[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pełnie iskrzenia, zdjęcia były doskonałe. Jeszcze zanim nawet zaczęła robić ten film, liczyła
na wygraną. To by przesądziło sprawę jej wcześniejszego przyjęcia na Uniwersytet Nowojor-
ski.
Blair odczuwała sensacje żołądkowe z wielu różnych powodów. Dzwoniła do Nate'a,
wysyłała mu e - maile, próbowała go złapać na Gadu - Gadu, od kiedy tylko wróciła do mia-
sta w sobotę po południu, a on nie odpowiadał. Zeszłego wieczoru chciała przypuścić szturm
na jego dom, żeby się przekonać, o co chodzi, ale matka zaciągnęła ją na degustację do hotelu
St. Claire, żeby pomogła wybrać menu na jej wesele. Tak jakby Blair coś obchodziło, czy qu-
enelle nie jest za bardzo rybiaste, a sos do sałatki zbyt tłusty. W końcu stanęło na czterech da-
niach i musiała przysłuchiwać się niedorzecznej dyskusji jej matki z organizatorem wesela,
czy aranżacje kwiatowe powinny być wysokie, czy raczej niskie - kwiaty na długich łodygach
czy krótko przycięte. Wysokie oznaczały, że ludzie będą mieli problem, żeby coś nad nimi
zobaczyć. Niskie za to nie były aż tak imponujące. W końcu postanowili pójść na kompromis,
tak jakby nie było to najbardziej oczywiste rozwiązanie na świecie.
Kiedy wróciła do domu, na sekretarce była wiadomość od ojca, który pytał, jak poszła
jego misiaczkowi rozmowa wstępna w Yale. Blair nie oddzwoniła. Wspomnienie tej bezna-
dziejnej rozmowy prześladowało ją jak cuchnący cień i nie chciała o tym z nikim rozmawiać.
Rozmowa na ten temat byłaby jak przyznanie się do porażki, a ona nie czuła się jeszcze na to
gotowa. W zamian wysłała ojcu radosnego e - maila o tym, jak bardzo facet, który przeprowa-
dzał z nią rozmowę, był zafascynowany winem i że od łat starał się dodać zarządzanie winni-
cą do listy zajęć. Nie wspomniała nic o faktycznym przebiegu rozmowy; napisała tylko, że ja-
kaś darowizna zabezpieczy jej, już dość pewne miejsce w Yale. Tymi paroma zdaniami spra-
wiła, że jej ojciec zapragnął ponad wszystko podarować Uniwersytetowi Yale całą swoją po-
siadłość. Blair była mistrzynią perswazji.
A dzisiejszy konkurs filmowy był dla niej kolejną szansą na odmianę jej losu.
Coś musiało się zmienić. Po prostu musiało.
- Witam wszystkich serdecznie - powiedział pan Coates, błyskając swoim notorycznie
olśniewającym uśmiechem. Jako nastolatek grał w serialu telewizyjnym, po dwudziestce zdo-
byli platynowy album i nagrał pełno seksownych klipów. Teraz był gwiazdą i grał w rekla-
mach Pepsi. - Mam dzisiaj przyjemność przedstawić kolejne pokolenie nowych talentów
przemysłu filmowego.
Potem zrobił krótki wywód na temat historii kobiet w filmie. Marylin Monroe. Audrey
Hepburn. Elizabeth Taylor. Meryl Streep. Nicole Kidman. Julia Stiles.
Potem zapowiedział pierwszy film - Sereny. Zwiatła zostały przyciemnione i rozpo-
częła się projekcja.
Serena czuła nerwowe łaskotanie w żołądku, kiedy patrzyła na swój film, który oglą-
dała już chyba po raz setny. Mimo to film trzymał w napięciu. Co więcej, w zasadzie zaczęła
być z niego dumna.
- Hm. Chyba można użyć słowa dziwne ? - szepnęła Becky Dormand do swojego od-
działu dziewiątoklasistek.
- O mój Boże. Ale dziwkarsko wygląda w tej sukience, nie? - szepnęła Rain Hoffstet-
ter do Laury Salmon w ostatnim rzędzie, gdzie siedziały najstarsze dziewczyny.
- I dokładnie widać było jej goły cycek w lustrze przebieralni - odszepnęła Laura.
Kiedy ekran zasnuł się czernią i zapaliły się światła, widownia zaczęła bić brawa. Nie
był to jakiś dziki, niepohamowany, histeryczny aplauz, ale całkiem solidne oklaski. Ktoś za-
gwizdał i Serena wyciągnęła szyję, żeby go zlokalizować. To był pan Beckham, który uczył
filmu. A ona nawet nie chodziła na jego zajęcia.
- Słyszałam, że nawet nie zrobiła tego filmu sama - szepnęła Kati Farkas do Isabel Co-
ates. - Zapłaciła sławnemu reżyserowi, żeby go za nią nakręcił.
Isabel pokiwała głową.
- No, chyba chodzi o Wesa Andersona - powiedziała.
Następnie pan Coates zapowiedział dwa kolejne filmy. Pierwszy był zapisem rozmo-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]