przed śmiercią Rachel York. - Myślisz,
że kogoś kryła?
- Nie wiem. To wyjaśnienie chyba ma sens, jak ci się wydaje?
Było, rzecz jasna, jeszcze inne wyjaśnienie: Kat Boleyn sama wyrwała owe strony.
Jeżeli jednak kryły się tam zapiski, o których Sebastian nie miał się dowiedzieć, to po co w
ogóle pokazała mu notatnik? Dlaczego po prostu go nie zniszczyła, udając, że go nie
znalazła?
Czemu w ogóle zaproponowała, że rozejrzy się po mieszkaniu Rachel? %7łeby nie
odkrył tajemnicy zapisanej na brakujących stronach? Ale dlaczego? Dlaczego?
- Przejrzałaś to, co ocalało? - spytał. Kiwnęła głową.
- Zaznaczyłam znane nazwiska. Większość jest w ten czy inny sposób związana z
teatrem.
- Czy któraś z tych osób miała powód, by zle życzyć Rachel?
- Nic o tym nie wiem. Zresztą akurat mieliśmy występ, gdy została zabita. Wszyscy
byli w teatrze. Ten akurat aspekt morderstwa uszedł jego uwagi.
- Wszyscy z wyjątkiem Rachel. Dlaczego nie grała?
- Zastąpiła ją dublerka. W ostatniej chwili Rachel przysłała wiadomość, że jest chora.
- Często jej się to zdarzało?
- Nie. Nie pamiętam takiej sytuacji. Rachel nigdy nie chorowała.
Sebastian przekartkował pobieżnie pozostałe strony. Były tam głównie wpisy o
spotkaniach z fryzjerkami i szwaczkami. Natomiast jedno imię pojawiało się każdego dnia.
- Kim jest Giorgio?
- Pewnie chodzi o Giorgia Donatellego. Pomagał w projektowaniu i malowaniu
dekoracji do zeszłorocznego przedstawienia Szkoły obmowy . Ale od tego czasu zyskał
uznanie jako portrecista. Miał zamówienia od burmistrza i kilku osób z najbliższego otoczenia
księcia Walii. Nie wiem, dlaczego Rachel się z nim spotykała.
- Wiesz coś o nim?
- Niewiele, poza tym, że jest młody i wygląda dość romantycznie. Jest Włochem.
- Czyżby nasz młodzieniec z kluczem?
- Nie wiem. Rachel nie była typem osoby, która dałaby jakiemukolwiek mężczyznie
klucz do swojego mieszkania.
Sebastian już miał włożyć notatnik do kieszeni, ale Kat wyciągnęła dłoń i dotknęła
jego ramienia.
- Nie sprawdziłeś wpisów dotyczących wtorkowego wieczoru w kościele Zwiętego
Mateusza.
Z oddali dobiegło głębokie, przenikliwe miauczenie kota, pierwotny, zwierzęcy zew.
Sebastian spojrzał w oczy swojej towarzyszki.
- Coś zapisała? - Tak.
Strona była założona wszytą w grzbiet wstążką. Notatnik otworzył się na ostatnim
wpisie. W lewym górnym rogu Rachel York wykaligrafowała starannie datę: wtorek, 29
stycznia 1811 r. . Sebastian przejrzał zapiski. Lekcja tańca o jedenastej, spotkanie w pobliżu
teatru o trzeciej. A potem ujrzał słowa: kościół Zwiętego Mateusza i obok nazwisko St.
Cyr .
ROZDZIAA 22
Deszcze tej nocy w niewielkim pokoju w Róży i Koronie Sebastian zapalił świecę,
wyjął z kieszeni związany rzemieniem notes i zasiadł do lektury.
Wyrwano wszystkie zapisane strony sprzed piątku osiemnastego stycznia. Sebastian
wpatrzył się w datę na szczycie pierwszej ocalałej kartki. To był bardzo zimny tydzień,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]