ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

trafna ocena metody działania.
 Co? Właśnie. Intrygujesz swoich wrogów, podstawiasz się, drażnisz& Liczysz na
ich głupotę lub nieopanowanie.
 Jestem durniem, wiem  przerwałem.  I zapewne dlatego pewna rządowa
instytucja zwróciła się&
 Wiem! Jak dotąd nie zawiodłeś się na swojej metodzie& Wiem  powtórzył i
machnął ręką.  Nie zrozum mnie zle  my też stosujemy podobne metody, na
przykład podstawia się przynętę i czyha na myśliwego. Tylko że u nas stosuje się
kilkustopniową asekurację, dwa wagony sprzętu, pracujemy nad pułapką kilka
tygodni albo miesięcy. A ty po prostu wchodzisz do maszynki do mięsa i oczekujesz,
że dobry Bóg w odpowiednim momencie złamie nóż  przerwał, żeby oblizać wargi,
przełknąć ślinę.  Zrozum mnie, nie chodzi o te dane  wskazał kciukiem za siebie, na
ekran kompa.  Nie dam ci ich nie dlatego, że są supertajne, ale dlatego, że są to
takie informacje, które mogą złamać potęgę najpotężniejszego człowieka w naszym
kraju. Każdego! A ty chcesz zadrzeć z którymś z nich. Człowieku! Jeśli będą uważali,
że to się im opłaci, zrzucą bombę na twoją dzielnicę albo&
 Nie przekonuj mnie  przerwałem mu.  Sądzę, że wiem jaką wagę mają te
informacje i właśnie dlatego cię o nie proszę. Inaczej& Nie chodzi mi o aż tak cenne
dane. Chcę po prostu adresu kogoś bardzo ważnego, kto zrobiłby dla mnie jedną
rzecz, poszukał pewnego człowieka i przekazał jego aktualny adres. %7ładnych grózb,
żadnego szantażu czy wymuszania. Po prostu, daj mi kogoś z potężnych
przestępców.
 Idiota!  wycedził.  Samo to, że wiesz o ich istnieniu jest wyrokiem bez prawa
apelacji.
 Przesada  skrzywiłem się, a gdy spurpurowiał i zrobił głęboki wdech chcąc
zapewne zmieść mnie krzykiem, dodałem szybko:  z tym idiotą, Doug. Jeśli mi nie
pomożesz, to i tak będę działał dalej. Po prostu nie potrafię przerwać sprawy, dopóki
mogę cokolwiek robić. Jeśli dobrze pamiętam, kilka lat temu ta cecha podobała się
twojej firmie na tyle&
 Jednak idiota  rozłożył bezradnie ręce i uderzył dłońmi o biodra.  Nie dociera do
ciebie nic.
 Nie dociera  zgodziłem się.
 Czy dlatego rozeszliście się z Pymą? Odpowiedz mi, to nie jest zwykła ciekawość 
zażądał.
 Tak  powiedziałem po chwili zastanowienia.
 No to chyba na ciebie, rzeczywiście nie ma sposobu. Jeśli nawet Pyma& Przerwał
i zaczął wciągać w siebie powietrze, jakby chciał się unieść niczym balon.
Gdy wydął policzki i rozpoczął wydmuchiwanie, powiedziałem:  Proszę  i
powtórzyłem:  Proszę! Minęła minuta, zanim przestał wbijać we mnie to swoje
błękitne spojrzenie. Cały czas miażdżył cos między zębami. Zwlókł się z pufa i
przemieścił w kierunku klawiatury. Zasłonił sobą cały pulpit i długo gaworzył z
systemem, który zapewne przepytywał go na wszelkie możliwe sposoby o placet.
Potem chwilę, długą chwilę, czytał coś z ekranu. W końcu wyłączył komp i wyszedł z
pokoju, ale wrócił szybko. W progu zatrzymał się i nalał sobie pół szklanki. Wypił
duszkiem. Dopiero potem podał szklankę mnie i nalał. Sobie również. Obu nam
trzęsły się lekko ręce. Zauważyliśmy to równocześnie, ale żadnego to nie
rozśmieszyło. Wypiłem połowę zawartości swojej szklanki i wtedy Doug rzucił w
moim kierunku jakiś świstek, a gdy podnosiłem go z podłogi, nagle rzucił się na
kolana i porwał mi go sprzed nosa. Przeczytał coś i złapał się za twarz. Jęknął
głucho.
