ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chwili zrezygnował, skonsternowany. Według odczytów na wyświetlaczu grawitacja
wciąż działała i była ustawiona na standardowym poziomie, typowym dla Korelii.
Mimo to sięgnął do suwaka i przesunął go w dół, żeby zwiększyć przyciąganię, ale
prawie natychmiast dotarło do niego, że jeśli podkręci zbyt mocno i grawitacja
nagle wróci, przy takiej wartości któraś z tych wiszących w powietrzu skrzyń
może wyrządzić statkowi - nie mówiąc już o nim samym - poważną krzywdę. Zerknął
do góry, na mniejsze pakunki, które zbiły się nad nim w gromadkę, a potem
przesunął suwak do górnego końca skali i zaczął go opuszczać powoli w dół -
bezskutecznie. No cóż, trudno, stwierdził w duchu. Musi spróbować innego
sposobu.
Wcisnął przycisk otwierania włazu, ale - podobnie jak wcześniej - informacje
wyświetlane na panelu nie pokrywały się z rzeczywistością. Chociaż kontrolki
sugerowały, że drzwi są otwarte,
płyta włazu ani drgnęła.
Dash wziął głęboki oddech, cofnął prawą dłoń i powoli sięgnął po komunikator. W
tej samej chwili statek wyhamował gwałtownie, skręcił ostro na prawą burtę i
właśnie wtedy Dash przekonał się, że lokalne tłumienie pola inercyjnego także
nie działa: cały sprzęt dryfujący w ładowni rąbnął z impetem w lewą gródz
pomieszczenia.
Weszliśmy w pole asteroid, pomyślał z lękiem.
Statek znów się przechylił i zrobił unik, tym razem na lewo. Zawieszone
bezwładnie skrzynie i paki nie zmieniły położenia, dopóki nie zderzyła się z
nimi prawa gródz. Impet uderzenia rozproszył je na wszystkie strony. Zabłąkany
pręt jarzeniowy, który ktoś najwyrazniej zostawił tam, gdzie nie powinien,
przeleciał obok głowy Dasha i odbił się od wewnętrznej grodzi.
Strona 68
MICHAEL REAVES MAYA KAATHRYN Bohnhoff - mroczne gry.txt
Rendar oprzytomniał w końcu, przysunął komunikator do ust
i włączył go.
- Eaden? Tu Dash. Macie tam u siebie grawitację?
Nastała długa cisza i Dash zaczął się już obawiać, że w sterowni
też wydarzyło się coś niedobrego, ale po chwili z głośnika dobiegł
zdziwiony głos Eadena:
- Co masz na myśli, mówiąc  tam u siebie"?
- W sterowni - wyjaśnił niecierpliwie Rendar. - I na reszcie pokładu. Czy tam,
gdzie jesteś, działa normalnie sztuczna grawitacja?
- Tak. A tam, gdzie ty jesteś, nie działa?
- Nie. Jestem w ładowni numer trzy. Przyciąganie siadło i nie mogę otworzyć
włazu, a nade mną krąży radośnie kilka naprawdę ciężkich pakunków. Wolałbym,
żeby żaden nagle nie spadł mi na głowę, Eadenie.
Statkiem znów zarzuciło i ładunek jeszcze raz zareagował zgodnie z kierunkiem
manewru. Dash wydał z siebie okrzyk zgrozy. - Muszę stąd wyjść, Ead! - wrzasnął
do komunikatora. - I to
szybko!
Słyszał, jak w tle toczy się ożywiona dyskusja; rozpoznał podniesiony głos Hana,
a za chwilę w głośniku rozbrzmiał znów głos Eadena.
- Będziemy hamować, Dash - poinformował go Nautolanin. - Tak łagodnie, jak to
możliwe, ze względu na fakt, że raczej nie mamy zbyt dużego pola manewru. Lecimy
przez pole asteroid...
- Już niedługo - rozległ się w tle głos Hana. - Zamierzam wylądować na tej tam,
takiej wielkiej, i załatwić sprawę przyciągania w ładowni.
- Nie chcę przyciągania! - wrzasnął Dash, zezując w stronę cylindra, który
zbliżał się nieubłaganie w jego stronę. - Chcę stąd
wyjść!
- Spokojnie - odezwał się Han. - Wiem, co robię.
- Co takiego? - krzyknął Dash. - A co robisz? Eadenie? Co
on...
- Manewruje, Dash - uspokoił go przyjaciel. - Idę do ciebie.
- Ale co on...?
Statkiem szarpnęło i skrzynie w ładowni odbiły się od najbliższych grodzi.
Sekundę pózniej wszystkie opadły lekko wskutek działania słabego pola
grawitacyjnego. Dash odepchnął się z całej siły na bok, starając się ustawić
plecami do płyty włazu i ukryć w płytkiej wnęce drzwi. Miała tylko pół metra
głębokości, ale
Powinna dać mu jakąś ochronę - a przynajmniej taką miał nadzieję.
Ledwie zdołał się przykleić plecami do metalowej płyty, statek zNieruchomiał,
grawitacja wróciła i wszystkie skrzynie opadły
na podłogę z odgłosem przypominającym laserową kanonadę Cylindryczny pojemnik, o
wysokości dwóch metrów i średnicy równej wzrostowi Dasha, odbił się od podłogi i
toczył w jego stronę po przekątnej pomieszczenia. Rendar przykleił się jeszcze
mocniej plecami do włazu.
- Eadenie!
W tej chwili drzwi za nim się otworzyły i Rendar wypadł przez nie na korytarz;
sekundę pózniej płyta zasunęła się z powrotem przy akompaniamencie ogłuszającego
huku, kiedy zderzył się z nią rozpędzony pojemnik. Dash leżał rozpłaszczony na
pokładzie, zdyszany, a serce waliło mu jak młotem.
Eaden podał mu rękę i pomógł wstać.
- Co się stało? - spytał go.
- Kiedy wyszliśmy z nadprzestrzeni, padła grawitacja. Uprzedzając twoje następne
pytanie, czy sądzę, że to był niefortunny wypadek, odpowiedz brzmi: nie. -
Odwrócił się do samotnego droida załadunkowego, którego zostawił na straży przed
ładownią. - Czy udzielałeś komukolwiek dostępu do tego pomieszczenia? - dociekał
ostro.
- Nie - odparł grzecznie robot.
- Nie? - powtórzył Dash; adrenalina jeszcze podkręciła jego wściekłość. -
Słuchaj no, ty kuble przerdzewiałych nitów...
Eaden położył mu dłoń na ramieniu.
- Już ci nieraz wspominałem, że wykłócanie się z droidem jest bezcelowe.
Proponuję, żebyśmy sprawdzili resztę ładowni.
Dash skinął głową i razem ruszyli do ładowni numer dwa. Kiedy zajrzeli do
środka, wszystkie skrzynie były na swoich miejscach. Główna ładownia i schowki
pod pokładem także wydawały się nietknięte.
Rendar odwrócił wzrok od równiutko ułożonych stosów skrzyń i spojrzał na Eadena.
- To... dziwne - stwierdził.
Nautolanin zamrugał powoli.
Strona 69
MICHAEL REAVES MAYA KAATHRYN Bohnhoff - mroczne gry.txt
- Masz wybitny talent do umniejszania pewnych rzeczy.
ROZDZIAA 17
podczas gdy  Sokół Millenium" dokował na dziobatej powierzchni asteroidy, Dash
zwołał załogę w świetlicy. Poza Leebem wszyscy mieli ponure miny. Nagła utrata
ciążenia w ładowni wyglądała bez dwóch zdań na sabotaż. Pytania brzmiały: kiedy
go dokonano, jak i kto za tym stał. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta