[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i wziął na ręce.
Minha linda, moja śliczna Araminto. Pozwól,
że cię ułożę wygodnie. Nie musisz się niczym prze-
jmować.
Ale... Araminta zamrugała, kiedy pocałował ją
delikatnie w czoło.
Musisz dbać o siebie i o dziecko.
Więc nie jesteś zły? spytała, patrząc na niego
z niedowierzaniem.
Zły? Oczywiście, że nie. To będzie chłopiec oczy-
wiście. Mój pierwszy syn. Musimy się natychmiast
pobrać.
Ależ to absurd, Victorze.
Victor spojrzał na nią i wziął ją za rękę.
Jestem rozwiedziony.
Ale wyjeżdżając do Brazylii, powiedziałeś, że
musisz się zobaczyć z żoną. Nie rozumiem tego.
Tak, bo wtedy jeszcze byliśmy w separacji. Isabel-
la zastosowała znowu swoje sztuczki, bo nie chciała
dopuścić do rozwodu. Ale przekonałem sąd i mam już
wszystko za sobą. Nie będzie już dłużej zatruwała mi
życia.
Rozumiem. Araminta westchnęła z ulgą. Ale to
wcale nie znaczy, że chcesz wejść w nowy związek
małżeński.
150 FIONA HOOD-STEWART
Spodziewamy się dziecka i musimy szybko wziąć
ślub.
To nie średniowiecze, Victorze. Ludzie mogą
mieć dzieci, nie będąc małżeństwem.
Ja tak nie uważam odpowiedział autorytatywnie.
Musimy się pobrać i to jak najszybciej.
Chcę zauważyć zaczęła z uśmiechem na twarzy
że jeszcze mnie o to nie poprosiłeś.
Nie poprosiłem? Co masz na myśli?
Dokładnie to, co powiedziałam.
Czy to znaczy, że nie chcesz mnie poślubić?
Nigdy tego nie powiedziałam, bo nigdy mnie o to
nie poprosiłeś.
Przecież to śmieszne wybuchnął. Proponuję
postąpić w jedynie rozsądny sposób, a ty reagujesz tak
absurdalnie.
To nie absurd, to rzeczywistość. Nie potrzebuję
żadnej przysługi, a tym bardziej jakiegoś rozkazu. Nie
chcę cię poślubić dlatego, że jestem w ciąży, a ty czujesz
staroświecką potrzebę zachowania się jak przystało na
dżentelmena. Nie, dziękuję.
Cóż! wykrzyknął Victor, odsuwając się, wzbu-
rzony. Jeśli tak to czujesz, to rzeczywiście nie mamy
sobie wiele do powiedzenia. Uważam, że jesteś śmiesz-
na, dziecinna, nieodpowiedzialna i mogę jeszcze dodać,
egoistyczna. Teraz cię zostawię, żebyś sobie wszystko
przemyślała.
Nie możesz wyjść w taką pogodę.
Nic mi się nie stanie. Zadzwonię do ciebie rano,
żeby się dowiedzieć, jak się czujesz oznajmił chłodno,
BRAZYLIJSKI MAGNAT 151
wkładając płaszcz. Chcę, żebyś poszła teraz prosto do
łóżka. Musisz dbać o moje dziecko.
Odwrócił się na pięcie i wyszedł z mieszkania,
zostawiając Aramintę pogrążoną w smutku. Zastana-
wiała się, czy nie postąpiła zbyt pochopnie. Ale z dru-
giej strony nie chciała małżeństwa wypływającego z po-
czucia obowiązku. Kochała go i chciała mieć wszystko
albo nic.
ROZDZIAA SIEDEMNASTY
I to już wszystko wyrzucił z siebie Victor
przekonany o słuszności swoich słów. Możesz uwie-
rzyć, że nie zgodziła się na ślub ze mną? eksplodował,
opierając się o biurko Pearce a.
No, cóż, to całkiem nowa sytuacja mruknął
Pearce zamyślony. Popatrzył na przyjaciela, który biegał
po pokoju jak tygrys w klatce. Jak jej to powiedziałeś?
Jak tylko dowiedziałem się prawdy, natychmiast
powiedziałem jej, że musimy się pobrać. Przecież to
oczywiste. Co innego mogłem powiedzieć? To jedyne
słuszne rozwiązanie.
Uhm, ale Araminta nie zgodziła się z tobą?
Nie. Chyba jest niespełna rozumu. Wiesz, co mi
powiedziała?
No nie, ale pewnie mi powiesz.
Powiedziała Victor wymawiał słowa z dziką
furią że ja jej o to nie poprosiłem. Nie rozumiem tego.
A poprosiłeś?
Poprosiłem o co? Powiedziałem całkiem wyraz-
nie, że chcę się z nią ożenić.
Victorze, wszystko sprowadza się do słowa ,,pro-
sić . Czy ją o to poprosiłeś, czy tylko jej powiedziałeś?
BRAZYLIJSKI MAGNAT 153
Co za różnica? Chodzi o to samo.
Nie zgadzam się z tobą.
Z czym się nie zgadzasz?
%7łe to jest to samo.
Na litość boską, ale wynik jest taki sam.
Nie całkiem. Z twojego zachowania Araminta
wywnioskowała, że chcesz się z nią ożenić z obo-
wiązku.
A to nie jest dostateczny powód?
Nie, ponieważ kobieta pragnie być kochana. Ara-
minta chce wiedzieć, że ją kochasz, bez względu na
dziecko. A teraz, mój stary, pozwól, że wezmę się za
pracę, bo mam jej sporo.
Minęły cztery dni i nie było żadnej wiadomości od
Victora. Może pożałował swojej pospiesznej oferty
małżeńskiej i doszedł do wniosku, że miała rację. Jeśli
tak, to lepiej, że stało się to teraz, a nie pózniej. Ostatnia
rzecz, jakiej pragnęła, to krótkie, nieszczęśliwe małżeń-
stwo, które mogło się zakończyć cierpieniem dla nich
obojga.
Araminta westchnęła, tłumiąc tępy ból, który się
w niej czaił. Dzisiaj jadła lunch z Pearce em. Omawiali
różne aspekty wywiadu, którego będzie udzielać za dwa
tygodnie. Postanowiła również nawiązać kontakt
z agencją opiekunek do dzieci. Musi zatrudnić opiekun-
kę na miesiąc przed urodzeniem dziecka.
Ktoś zadzwonił do drzwi. Zesztywniała, mając nie-
śmiałą nadzieję, że może to Victor. Ale nie. Był to tylko
kurier, który dostarczył jej list.
154 FIONA HOOD-STEWART
Dziękuję powiedziała z uśmiechem i spojrza-
ła na kopertę. Pewnie coś do zrobienia w związku
z książką.
Z westchnieniem weszła do salonu i położyła kopertę
na biurku. Może to coś pilnego? Otworzyła kopertę
i wyjęła z niej kartkę papieru. To był list od Victora.
Droga Araminto,
Zastanowiłem się i doszedłem do wniosku, że rzeczy-
wiście powinniśmy całą sprawę dokładnie przedyskuto-
wać, zanim podejmiemy ostateczną decyzję. Dlatego
zapraszam Cię, byś się do mnie przyłączyła w najbliższy
weekend, w nadziei, że będziemy mogli prowadzić dal-
szą rozmowę w dojrzały i rozsądny sposób. Mój samolot
jest do Twojej dyspozycji. Jeśli wyrazisz zgodę, proszę,
skontaktuj się z kapitanem Fergusonem pod podanym
numerem. Czeka na Twoje instrukcje w dogodnej dla
Ciebie chwili.
Victor
Araminta usiadła w fotelu i jeszcze raz, z ciężkim
sercem, przeczytała list. A więc przemyślał sobie wszyst-
ko i uznał, że nie ma wystarczającego powodu do
małżeństwa. Oczywiście, że przyjmie jego propozycję.
Muszą utrzymywać między sobą stosunki jak ludzie
cywilizowani. Dzisiaj był czwartek i nie miała żadnych
planów na weekend.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]