 Co się stało? Popatrzył na mnie z obłędem w oczach, zmiął kartkę i zacisnął pięści.
Zachichotał
krótko.
 Zanim będziesz robił cokolwiek, sprawdz jak się nazywał ten facet zastrzelony
przez trojaczka. Masz niesamowite szczęście  powiedział niewyraznie jakby mu
przystebnowano język do podniebienia.
Potem rzucił mi kulkę, poderwał się gwałtownie z podłogi i trzasnął moim
odpluskiwaczem o podłogę. Musiał grzmotnąć kilka razy piętą, zanim udało mu się na
miękkim podłożu zgnieść anlypodsłuchowy nadajnik. Potem wypił swoje whisky i
wyłączyl radio. Zrobiło się koszmarnie cicho. Szelest rozwijanego papieru było
słychać chyba w promieniu mili. Przeczytałem pięć słów składających się na treść
napisu: nazwisko, miejscowość i nazwa organizacji. Przeszły mnie ciarki. Podpaliłem
karteczkę i starannie rozgniotłem na pył popiół. Dokończyłem whisky. Pokręciłem
głową, gdy Sarkissian wychylił się do mnie z butelką w dłoni. Rozmowa wyczerpała
mnie bardziej niż mogłem się spodziewać. Dobrze, że przynajmniej zakończyła się
pozytywnym wynikiem. Jednak czułem, że jeszcze trochę i upiję się czterema łykami
whisky, a to by mnie załamało. Zapaliłem i zachłannie zaciągnąłem się kilka razy
prawie bez przerwy na oddech. Mogłem teraz udawać, że krótki, płytki oddech to nie
skutek rewelacji ze świstka Sarkissiana. Dokładnie przyjrzałem się cętkom na
wiszącej na ścianie skórze, prawie policzyłem je wszystkie; nieregularne jasne plamki
na ciemnym tle idealnie nadawały się do bezmyślnego wpatrywania. Może nie
bezmyślnego, bo w końcu jakiś impuls przyoblekł się w sensowną myśl. Zgasiłem
papierosa, zgasiłem pytania cisnące się na usta.
 Chciałbym zadzwonić  powiedziałem.  Zależy mi, żeby nikt tego nie słuchał, to
znaczy nikt prócz ciebie. Można?
Wskazał ręką ścianę za mną, a gdy odchyliłem futro i znalazłem niszę z telefonem,
mruknął:
 Najpierw dwanaście dwanaście siedemdziesiąt sześć, by wyjść w speclinię. Do
końca miesiąca możesz korzystać z tego numeru.
Podziękowałem mruknięciem i wystukałem kilkunastocyfrową kombinację? Długi
pusty sygnał był jedyną zapłatą za wysiłek. Oderwałem słuchawkę od ucha i w tej
samej chwili coś cicho szczęknęło. Usłyszałem głos Pymy. Udało mi się bez
chrząkania i oblizywania warg powiedzieć:
 Cześć. Mówi Owen  zrobiłem małą pauzę.  Co nowego? Słuchawka milczała.
Potem usłyszałem westchnienie i głos Pymy:
 Zmieniłam płyn do kąpieli. Filac jest o wiele wydajniejszy i ma trwalszy zapach.
Poza tym jutro ma przyjść student do strzyżenia trawnika. Aha! najważniejsze:
wyrzuciłam garnek do mleka, ciągle się przypalało i nie nadawało do niczego. To
wystarczy? Czy może masz tym razem więcej czasu?
 Oczywiście, nie dzwonię od siebie, niech licznik cyka.
 Uhu  mruknęła.  No to powiedz szybko o co chodzi i wiedz, że nie spodziewam
się niczego przyjemnego.
 Masz rację  powiedziałem raznie.  Dzwonię, żeby zapytać czy nie wybierasz się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta